Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I

 

Nie ma śniegu, nie ma zimy. Pod wystrojoną

choinką pierwsze igły, na stole śpi Jezus 

z niedomkniętymi powiekami. W radiu dyskusja

o mowie nienawiści. Jeżeli nie mogę otworzyć

kluczem, otwieram cierpliwością.

 

II

 

Od wschodu do zachodu jaskrawoniebiesko,

bezchmurnie, wydobywam dobre rzeczy.

Z zarośniętego rowu spogląda na mnie lis,

przez mgnienie spotkanie oczu i zaraz znika.

Pokorę gubimy każdego dnia. 

 

III

 

Zaspany dzień. Za kościelnymi witrażami przelatują

cienie ptaków. Sól jest symbolem przyjaźni i mam

ją w sobie, kapłan mówi o dniu, o którym

nikt nic nie wie.

 

 

Opublikowano

w radiu, w radio - pierwsze moje zatrzymanie w tekście

w radiu chyba jest spoko (o ile nie w radiu toruńskim, a pewnie w tym trwała ta rzekoma debata)

w każdym razie było zatrzymanie i rozkminka jak lepiej...

 

nie zaskakuje tematyka kościelna (agresja nie bierze się znikąd) ale przecież oceniam wiersz nie autorkę

i niestety muszę przyznać, że jest to dobry, spójny, tekst

choć to czy sól jest symbolem przyjaźni (chyba że pod uwagę bierzemy chleb i sól)

jest dla mnie dość dyskusyjne.

 

podsumowując uważam tekst za udany choć z pewnością nie na tyle udany

abym rzucił się na niego i zaczął uczyć na pamięć 

(to się zdarza raz na rok, na tym portalu tylko raz się zdarzyło)

wiersz "czas" - gerbera

polecam

 

PS. mój chłopak mówi do mnie lisie i ten lis w tekście ma dla mnie dodatkowy smaczek :p

 

oczywiście pozdrawiam potrójnie

bo przecież raz to za mało ;)

 

 

 

Link do wiersza Gerbera:

 

 

Opublikowano

@Paweł Artomiuk - 1. w radiu, w radio - z tego co wiem obie formy są dopuszczalne. 2. Sól jest symbolem przyjaźni, link: 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  3. Wiersz Gerbera zaraz przeczytam :) :)

Przeczytałam, dobry, chociaż:

Czas 

 

 

mała dziewczynka na rozbujanej huśtawce 

ruch – ona  

ona – ruch 

jeszcze nie wie że już jutro będzie świadoma huśtawki 

ruch – lęk  

lęk – ruch 

potem upadek  

osobno ruch  

osobno lęk  

osobno ona 

na swoim miejscu zostaje tylko huśtawka

 

Hmmm, nie wiem czy mogę się zgodzić z tym: osobno ruch, osobno lęk, osobno upadek.

Przeżyłam coś takiego, możesz się śmiać, groziło mi kalectwo, lekarz skierował na operację która nigdy nie wychodzi, nawet jak wyjdzie, upadłam na kolana i płakałam jak dziecko przed obrazem

Matki Boskiej, wyszłam z tego, ale to inna sprawa. Nie zgodzę się z tym że to wszystko osobno, jak upadałam było trzy w jednym, dosłownie, ułamki sekund a w myśli skumulowane: lęk, na którą rękę i ja z tym. Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata po podjęciu wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 
    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
    • @P.MgiełPoeci tak ładnie tęsknią...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...