Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        graphics CC0

 

 

Już noc - i tulą kaloryczne sny

ciepłe księżyce upaprane w komie

gdzie despotyczne heroiczne kły

jej aparaty uzębienia komet

 

Pneumatyka purpurowych ust

chlorofil spływa po aorcie z szeptu

na papilarnym dotlenieniu biust

i drżący migdał - seledynu retusz

 

Ciemna jagoda czy hurma hebanu?

przymila struny fosforycznych włosów

do których wabik dźwięku dopieszczano

kosmiczną nitką stereofonii głosu

--

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To jest wiersz raczej "Selenelubny" i biologiczny między strofkami ;) Ale mam dla ciebie inny mój kawałek i komponujący idealnie do twojego komentarza:

 

Tomasz Kucina

Zieleń Tolkiena-

 

Tolkien je wszystkie kochał

 

białe drzewo Gondoru

w Minas Anor na placu wodotrysku

rośnie - a tam w Śródziemiu świecą inne drzewa Valinoru

do studni rosa spływa z ich runicznych pysków

 

na wzgórzu Ezellohar

 

z kwiatów i rosy Telperionu

Varda zlepiła gwiazdy

Hobbici mają swe Fajkowe Ziele - z plonów

w kamiennych wzgórzach zawżdy

czerwone kwiaty Seregonu

 

pachną i zadziwiają gwiazdy

 

w Simallirionie więziono piekną Luthien - w buku

gałęzie Hirilornu w jej oczu turmaliny

u władców koni w Edorasie

w kurhanach białe kwiatki Simbelmyne

honoru strzegą nieśmiertelnej rasy

 

Tolkien kocha rośliny – magiczne czasy

--

 

Opublikowano (edytowane)

Widzę,  że mimo plusów nikt nie miał odwagi odsłonić się w komentarzach o ile nie liczyć twojego fana :)

Czy mogę prosić o pomoc w interpretacji?  Chyba zabłądziłam...poważnie 

Killa razy już mi się wydawało, że odkryłam kod do twoich wierszy ale wielkanocna abstynencja prawdopodobnie mi zaszkodziła :)

 

grafika do mnie dotarła... nie martw się 

 

Ever - mind :)

Edytowane przez Kama Nagrodzka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Kamo... tu kodu nie ma. To bardzo prosty i linearny tekst. Nie wybiega szczególnie w procesy naduczynnej dedukcji. Jest ludzko cielesny. Co mam ci tłumaczyć? Techniki "odczynione"? ;) Powstrzymam się jednak - od tego. Uruchom wyobraźnię, na pewno uzyskasz jakieś subiektywne wyobrażenie tego tekstu. 

 

Ten drugi wiersz, do pana Aleksandra jest opisem Tolkienowskiego Rohanu (Śródziemia) a konkretniej magicznej systematyzacji  flory z jego futurystycznej sagi. To z kolei bardzo ułożony tekst. Symbelmyne prawdopodobnie i słusznie  Aleksander powiązał z kwiatami Tolkienowskiego Eldorasu. Aleksander wie o co mi chodzi. W pierwszym wierszu (głównym) sama nazwa nawiązuje do "niezapominajki", w charakterze - niezapomnianego wrażenia o którym opowiada podmiot liryczny. Więcej nic nie da się dopowiedzieć, bo nie ma potrzeby ;D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie wiem czy tego oczekiwałeś ale po uruchomieniu wyobraźni powstał inny wiersz :))

 

na jego kanwie następny ale Mój ;)

 

epizod z dziedziny o przyczynie i skutkach :))))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jak zrozumiałem teleportowałaś się z klimatu tego mojego cielesnego wiersza do napisanego wcześniej "koperkowo-różanego", i tak powstał twój klimatyczny wiersz? Ok. Muszę przyznać nawet dobrze to ci wyszło, zszyłaś kolor z wrażeniem i powstał całkiem udany kawałek ;) 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pisz i myśl co chcesz. Jeżeli to przebiega w trybie twojego czucia liryki to  jest prawdziwe, każdy człowiek ma własne perspektywy autokreacji. Jeżeli naturalnie w życiu jesteś konserwatywna, pisanie wierszy może być dowolne. Sztuka dla sztuki. Ja tak to rozumiem.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Linearny - w znaczeniu - przebiegający w dość precyzyjnej chronologii opisu, rozumiem podtekst i gratuluję, piszę bez złośliwości  - uśmiechając się sprytnie.

 

No tak, w sensie zmysłowości opisu. Przyjmuję argument, byle nie ułańskiej - dodałbym może - gdyby to był wiersz kogoś innego ;P

 

Mam nadzieję że z uśmiechem, wiersz nie jest kolejnym studium w skomplikowanej relacji, to opis chwili, wrażenia. 

