Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pantofelki ekstazerki


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

graphics CC0

 

[retro centon – vintage]

[w podziwie i szacunku – dla dzieł Bruna Jasieńskiego]

 

 

kiedy widzę jej pantofle

bredzi Bruno

panny w lesie – but użala w butonierce

bezpowrotnie i taktycznie traci humor

 

czy wypada pantofelkiem męża kusić?

 

o czułości

która stopy nie posunie

uciekamy południkiem ona nuci

na biegunie – coraz cieplej na biegunie

 

w białych lisach czy w pelisach – czyjeś glany?

 

mdłych pingwinek transpłciowe otoczenia

dziób nieludzki wiecznie szklany

że aż mdli

ich spojrzenia epokowe przesilenia

 

wygolone pod piercingiem nekro–damy

 

archetypy sinych kwiatów

o jak gorzko!

odczynionej tu fatygi

deseń z kostką

 

co tak tuczy ich goleni – parafigi?

 

a ty śliczna

w pantofelku mini nóżka

i uwielbiam gdy mistycznie

znów poziomki – zakwitają ci na ustach

 

na biegunie długa noc – zielone niebo

 

na pluszowe pantofelki ekstazerki

pada deszcz – i skrzypi łóżko

coś ożyło coś czulszego

nic innego się nie czai moja Duszko

 

świt w falbankach – ten od Bruna Jasieńskiego

--

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Niezmiernie miło, że dobrze się czyta. Dziękuję.

 

Natomiast chciałbym się odnieść (króciutko) co do zasugerowanego chaosu.

 

Czytałeś wiersze Jasieńskiego? Na pewno tak. Czyż one nie są celowo chaotyczne? To stany podświadomości i zabawa ze słowem iluzorycznym, np. "But w butonierce" – Bunona (a więc wiersz o który – też pośrednio „tu się potykam”), to typowa prowokacja estetyczna (notabene) w "omaście" epokowego futuryzmu. Biologiczna euforia, witalizm, to cechy jego twórczości, (i w trendach epoki), uczyniwszy ten akurat wiersz – nieco abstrakcyjnym osiągam cel – którym jest wspólnota zachwytu nad jakimś osobistym stanem – w relacji – z kimś, (może stricte realnym, a może stworzonym tylko na potrzeby wiersza i mega–fantastycznymto przecież nieistotne?),

 

Konkludując: wiersz który sugeruje jakąkolwiek więź (w sferze artystycznej) z Jasieńskim, jeżeli ma być autentyczny – musi wykraczać poza ramy sensu – poezja Brunona nie jest bowiem realistyczna. I taki (w rzeczy samej) jest mój wiersz. Myślę, że to czujesz, (dlatego dobrze ci się czytało ten utwór).

 

Ślicznie pozdrawiam.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Tomaszu, świetnie trafiłeś z Jasieńskim, bo właśnie dość energicznie odradza się duch kroczenia "po trupach", nie tylko narodowej poezji, ale i obrzydzanie wszelakiej Polskości. Manifestu co prawda jeszcze nie ma, " JEDNODŃUWKI" i futuryzacji życia też. Mam nadzieję, że przynajmniej futrowanie pozostanie bez zmian, bo chyba to jedno jest wciąż w modzie. Na szczęście ;)

Ukłony za retro vintage

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasy mamy interesujące – to fakt. Jeżeli chodzi o manifesty nowych niby futurystów to „bezpłciowość”, „niemoc zapłodnienia” nie jest na szczęście „sztuką tłumów”, aha, i na szczęście jeszcze nie „paseistyczny samogwałt w cieniu pracowni”,– tak jakoś było w manifeście – tych prawdziwych futurystów – od Jasieńskiego (prawda?), tylko, że futuryści (ci prawdziwi) używali tam jeszcze celowo pseudoortograficznej pisowni.

