Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

półkownicy


Rekomendowane odpowiedzi

rzuciły się pułki na półki

zatrzeszczał lud zimny jak lód

i ruszył w zapasy by kupić

nie licząc na żaden już cud

 

nadciąga okropna pandemia

o jakiej nie słyszał ten świat

wyłażą demony z podziemia

gdzie spały od ponad stu lat

 

niejeden półkownik co właśnie

zdobywa kolejny już sklep

w swym łożu polegnie i zgaśnie

zapadnie w ostatni swój sen

 

nadciąga okrutna pandemia

o jakiej nie słyszał nasz świat

na którym się człowiek nie zmienia

od wielu tysięcy już lat.

 

niejeden zaciekły półkownik

co papier przytulał jak skarb

niedługo o wszystkim zapomni

i będzie z poległych się śmiał

 

nadciąga bezwzględna pandemia

i wszystkich ogarnia już strach

nielicznych w anioły przemieni

lecz wielu spotworzy do cna

 

 

 

 

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niejeden zaciekły półkownik

pomyślał i rzucił na luz

bo w domach samotni i głodni

więc pomóc im musi i już

 

nadciąga bezwzględna pandemia

zabija tysiące to fakt

mentalność wśród ludzi odmieni

mądrzejszy się stanie nasz świat

 

niejeden zaciekły półkownik

przypomniał że przecież jest Bóg

a Jonasz nawrócił niegodnych

Niniwa przetrwała przez cud

 

nadciąga bezwzględna pandemia

śmierć ludziom  znów śmieje się w twarz

modlitwa post i nawrócenia

Czy zechce ocalić On nas?

 

:))

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oby :)

 

 

lecz gdzieś tam nad nimi generał

układa kolejny swój plan

już przy nim mackami pogmerał

za bardzo im zmądrzeć nie da

 

nadciąga globalna pandemia

przewala się walcem przez glob

choroby na które wciąż nie ma

lekarstwa niezmiennie tu są

 

 

Dzięki Jacku.

Pozdrawiam

 

 

Bo lepiej też sobie tak myślę

tu spędzić zarazy tej czas

niż się pandemią zachłysnąć

wśród głodnych zakupów dziś mas

 

gdy zżera niektórych panika

że wkrótce nie starczy im jeść

to zamiast ten ogień podsycać

już lepiej napisać jest wiersz

 

 

Dzięki Beato

Pozdrowienia na ten trudny czas :)

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj - byłem czytałem - ale wrażenia żadnego

znaczy pozytywnego.

                                                                                       Pozd.

                                                                

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ~~ Felek fryzjerem w mieście Tucholi - zgodnie z zawodem strzyże i goli. Usługi również dla pań; lecz jako lubieżny drań, sprawdza się często w .. tej drugiej roli. :-))) Mężom zaś rosną .. rosną .. rogi - szczególnie tym w .. korzeń ubogim ~~
    • @iwonaroma     Dziękuję.                                     @Wiesław J.K. Tobie Wiesławie też dziękuję z przypomnieniem :) iż wiersz ten czytałeś już kilka lat temu i prawdopodobnie - jako znawcy j. angielskiego - bardziej podobała się wersja w przekładzie Marcela Weylanda :) Obojgu ślę serdeczne pozdrowienia.
    • to nie sen  świat rozpada się na kawałki  fruwające ręce nogi  kawałki dzieci  szarpane przez  zgłodniałe psy  choroby zjadają żywcem  z dziurawych ścian  spoglądają smutne oczy  nie przerażają nikogo wywołują uśmiech  takie obrazki są  codziennością  konsumujemy je tlumnie w TV po kolacji na deser    to zabawy w wojnę  panów polityków  w białych koszulach  nie tylko na Ukrainie i Libanie    a my  my... nas jakby nie było  namaszczamy ich    12.2024  andrew
    • A wołanie tłumu, gdy trwogi miały swój ton, Ja-przezroczysta, próżna, jak papierowy tron, co wiatr niesie w dal. Miała, straciła, w płaczu nadziei obłed, Bluźni ciernie, róży płatki obłędne, krwią zraniona w duszy.   Urodziwa, lecząca woda, w jej lustrze odbicie czyste, Głosem spłoszyła, na wierzbie z głową wciąż wpatrzoną. Żywicą krwawi, lecz pnie się ku niebu, kwitnie w ciszy, Choć gwiazd nie dotknie, wciąż wyżej rośnie, ponad czas, ponad świat.   Korzenie nieszczęścia, płytkie, lecz silne jak kłącza tej wierzy, Wśród wierzby rozwiewają smutek, jak jej łzy, jak jej śpiew, na szkle rysa Wciąż się pnie, choć łamie ją wiatr, choć z serca wycieka żywica, Nie dotknie gwiazd, lecz w swym wzroście nie ustanie, płacząca ta wierzba.     A cry of the crowd, when dread took its tone, I-transparent, hollow, like a paper throne, Carried by winds to the faraway vale. She had it, she lost it, in hope’s wailing spell, Cursing the thorns, the rose’s bewitched veil, Bloodied in soul, in her anguish frail.   Graceful, healing water, her mirror’s clear gleam, Her voice once startled, on the willow’s dream. Bleeding with resin, yet climbing the skies, Blooming in silence, though stars she won’t prize, She reaches still higher, beyond worlds, beyond time.   Roots of misfortune, shallow yet strong, Entwined like the willow’s mournful song. Her sorrow’s dispersed, as her tears softly chime, A crack in the glass, a fracture in rhyme. Though broken by winds, her heart leaks resin, Yet the weeping willow will rise, ever driven.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...