Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Walczył ze złotem poświaty,
tworząc smutku ikonę,
w pośpiechu układając każdy blask.
Realizm nie był natchnieniem,
a nadzieją niewprawionego artysty,
by stać się potem wrogiem radości oglądania
i tej jednej myśli podziwiającego.
Ten, oślepiony blaskiem i złota szlachetnością
nie ujrzał niemych oczu
i naiwności prostych smug.
Wtedy przebudził się krytyk.
Złoto zmienił w kicz,
artystę skuł w kajdany,
a myśli zmienił w szum.
Potem kazał zachwycać się słońcem
- nie złotem,
piękna szukać w inspiracji
- nie ikonie.

Opublikowano

Jestem zachwycona Twoim wierszem,bardzo lubię tego typu poezję. Ps.Mam małą prośbę,czy nie można by zmienić szyku na ,,prostych słów naiwności",ten wers by mi się wtedy bardziej podobał. Pozdrawiam!

Opublikowano

Dziękuję za komentarze. Co do zmiany wersu na ,,prostych słów naiwności" to rzeczywiście lepiej brzmi, ale troche nie pasuje mi tematycznie, więc cofnąłem zmiany.
Teraz pytanie socjologiczne: "Kto zinterpretował wiersz jako utwór o trzech etapach miłości?"
Byłbym wdzieczny za szczere odpowiedzi. Wśród ludzi, którzy znają tło powstawania wiersza narazie wszyscy odpowiedzieli właśnie tak. Ciekawe jak odpowiedzą ludzie którzy go nie znają. Z góry dziękuję.

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przyznaję, że moja interpretacja była nieco inna. Teraz widzę, że jednak widoczne są "etapy miłości", ale wychodzę z założenia, iż każdy wiersz ma wiele interpretacji. Każdy człowiek tworzy własną indywidualność i w analizie znajduje to co chce znaleźć.
pozdr
Ariel

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma nocy, abym nie widział skurczonymi źrenicami w łupinie powiek czołgu — co jak skorpion między zabudowaniami rozjeżdża dzikie jabłonie w naszym sadzie o świcie i nawęsza lufą cel.   Wychodzę z ukrycia — oddech i puls, rwane kadry. Podczepiam magnetyczną minę na pancerz silnika.   Wystrzał adrenaliny. Sekunda — może trzy. Na dnie kałuży widzę odstrzeloną wieżę lewitującą bielą płomienia, w rozżarzeniu wypalającego się bezradnie kadłuba.   Noc — i wszystko gaśnie.   Przeznaczenie jest parodią heroizmu.  
    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...