 

Ogólnie zrozumiałem, że dokonałeś porównania. I poszukujesz nowego futuryzmu – w czasach współczesnych w komparacji obu głównych i przeciwstawnych sobie nurtów wizji Polski oraz w pragnieniu wykreowania jakieś trzeciej alternatywnej drogi? Nie wiem tylko czy ma to uzasadnienie, bo przecież do tej pory podążaliśmy właśnie taką miękką arterią, jednakże prymarnej większości nagle się to przyjadło, może ta większość żyła w poczuciu braku przestrzeni i w intuicji jakiegoś kompleksu mniejszości, w niedowartościowaniu? Nie wiem?... nie mnie to rozstrzygać, to problem analityków społecznych. Futuryzm – (ten właściwy) po roku 1918 w Polsce generalnie był procesem odreagowania społecznego na „niedolę narodu” sprzed czasu uzyskania niepodległości przez Rzeczpospolitą, to była ogromna chęć i potrzeba zapomnienia o czasach imperialnych, o traumie I Wojny Światowej, stąd wzięły się postulaty odrzucenia historii, i tego wszystkiego co kojarzono z przeszłością i z poczuciem krzywdy narodowej, – tak ja czytam ówczesny futuryzm polski, i tamte manifesty. Nie bywam duchowym Marinettim, który przedkładał „ryczący automobil” nad „Nike z Samotraki”, choć wielu bez wahania wybrałoby opcję pierwszą – i z szyberdachem. LOL. Świat ma prawo ewoluować w poglądach, jeżeli to ma miejsce, to znaczy, że z czegoś to wynika.

 

Dzisiaj (raczej) nie ma uzasadnienia do takich porównań czy zestawień. Ponieważ podobno cała historia po roku 1989 – była sielanką? Skoro tak, to nie będziemy nadużywać analogii i konfrontować historii? A co do tarć między sobą współczesnych światopoglądów i różnych reprezentatywnych środowisk – to wynikają raczej w faktu prawdziwej i nieudawanej demokracji. Nie do mnie należy ocena środka ciężkości naszej demokracji – te dywagacje powinieneś skierować może do polityków, lub ich usłużnych think tank'ów, ja na tym się niestety nie znam. Nie oznacza, że nie mam preferencji politycznych, bo mam.

 

Dzięki, super, że umieściłeś u mnie komentarz Janku. Pozdrawiam. Rozmawiajmy (piszmy) o sztuce, o poezji, wierszach, o polityce – tutaj nie wypada. Wieczorkiem, zajrzę do twoich utworków, poczytać Twoje perełki.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właściwie, to absolutnie nie chciałem rozmawiać o polityce, miał być czysty sarkazm i po prostu coś nie wyszło, bo najprawdopodobniej prze – biło się i wlazło mimochodem ;)

Ale i tak muszę Ci podziękować, że to "porównanie" zauważyłeś.

Trzecia alternatywa” stała się niestety Alternatywą czwartą,

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

a wynik niefortunnego połączenia kompletnie mnie zniesmaczył, więc pozostaje jeszcze sarkazm i mistrz Młynarski z „róbmy swoje”. Za cynizm nie ma co się zabierać – jest nie do przebicia :)

Nie poszukuję jednak nowego futuryzmu, bo gdyby to był (jak sam zauważyłeś) rzeczywiście futuryzm, pewnie bym się zainteresował, z czystej ciekawości. Nie spodziewałem się jednak tak dogłębnej analizy i ciekawej lekcji historii. Na perełki, to raczej ja czekam u Ciebie, bo u mnie posucha lub jakieś odpryski warsztatowe. Czas niestety mnie goni i nawet teraz powoli kończę robotę „na wczoraj”, ale będę zagladał.

Pozdrawiam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, ok., czasem pewne stany podświadome „wychodzą z nasbezwiednie, Czesław Miłosz to zręcznie określił w swoim sztandarowym wierszu pt. „Ars poetica”, pisał: „Jaki rozumny człowiek zechce być państwem demonów

