Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Wiesz, to skomplikowane. Upodla  tych, co jeszcze muszą coś przeżyć? Czegoś doświadczyć? Sami byli nie w porządku wobec innych? Czegoś za mocno, za kurczowo się trzymają? Jeszcze 

można by dywagować  ;) 

Dzięki za serce dla tych, co się nie dają upodlić :)

 

 

 

Nic nie namieszałaś, to pewnie usterka w technicznej stronie.

Również Spokojnych Świąt  :)

 

 

 

Dzięki dla bety, MałejAgi i Tomka za serca. Radosnych Świąt :)

Opublikowano

Uważam ze zadaniem człowieka jest eliminowanie cierpienia z przestrzeni jego odczuć. Teza w wierszu ze cierpienie uszlachetnia z gruntu chrześcijańska w moim odczuciu to jest co najwyżej szkodliwa półprawda. Np taki dostojewski który na tej półprawdzie jechał bez trzymanki to był niezły masochista i perwers. Każdy mnich wie jak słodko można się umartwiać. Brzydzę się czyms takim i jest to cios wymierzony w sedno człowieczeństwa.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Z pierwszym zdaniem Twojej wypowiedzi zgadzam się w 100%. 

Ale przecież z mojego wiersza nie wynika, by samemu sobie zadawać cierpienie. To uważam za głupotę,  grzech. Przed innymi też należy się bronić. Ale są sytuacje,  gdy się jest spętanym, chorym, słabym - i nie potrafimy się bronić po prostu. I doznajemy cierpienia.

 

 

 

 

 

Tym należy nogi z dupy powywyrywać :)

Fakt, mam tendencję do uogólniania.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie sugeruję tego 

nie znam się na tym

Są i największym okrucieństwem w moim odczuciu jest skazywać kogoś na cierpienie nie do zniesienia. A to jest bardzo po chrześcijańsku.

Opublikowano

Kto przeżył wielkie cierpienie

temu głowa puchnie.

W nadmiarze myśli głupieje.

Kiedy potrzeba znaleźć sens.

Wybrać z miliona rozwiązań.

Kto przeżył wielkie cierpienie.

Winien zostać zbawcą.

Poszukać nadzieję. 

Gdy pustka ślepym wejrzeniem spogląda. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

A mnie się zdaje, że kto przeżył wielkie cierpienie (zadane przez innych) i je przetransformował - ten nie ma natłoku i gonitwy myśli, a zamiast pustki doświadcza błogiej ciszy. Inaczej ma się z tymi, którzy cierpienie zadawali - oj... ci już nie zasną.

 

 

 

@jan_komułzykant  Janku :)

Opublikowano

@iwonaroma Zależy. Oj naprawdę zależy od osobowości. Niektórzy będą rozpamiętywać sytuacje cierpienia nie szukając odpowiedzi. A drudzy będą chcieć znaleźć prawdę. Nie każdy potrafi odróżniać dobro od zła umiejętnie. W tym nam pomaga cierpienie, które doświadczamy. Na własnej skórze przeżyte wzmacnia końcowe zdanie, które okraszone jest uczuciami, stając się silniejszym. Niestety większość ludzi nie myśli o rozwiązaniu. Tylko  non stop wskrzeszają wspomnienia.