 

Starałem się użyć dość tradycyjnych ;P , te są akurat męskie -  jednosylabowe. Pasują, bo nie są wyszukane - nie wulgarne a ustawiają się jakby w "męskim pierwiastku" tego wiersza do wszechobecnej kobiecości w treści. Bo zauważ, że narrator - opowiadający - jest tu skrzętnie zakamuflowany, nie ma go w zasadzie w żadnych wersach tych tercyn. A jednak on jest, czuje się jego obecność, a treść choć stanowiąca opis zdarzenia jest gruntownie przypisana do narratorskiego punktu widzenia, i ty też to wiesz, dlatego twój komentarz jest "postawiony" bardziej w kontekście do narratora niż do podmiotu lirycznego - peelki. 

 

Często wzbudzam skrajne punkty widzenia, niektórzy czytelnicy widzą u mnie "efekciarstwo", inni - jak ty choćby teraz- przypudrowaną "nachalność", to się zgadza, bo piszę różne teksty. I trzeba rozumieć, że te "efekciarstwo" czy z kolei "nachalność" (w zależności od potrzeby autora) są zawsze starannie zaplanowane, i nie mają związku z moim poziomem "buty" czy "uwrażliwienia". To zawsze jest praca ze słowem. Można rzec - autor - jest zawsze poza zbiorem dekoratywnego tekstu. Zawsze ludzki kontaktowy - co widać w komentarzach - uważam dość sumiennych.

 

Dziękuję ślicznie za słówko pod wierszem. Z przyjemnością zajrzę do Ciebie, poczytam, może gdzieś "zarzucę" konkretny komentarzyk. Pzdr. 

Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina Zdecydowanie Tolkien kochał florę i faunę. Sam fakt, jak pięknie poprowadził historię Drzewców to jest Entów. Czasem łapię się na tym, że oglądam i czytam Władcę Pierścieni czy Hobbita  by móc raz jeszcze poobcować, z tą przepotężną i urokliwą naturą. Pewnego dnia ludzie pierwszy raz upiekli ptaki, jeszcze szybciej przychodzi im spalić drzewo. A.G. 

Edytowane przez Aleksander Głowacki (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zgadza się: Żwawiec, Liścień, Drzewiec i gigantyczny Nan totalny antagonista Orków. Etnowie wpisują się w doskonale w Tolkiena, Drzewoludy są wrażliwe i są systemem przyrody, ale potrafią walczyć i wtedy są bezwzględne. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak to odebrałem oczywiście jako twój żart. Masz rację. Oczywiście tekst jest z przymrużeniem oka, a twój komentarz jest doskonale tu wpasowany. Po prostu przy okazji twojego komentarza, opowiedziałem trochę więcej o utworze, głównie chodziło mi na zwrócenie uwagi na oszczędną prezentacje narratora, chciałem to podkreślić i troszkę pomógł mi w tym twój uroczy i żartobliwy komentarz. Nie miej mi tego za złe. Proszę.

 

Co do mediów tych czy innych wolałbym się nie wypowiadać, bo po prostu nie mam w tym względzie wielkiego rozeznania. Więc na tym zakończę tą część odpowiedzi. 

 

Rozumiem. Nawet nigdy bym tak nie pomyślał, że z wyrachowania. Rozumiem, że wiersz wywołał ślad i reakcję, no to właśnie o to chodzi każdemu autorowi. Więc należy mi tylko podziękować za literki pod "Simbelmyne". Twój pierwszy komentarz był przecież merytoryczny. Wskazałaś na konkretne frazy - doceniam to i szanuję. Jeszcze raz pozdrawiam. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zgadza się, pozytywne komentowanie ma sens. Hejterem nie warto nawet bywać. Jak rozumiem, nie ograniczasz tych emocji pozytywnych a ograniczasz tylko krytykę innych autorów? Ty i @Grynszpanimacie bardzo praktyczną metodykę budowania komentarzy, też jestem jej zwolennikiem - jak wy. Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Piszę, jak coś mi się podoba i budzi pozytywne emocje, oraz może mieć przełożenie na moje widzenie świata. Lubię też proste przesłanie, nawet, jak się z nim nie zgadzam. Przyznam, że wielu tekstów nie rozumiem, czy są dla mnie obojętne i po przeczytaniu zaraz zapominam. Może nie są dla mnie przeznaczone i tyle. Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rozumiem. Pozytywne emocje, wpływ na punkt widzenia, a grunt to zrozumienie - wtedy wykładasz pozytywny komentarz. Właśnie o tym dowodziłem we wcześniejszej odpowiedzi. Ja też czytam twoje miniaturki, są urocze, masz dużo pozytywnych komentarzy,  pozytywnie widzę twoje teksty. Przeważnie się uśmiecham i zgadzam z morałem w konkluzji. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.
    • Witam - super - lubię takie klimaty -                                                                    Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...