które rządzą się w nim jak u siebie, przemawiają mnóstwem języków”, a jednak Janie – ta podświadomość bywa podstępna i finalnie wychodzi, że to my ludzie stanowimy alter ego własnej podświadomości, a nie na odwrót. Ja nie mam nic przeciw innym światopoglądom, ważny jest człowiek, a że ludzie łączą się wokół konkretnych ideii – jest nieoszacowanym darem piękna człowieka, dlatego Janku traktuję ludzi egalitarnie czyli uważam, że (każdy ma równe prawa w wyrażaniu własnych preferencji i ambicji – nie stanowisz wyjątku). Osobiście uważam, że krytyka wszystkiego co stało się po 89 roku to absurd, natomiast po 2015 na pewno jest sprawiedliwiej (chociaż osobiście nie korzystam z żadnego programu społecznego), ani innych telehitów. Natomiast potrafię zauważyć różnice (in plus) w jakości życia ludzi, którzy wcześniej nie brali udziału (nawet) nie w egalitarnym, ale jakimkolwiek podziale dóbr finansowych. Nie potrafię określić jakie to będzie miało skutki w przyszłości, i czy przełoży na dług społeczny, ale na razie przekłada się na rozwój gospodarczy, wzrost konsumpcji, i szybujący PKB a popyt nakręca podaż, i nie przekłada na drastyczny wzrost inflancji, więc chyba nie jest tak źle? Wypowiadam się tylko w tym wąskim kanale (jakości życia), nie mam zdania co do zmian ustrojowych, tych poważniejszych – bo nie mam takich ambicji i wiedzy. Czyli jednak miałem nosa, poszukujesz alternatywnej drogi, (masz prawo), dziwi mnie tylko, że jako socjalista (jak się domyślam) nie zauważasz tej znaczącej różnicy między praktyką 3 Rzeczpospolitej a obecnym czasem – gdzie dba się już o dystrybucję stricte socjalnąprospołeczną, do której powinno być ci bliżej? (jako zadelkarowanemu socjaliście), skoro dokonujesz tak łatwego przekwalifikowania porównując jak to okresliłeś: „ trzecią alternatywę” z „czwartą”? Do czego więc mamy się odnieść, jakie przyjąc wzorce humanistyczne? – do czasów sprzed 89 roku? Druga Rzeczpospolita po 1918 też widzę ci solą w oku? Skoro ten sarkazm, o którym przed chwilką napisałeś odnosi się (co prawda pośrednio) ale jednak do kulturowych prądów Dwudziestolecia Międzywojennego? Przecież nawet sam Piłsudski był socjalistą. Więc tak po ludzku nie czuję twojego imperatywu, nie umiem go zdefiniować? Bo nie mam punktu odniesienia, z kogo mam przyjąć wzorce? z pana Wojciecha Młynarskiego? Bardzo go szanuję, wręcz uwielbiam, ale nie pretendował on (a szkoda) do roli polskiego męża stanu, (pewnie teraz by się uśmiechnął) … i chyba mój sarkazm polega na tym, że uwielbia inne sarkazmy, bo każdy sarkazm wnosi jakieś kulturowe bogactwo drwiny, i chyba to doskonale rozumieli (ci prawdziwi) futuryści z Brunonem Jasieńskim na sztandarach – i chwała im za to. Więc proszę nie dyskutujmy już o polityce na portalu literackim, bo literatura jest dla wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

już się wylogowałem, ale po przeczytaniu, że "jestem socjalistą" musiałem wrócić. Nie, w życiu! Socjalistą, to jest poseł Kaczyński, socrealistką pani Szymborska its, itp.

Jestem pełen gniewu zarówno na tę jak i poprzednie ekipy i 30 lat matrixu, w którym sadzono nam palmy w mÓzgÓ.

Trzecią alternatywą był dla mnie Kukiz, chęć udupienia partizokracji, JOWy. Powrót do prawa jakie istniało przed wojną, gdzie urzędnik państwowy za oszustwa i przekręty miał tzw. "dubeltowy" wymiar kary. Niestety, to był mój "ostatni raz", bo Pan Kukiz, niestety sam się "zmielił" idąc na układ z najgorszą, jak dla mnie chorągiewką polskiej polityki.

 

Jednym słowem mamy kompletny nul i amatorszczyznę, po wyrafinowanych "występach" z obracaniem wszystkiego w "kupę kamieni" i Polską na papierze. Ale zgodzę się z jednym, niektórym może i jest lżej, ale to tylko pozory, bo i tak obudzimy się z łapą w nocniku po ustąpieniu tej, jak i kolejnej nienasyconej, ale zaopatrzonej i zabezpieczonej na zaś, we wszelkie możliwe dobra władzy. Tak więc ok. - nie dyskutujmy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam twoich poglądów, gdy napisałeś o „trzeciej alternatywie” notabene inkarnującej – w „czwartą” – więc całkiem naturalnie skojarzyłem to z projektem ustrojowym po 89 roku aż do 2015, z wyłączeniem lat 2005-07 – (wiadomo o co chodzi). Trudno mieć – inne skojarzenia?, partia Kukiz'15 nie uczestniczyła w sprawowaniu władzy w Polsce, więc nawet na myśl mi nie przyszło, że może ci chodzić o taką metamorfozę polityczną, rozumiem więc, że „czwartą alternatywą” w twoim toku myślenia jest ta hybryda antysystemowo–rustykalna? No to wcale się nie dziwię, że czujesz zawód.