Opublikowano

Trochę się nacierpiałem czytając te wszystkie wypowiedzi o cierpieniu i cierpiętnictwie. To pierwsze jest doznaniem bardzo osobistym i - według mnie - nie podlega jakimkolwiek obiektywnym ocenom. To drugie zaś jest pięknym przykładem... No właśnie. Cierpiętnictwa:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czasami w przysłowiu, wszystko się p******i   psy szczekają a karawana jak stała  tak stoi    
    • Mogę Ci pośpiewać przez kilka chwil Że słońce wpływa na mnie korzystnie Czy wiatr moje włosy potargał   Albo, że deszcz tylko na mnie leci Jakby na innych nie leciał...   Że stoję Tu przed Tobą spójrz... I śpiewam właśnie Ci jakbym Tobie już nie mogła   Mogłabym wykonać szybki ruch Byś zobaczył moją ekspresję, emocje, czy szczerość Że jestem, żeby podkreślić, że tu stoję Bo nigdzie indziej mnie teraz nie ma   I Ty czekasz na coś na produkt i na swoją emocję czy się ruszy, czy nie - czy się sprzeda   Więc skoro stoję już TU I nie ma mnie nigdzie indziej A Ty jesteś TAM,  to Ci zaśpiewam...   "Proszę... Dziękuję... Przepraszam..  Bądź, niech Ciebie czuję Chcę być dla Ciebie, by być i trwać Bądź dla mnie, bo też chcę byś był i trwał" ***   Mogłabym...
    • @Leszczym Tylko ludzi wyjątkowej” troski” operują tak skrótem „ myślowym”……ja się rozpisuję-:)… @Bożena De-Tre Nowi przybyli i AM AM…dobrze że znależli odwagę „ wykrzyczeć” Światu… @Bożena De-Tre Mam nadzieję że bez trudu rozszyfrujesz…albo oglądasz mecz-:)-:)
    • Było ciepłe, marcowe popołudnie. Przyszedłszy na dworzec - w końcu mieszkam odeń na tyle blisko, że droga w tę i z powrotem stanowi czterdziestominutowy spacer - sprawdziłam podaną przez Jerzego informację. Z jednej strony powinnam mu wierzyć, ostatecznie związek to również wzajemne zaufanie - ale...    - Ale zgadza się wszystko - pomyślałam z ulgą, przeczytawszy słowa,  wydrukowane na rozkładzie jazdy. - Aha, Jerzy: czyli jedziesz z Warszawy. Wyruszyłeś tuż przed jedenastą, czyli z tej twojej Holandii przyleciałeś najpewniej wczoraj. No proszę - pokręciłam głową z pewnym zachwytem, a jednocześnie z pewnym niedowierzaniem. - Takie to moje szczęście, że dopiero teraz, pierwszy raz, spotykam faceta, któremu naprawdę się chce. Który robi nie tylko to, co powinien, ale i wychodzi z własną inicjatywą. Właściwie tak powinno być -  zadumałam się, przypomniawszy sobie byłego. Jemu też z początku zależało... do chwili, gdy okazało się, że jestem w ciąży. To prawda, że nie planowaliśmy jej i że nawet mało na ten temat rozmawialiśmy, za to... wiadomo, co - urwałam myśl. - Za to jest Milanek: mój ukochany synek! Już znacznie więcej do kochania, niż trzy kilo i sto siedemdziesiąt gram oraz sporo więcej niż pięćdziesiąt sześć centymetrów. Rośnie mi synek, rośnie. Dobrze, że na razie sprawia mało kłopotów... oby tak dalej.    - Czyli jedziesz z Warszawy - powtórzyłam, znów popatrzywszy na rozkład jazdy pociągów. - Przejechałeś przez... - czytałam kolejno nazwy miast i czasy odjazdów - o godzinie... w Gdańsku będziesz o... tak. A u mnie... - tak, zgadza się wszystko: o piętnastej zero siedem. Obyś tylko naprawdę jechał tym pociągiem - cień obawonieufności wrócił do mnie wraz z kolejną myślą.    - A niech to! - poczułam zdenerwowanie przy kolejnej myśli. - Jerzy będzie tu przecież już za niecałe pół godziny! A ja jestem nieumalowana! Nieuczesana! W jeans'ach i w zwykłym t-shirt'cie, zamiast w spódnicy i w bluzce! Szlag by... ! - stwierdziłam, że dalsze irytowanie się nie ma sensu, bo i tak nie zdążę wrócić do domu, aby doprowadzić się do ładu.    - Co on sobie o mnie pomyśli! - spłoszyłam się. - Miała cztery godziny i nie zdążyła należycie ubrać się na spotkanie! A on pewnie będzie w garniturze i pod krawatem, tak jak lubi! Och, Aga...    - Jak dobrze, że wzięłam ze sobą torebkę! Mam chociaż lusterko i szminkę! - sięgnęłam do niej nerwowym ruchem. - I szczotkę! Uff. - wyjęłam pierwsze i trzecie ze wspomnianych. Otworzyłam lusterko ze znakiem zodiaku Bliźniąt na wieczku: drobiazg, który sprawiłam sobie w Gdańsku, w jednym ze sklepów z pamiątkami na Głównym Mieście na poprzednie urodziny i spojrzałam w nie bacznie. - Jest dobrze, skwitowałam samowygląd. - A teraz bez zastrzeżeń - kilka ruchów szczotką dodało mi pewności siebie.    Poprawiwszy włosy, wyjęłam pomadkę i odkręciłam ją, ale zawahałam się przed nałożeniem. Lepiej nie, Jerzy będzie wyglądał, jakby to on malował usta - uznałam.    Zdążyłam schować prowyglądowe akcesoria do torebki, gdy dyżurna ruchu zapowiedziała wjazd pociągu z Warszawy na peron, na którym właśnie czekałam...       Voorhout, 5. Marca 2025
    • @Wiesław J.K. ↔Dzięki:)↔Nie warto zadzierać z kołdrą zazwyczaj, a już na pewno, lepiej jej nie czytać:)↔Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...