Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

produkt uboczny


beta_b

Rekomendowane odpowiedzi

bo życiem rządzi przypadek

i gdy skrzyżuje spojrzenia 

czasem dojrzymy w nich radość

a innym cierpienie i smutek

 

ważne by nie przejść obok 

lecz dłoń wyciągnąć przed siebie 

zaprosić na kawę wysłuchać 

wlać dużą dawkę nadzieji

 

że chociaż jesteśmy z przypadku 

to piękne jest właśnie to życie

bo można popatrzeć na tęczę 

woń kwiatków na łące powdychać ;) 

 

 

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marcin Krzysica Dzięki za wie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Drrobne, rzuciło mi się w oczy. Dziękuję za komentarz w formie wiersza, niech tak będzie Marcinie. 

@8fun Kolejność wymusił rym do "przypadku", zmieniłam - zmieniło się i znaczenie, ale dalej nie wiem... 

 

Pierwsza zwrotka jeszcze mi nie leży. Niby ok, ale nie. Nierówna. Czuć to? 

bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 przypadek zrządził  że jestem

nie było tam planu czy chęci
akt późno wyjęty bez woli
upadek i cykl opowieści

 

 

Tu jest gorzej Dwie ostatnie do zmiany

 

wiara nie działa gdy wątpisz
lecz skoro już jesteś z przypadku
"to może się da go odmienić   
i odkryć logikę początku"   

 

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bardzo dobre!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiło się tak trochę warsztatowo, więc pozwolę sobie zapytać: Czy rozpoczynające tekst, osamotnione w całości, duże P, to celowy zabieg, czy też przypadek?

Wygląda mi na celowy, ale ciekawość mnie gryzie.

W sumie, to niektórzy utrzymują, że nie ma przypadków ;).

Pozdrawiam :)

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sylwester_Lasota Bóg stworzył ziemię i życie a mnie Przypadek. Skoro dał początek, może warto go uhonorować? Nie mam na imię Przypadek (lecz po rodzicach nazwisko :D). Miałeś nosa Sylwestrze. :D 

Ściskam, bb

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@beta_b ja mam inna teorie , jako dusze decydujemy o tym aby sie narodzic w czlowieku , wybieramy czas miejsce i cialo . tylko poprostu o tym zapominamy . nie ma czegos takiego jak przypadek , przypadek to takie zludzenie tylko .  jestes bo masz cel tu na ziemi jako czlowiek . masz powolanie . i masz tez wolna wole. jest przyczyna i skutek nie ma przypadku .  chyba ze ktos upadnie a drugi sie przylaczy to moze byc wtedy przypadek ;)

a na pocieszenie to alkochol jest protuktem ubocznym przemiany materi drozdzy  i wiekszosc sie cieszy z jego istnienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myślę, że to co się robi, zawsze jest dobre. przez trudne dni uczymy się to przełamywać, pokonywać. rośniemy, robimy się poważni w tym, to jest dobre. warto też prosić Boga albo kogoś, a Bóg zrobi tak jak my chcemy, a ktoś może niekoniecznie. próbować warto. Bóg pokaże nam sens.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwątpienie. Cecha aktualna czasów współczesnych. Ja myślę, że ty nie wątpisz, to znaczy jest w tobie jakiś stan uduchowienia, ta wrażliwość, która kierunkuje ciebie ku pisaniu wierszy refleksyjnych - o tym właśnie świadczy. Czym jest zwątpienie? Jest tylko źródłem depresyjnej cywilizacji, twoje deliberacyjne wiersze, kryją w sobie czujnie pierwiastki etyczne, (często  piszesz autorefleksyjnie), a sama Wiara (bo o niej tu pośrednio odnoszą się liczni komentujący) jest głęboko osobistą relacją, na tyle prawdziwą i ważną, że nie warto wkraczać w jej moc, siłę czy nawet zwątpienie. Natomiast ty jako narratorka masz prawo o tym nam opowiadać, i dobrze, że opowiadasz, bo czytając te wiersze - dotykamy pośrednio twojego uwrażliwienia - łaskawie udostępniasz nam wgląd do własnych usposobień i to jest ok. Dekadencki w zamiarze jest styl tego wiersza, ale nosi w sobie znamiona optymizmu, bo jest jakby rachunkiem sumienia, ta niemoc która jest pośrednio w tym wierszu ma posmak nuty humanistycznej, bo ten monolog o jakość - jest cechą całej cywilizacji - każdy ma wątpliwości i pytania do siebie. I na pewno bez względu na osobiste światopoglądy. To jest dojrzały wiersz. O warsztacie środków stylistycznych z reguły się nie wypowiadam, to własne czucie autora. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wieszcz Doslowny Produkt uboczny nie znaczy odpadek :D Ma poszerzone znaczenie.

Fajny przykład z alkoholem, gdy produkt przerósł cel podstawowy.

@valeria z wiarą mam problem, szczególnie w tej postaci zawierzenia, dlatego tylko podziękuję za obecność, nie podejmując dyskusji. @Tomasz Kucina Jestem niewiernym Tomaszem i najlepiej znam się... na sobie. Zatem szastanie cudzymi teoriami nie przemawia do mnie, bo ich nie czuję. Mogę pisać o tym co zweryfikuję. Nie znam się na pięknie, oprócz słówka och!; stąd niechęć do opisów.
A czy wątpię? Raczej często nie wierzę. A innym razem nie myślę. Dzięki za obfity, ciekawy komentarz. Zdaje się, że sypnąłeś garścią komplementów. To miłe, dziękuję. bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • a może morze jesteśmy sami bez uniesień bez fal namiętności noc otula nas rybim ogonem łuszczą się sny rozmaite   zimno drapie się za głowę panele podłogowe imitują mokry piach i senną plażę na odludziu   chore zatoki dokuczają nieobecnym dryfujące myśli wyrzuciło na brzeg zrywamy się zachłannie każdy w swoją muszlę
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaiste, różne rzeczy można ciąć, słowa zwykle to definiują. Dziękuję i pozdrawiam :)
    • Pozdrawiam i dziękuję @iwonaroma i @Leszczym   Troszkę zmieniłam. Koronka nie w zębie ale na zębie, w zasadzie nie o zęby chodzi lecz półmrok, dodałam ostatni wers, żeby może bardziej w stronę owego kłusownictwa., czyli kłusującego kundelka.   Dziękuję wszystkim, daliście mi zdaje się "medal" ;-) rozumiem, że dla Żabki, to się zgadzam :-) Miłego
    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...