 

Obecna władza rzeczywiście ma szerszy zakres zagospodarowania społecznego, według mnie to lepiej, bo świadczy o większej wrażliwości prospołecznej, a że (przynajmniej według mojego rozumowania) podstawowym warunkiem ekspresowego rozwoju kraju jest rozwój egalitarny (gdzie w miarę jak najszersze grupy społeczne powinny uczestniczyć w podziale wypracowanych (zaliż wspólnie) dóbr. To z kolei wydaje się zaprzeczać twojej tezie, o jakichś próbach zabezpieczenia obecnej władzy, (ale mogę się mylić), bo rzeczywiście 30 ostatnich lat nie było fantastyczne (co nie oznacza, że w czambuł należy odrzucić wszystko – oj NIE),

 

tym czym się różnimy zasadniczo to: twoim bardzo praktycznym i (sarkastycznym) podejściem do współczesnej rzeczywistości (mało pozytywnym) – i może – mojej nieco zbyt pokrzepiennej nadziei na lepsze jutro. No ale musimy w coś wierzyć, i mieć jakieś ambitne wzorce. Obecna ekipa ma najbardziej prospołeczną ideologię. Ty widzę masz bardziej demospołeczny konstrukt rozumienia państwa. Czyli wierzysz, że ludzie powinni bezpośrednio (to słowo tutaj kluczowe) uczestniczyć w systemach międzyspołecznych i mniej instytucjonalnie. . Nie jest mi bardzo daleko od twoich poglądów (jeżeli dobrze je czytam), jednak z praktyki współczesnej historii wynika, że nie jest to łatwe do zrealizowania, o czym sam przecież cały czas dowodzisz (utyskując na kolejne ekipy, które nadwerężyły twoją wiarę w lepsze jutro), dlatego ja wolę państwowców, – ludzi, który wierzą w silną rolę państwa, bo rozbudowane relacje demokracji społecznej mogą częściej sugerować korupcje, co dzień w mediach spotykamy kolejne przypadki lokalnych układów, bo w bezpośrednich kontaktach społecznych i (bez czujnej kontroli państwa) do nadużyć może dochodzić częściej. Dlatego sam widzisz, że to o czym marzysz – o zdrowych relacjach gospodarczych i poszerzeniu znaczenia ludzi w uzysku i w sprawiedliwości, może zagwarantować raczej tylko państwo, nie ma innej – „alternatywy” – (piątej czy dziesiątej) to trudne ale – najbliższe prawdy.

 

Pozostaje tylko pytanie w jakie środki zaradcze powinniśmy być wyposażeni – my obywatele, bo czasem państwa stają się niestety – totalitarne. I jak to wszystko ze sobą pozszywać – dobrze, że mam „wywalone na to wszystko”, i brak mi ambicji politykierskich. Pragnę tylko sprawiedliwego państwa, bo ono jest emanacją jego obywateli – w miarę szerokiego światopoglądowo, ale spójnego. Niech deliberują tęgie głowy, skoro czują powołanie.

 

Na koniec należy mi Ciebie przeprosić za tego „socjalistę”, teraz poznając bliżej historię twojej rodziny – Składam na twoje ręce – Wielki Szacun!

