Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Dziś jeden z młodzieńczych kawałków, toporna rymowana "siekaneczka". Wrrrr! 

się kiedyś pisało!   

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

graphics CC0

 

 

w Wigilię Świętego Jana
opiłaś mnie mocnym ponczem
i słuchasz tych słów naćpana

a ja choć chciałbym – nie kończę

 

 

w koślawych ikebanach
w kobiercach z balsamu koniczyn
w listowiu serc soczystych
w potoku zielonej szarańczy
mieszka w eremie cisza
zbędne dialogów libretta
słowo zarosło milczeniem
po niebie pędzi kometa
i tonie daleko w gąszczach
na łukach widnokręgu
rozmięka w sklepieniach szramą
rozlewa szkwał czerwoną pręgą

 

znów nuci urocza szarańcza
pląs struny poezji zdobi
nie możesz mi zakryć oczu?
nie wolno ci tego robić?
w koślawych interpunkcjach
w wonnych kopułach stokrotek
na palcach stąpa wstyd
jak w pończoszkach podlotek
zielona fantasmagoria
pnączem oplata me ciało
i wrzeszczy demon poezji
za mało dreszczy – za mało

 

i tam głęboko w zaroślach
kusząco uwodzi czyjś głos
a może to wyje wilk?
albo to ryczy łoś?
ten wilk jest z błękitnej stali
a łoś z brązowej skóry
a jakby wilk był zamszowy?
a łoś srebrzystobury?
lecz tego nawet nie wie
zaczarowany fakir
ja sam przecież nie odgadłem
który jest który – i jaki?

 

opuszczam spocone łąki
hołduję zgubionym wiatrom
już czas za nimi podążyć
nim wstrzeli wzrok w chmurę albatros
dmie wiatr jak w ogień czarodziej
i woła mnie poprzez las
znów pędzę oszołomiony
wśród lian by zdążyć na czas
gałązki biczują policzki
przymilam pajęczyn kiście
tu sarny w baranich przeskokach
nieboskłon w gwieździstej asyście

 

pędzą na cwał tabuny
skrzydlatych woskowych koni
nie możesz mi zakryć oczu?
nie wolno ci tego robić?
ja jestem inny od wszystkich
obracam pierścienie gwiazd
by z wosku w konstelacjach
nagle spowolnił czas
tu w słońcu wciąż rudo szklą
z ołowiu żołnierzyki
gdy zgięci do pasa słudzy
proszą mnie do lektyki

 

przemierzam krainę słońc
ślizgając po rymów skroni
nie zdołasz mi zabrać zmysłów
nie uda się tego zrobić
ja jestem inny od wszystkich
bo lewituję w słowach
królewno z powabnej bajki
zauroczyła Cię mowa
ty mówisz: JA CIEBIE ZNAM?
WIDZIAŁAM CIĘ KTÓREJŚ NOCY
MASZ TAKIE BRĄZOWE OCZY
TO TY JESTEŚ MÓJ PIOTRUŚ PAN

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To znaczy nie każdy wiersz wczesny nadaje się do publikacji. Natomiast ten akurat jest dość biologiczny i nacechowany licznymi fantazmatami, no i poskręcany jak przysłowiowa helisa DNA z rymów raczej naturszczykowskich, niewyszukanych. Środki lirycznego oddziaływania są  tu w mocy auto groteski.   

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @lena2_ wiersz refleksyjny.   to manifest o priorytetach.,   najważniejsza relacja, jaką mamy, to ta z samym sobą, a jej pielęgnowanie wymaga świadomego wycofania się ze świata zewnętrznego.     spokój jest osiągalny tylko poprzez ciszę i odwagę.   podoba mi się :)    
    • @Alicja_Wysocka   Twój wiersz Alu to mistrzostwo w przejściu od rozpaczy do świadomej akceptacji.    bardzo mocno rozumiem to odnalezienie cudu nie w błysku, a w ciszy i odwadze serca.    zachwyciłaś mnie !!!       ps. pozdrowienia dla Bereniki :)      
    • Pamięci bohatera wielu moich wierszy -wagabundy, złodzieja, szelmy, franta, alfonsa a przede wszystkim wielkiego poety -Francois'a Villon.   Wiersz nawiązuję do mojej ballady łotrzykowskiej "Boże szelmów... pobłogosław króla", która dziś dodam z zakładce prozy.   Czas na szelmowskie, tragizmu pełne wesele. Bo czyż może coś innego wywołać takie poruszenie u gminu, brudnych zaścianków, zamtuzów i zaułków stolicy. Tyle usmiechu, radości i wzniosłej atmosfery wyczekiwania na wielki finał, niż największa w kraju szubienica na placu Grêve w centrum Paryża. Szelmów, frantów, złodziei i morderców, rozstajne ze światem widzialnym miejsce. Sławne nawet bardziej niż poźniejsza, żelazna ku niebu skierowana wieża. Kacie Macieju, Ty skazanym pokuty nie dokładaj w dniu ich ostatecznego sądu. Znaj miłosierdzie pętli i stryczka. Boże litościwy, Ty zgaś im żywota bez zbędnego cierpienia. Gładko jak światła świec, jak ogniska lamp. Śmierci, Ty ich pochwyć łagodnie jako biały gołąb. A nie szarp ich dusz potępionych, wściekłe dziobem i pazurami. Jak demoniczny sęp.   Lećcie kamraci ku wrotom niebieskim. Na boskich owieczek, zielone pastwisko. Ja czekam tu w lochu. Na kolejne wesele szubienicy. Rychtujcie! A żγwο! Stryczek z pętelką na mej drewnianej pani. Kacie, dostąpisz zaszczytu by wieszać mordercę i poetę. Ach! Będzie to dzień niezapomniany. Prawdziwie przednie widowisko.
    • - O i Lem? - Amatorów wór, o tam Amelio.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...