Zapraszam Ciebie zawsze – do komentowania wierszy, no to żeśmy popłynęli... w abstrakcyjnym temacie. Cześć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Opływa mnie woda. Krajobraz pełen niedomówień. Moje stopy. Fala za falą. Piana… Sól wsącza się przez nozdrza, źrenice... Gryzie mózg. Widziałem dookolnie. We śnie albo na jawie. Widziałem z bardzo wysoka.   Jakiś tartak w dole. Deski. Garaż. Tam w dole czaiła się cisza, choć słońce padało jasno i ostro. Padało strumieniami. Przesączało się przez liście dębów, kasztanów.   Japońskie słowo Komorebi, oznacza: ko – drzewo lub drzewa; more – przenikanie; bi – słoneczne światło.   A więc ono padało na każdy opuszczony przedmiot. Na każdą rzecz rzuconą w zapomnienie.   Przechodzę, przechodziłem albo bardziej przepływam wzdłuż rzeźb...   Tej całej maestrii starodawnego zdobienia. Kunsztowna elewacja zabytkowej kamienicy. Pełna renesansowych okien.   Ciemnych. Zasłoniętych grubymi storami. Wyszukana sztukateria...   Choć niezwykle brudna. Pełna zacieków i plam. Chorobowych liszai...   Twarze wykute w kamieniu. Popiersia. Filary. Freski. Woluty. Liście akantów o postrzępionym, dekoracyjnym obrysie, bycze głowy (bukraniony) jak w starożytnej Grecji.   Atlasy podpierające masywne balkony… Fryz zdobiony płaskorzeźbami i polichromią.   Metopy, tryglify. Zawiłe meandry…   Wydłużone, niskie prostokąty dające możliwość rozbudowanych scen.   Nieskończonych fantazji.   Jest ostrość i wyrazistość świadcząca o chorobie umysłu. O gorączce.   Albowiem pojmowałem każdą cząstkę z pianą na ustach, okruch lśniącego kwarcu. I w ostrości tej jarzyła mi się jakaś widzialność, jarzyło jakieś uniesienie… I śniłem na jawie, śniąc sen skrzydlaty, potrójny, poczwórny zarazem.   A ty śniłaś razem ze mną w tej nieświadomości. Byłaś ze mną, nie będąc wcale.   Coś mnie ciągnęło donikąd. Do tej feerii majaków. Do tej architektonicznej, pełnej szczegółów aury.   Wąskie alejki. Kręte. Schody drewniane. Kute z żelaza furtki, bramy...   Jakieś pomosty. Zwodzone nad niczym kładki.   Mozaika wejść i wyjść. Fasady w słońcu, podwórza w półcieniu.   Poprzecinane ciemnymi szczelinami puste place z mżącymi pikselami wewnątrz. Od nie wiadomo czego, ale bardzo kontrastowo jak w obrazach Giorgio de Chirico.   Za oknami twarze przytknięte do szyb. Sylwetki oparte o kamienne parapety.   Szare.   Coś na podobieństwo duchów. Zjaw…   Szedłem, gdzieś tutaj. Co zawsze, ale gdzie indziej.   Przechodziłem tu wiele razy, od zarania swojego jestestwa.   Przechodziłem i widzę, coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.   Jakieś wejścia z boku, nieznane, choć przewidywałem ich obecność.   Mur.   Za murem skwery. Pola szumiącej trawy i domy willowe. Zdobione finezyjnie pałace. Opuszczone chyba, albo nieczęsto używane.   Szedłem za nią. Za tą kobietą.   Ale przyśpieszyła kroku, znikając za zakrętem. Za furtką skrzypiąca w powiewie, albo od poruszenia niewidzialną, bladą dłonią.   W meandrach labiryntu wąskich uliczek szept mieszał się z piskliwym szumem gorączki.   Ze szmerem liści pożółkłych, brązowych w jesieni. Uschniętych...   *   Znowu zapadam się w noc.   Idę.   Wyszedłem wówczas przez szczelinę pełną światła. Powracam po latach w ten mrok zapomnienia.   Stąpam po parkiecie z dębowej klepki. Przez zimne pokoje, korytarze jakiegoś pałacu, w którym stoją po bokach milczące posągi z marmuru.   W którym doskwiera nieustannie szemrzący w uszach nurt wezbranej krwi.   Balet drgających cieni na ścianach, suficie… Mojej twarzy...   Od płomieni świec, które ktoś kiedyś poustawiał gdziekolwiek. Wszędzie....   Wróciłem. Jestem…   A czy ty jesteś?   Witasz mnie pustką. Inaczej jak za życia, kiedy wychodziłaś mi naprzeciw.   Zapraszasz do środka takim ruchem ręki, ulotnym.   Rysując koła przeogromne w powietrzu, kroczysz powoli przede mną, trochę z boku, jak przewodnik w muzeum, co opowiada dawne dzieje.   I nucisz cicho kołysankę, kiedy zmęczony siadam na podłodze, na ziemi...   Kładę się na twoim grobie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-25)    
    • Ale dlaczego więźniarką ZIEMI?
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Sytuacja jest patowa,ujmę to najprościej, przed snem lepiej film obejrzeć o "Królowym Moście" Pozdrawiam Adam
    • siedzimy na błoniach popijając jogurt   to jest ten moment kiedy widać jednocześnie słońce księżyc i gwiazdy   Julek mówi że początek to było jedno Wielkie Pierdolnięcie jest z technikum i wie co mówi ale ja czuję że było zgoła inaczej   byliśmy tam wszyscy na samym początku ktoś coś powiedział ktoś się nie zgodził i tak się zaczęło    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...