Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kobieta XXI wieku


Gość Przemyslaw Prus

Rekomendowane odpowiedzi

Też uważam,  że analogicznych osobnikow jak te panie znajdziemy w świecie mężczyzn. Słabością Przemysława okazało się,  że wybrał je a nie rodzaj męski ,  jako cel swojego gorzkiego prześmiewania się. No, ale wiadomo, ze łatwiej jest patrzeć na zewnątrz :)

Mnie tylko zastanawia motto... Przemysław powinien działać a  co robi? Mówi, mówi,  mówi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Przemyslaw Prus Ja się czepnąłem jedynie strofki o Grecie, ponieważ ma wydźwięk lekceważący, i moim zdaniem niesprawiedliwy. A dalej temat poszedł swoją drogą i moje poniższe komentarze nie odnoszą się już do tekstu, pozdrawiam jak chcesz, i ryciny (a dokładnie obrazy) czytaj sobie jak chcesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ponadto czy te dwie postawy zestawione są przypadkiem? Nie sądzę. Matka Teresa jako ta która poleca siedzieć w domu i kochać najbliższych (nawiasem mówiąc sama się do tego nie ograniczała) i mała dzielna Greta, która przemawia do możnych tego świata. Czy aby nie jest to potępieniem postawy aktywisty/aktywistki? Zatem polecasz małej Grecie iść po prostu do szkoły, pilnie się uczyć, siedzieć w domu, założyć rodzinę i na tym poprzestać, żeby nie było "tematu zastępczego".

@jan_komułzykant Nie, bo jak na prawdziwego Polaka w poczuciu "pokory i poniżenia" wychowanego powinienem tak się zachowywać i tak o sobie myśleć. Jak nie masz nic do powiedzenia to się skeczami podpierasz.

@jan_komułzykant Jeszcze kilka scenek z "Misia" powinieneś dla kompletu mi wrzucić.

Edytowane przez Krakelura (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Przemyslaw Prus

@Krakelura ostatni raz odpowiadam bo mój czas jest już mocno nagięty. Naukowcy "przewidzieli" krzywę wzrostu siężenia CO2 w atmosferze co do joty ponad 30 lat temu. Wniosek bo są to zajebiści fachowcy, a nie metereolodzy(choć też trzeba im to oddać są coraz bardziej zajebiści w przepowiadaniu pogody). Zwróć tylko uwagę, że Naukowcy trąbią nie o powstrzymanie zmiany klimatu bo to jest nieuchronne to raz, a dwa, że nie są szarlatanami tylko, o to by zrobić coś by te zmiany nie postępowały tak szybko(czy to coś pomoże tego sami nie są w stanie stwierdzć!) Nie można powstrzymać trzęsienia ziemi, erupcji wulkanu czy zmiany klimatu to szarlataństwo i idiotyzm. Więc tak Greta przede wszystkim nie powinna się dać zwariować tyle i aż tyle. Przepraszam, ale to jest rozprawa na porządny esej. Brak czasu. Serwus!

Edytowane przez Przemyslaw Prus (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Przemyslaw Prus Tak i od ponad 30 lat mówi się o wzroście efektu cieplarnianego. I nikt nie mówi o powstrzymaniu zmian klimatycznych, a jedynie o spowolnieniu tego procesu i ograniczeniu wpływu człowieka na ten proces, ponieważ to samobójstwo. Nikt nie neguje naturalnych czynników wpływających na klimat i żaden z artykułów ani książek jakie na ten temat czytałem tego nie negowały, to jest oczywiste, że klimat zmienia się również w sposób naturalny i nikt tu nie zwariował. Wielu naukowców już dawno przewidziało skutki wzrostu emisji CO2 do atmosfery i ich przewidywania znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. I wg. mojej wiedzy, jeżeli przekroczymy pewną czerwoną linię średniej temperatury na świecie, to zmiany są nieodwracalne. Ale nie mam wątpliwości, że Ziemia sobie z tym bez nas doskonale poradzi, w końcu kto powiedział, że została nam dana na zawsze i na własność. A tak apropos Matki Teresy, to nie wiem jak to z nią do końca było:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Krakelura (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

wiesz co, to naprawdę jest już jakaś paranoja, chcesz uchodzić za człowieka światłego i nowoczesnego, a posługujesz się dobrze znanymi metodami z ubiegłego wieku i systemu. Znowu wyciągasz jakieś urojone we własnej głowie schematy - prawdziwy Polak, pokora i poniżenie??? Zwracanie się na Wy jasno określa, że generalizujesz, klasyfikujesz i dzielisz, ustawiając w szeregu jak ci się podoba. Tymczasem ja nie poruszałem tych spraw, to raz, nie znasz mnie i wyciągane przez ciebie wnioski (lub metoda, jaką tu stosujesz) są nie dość, że "nieładne" to kompletnie nieadekwatne do tego, co rzeczywiście napisałem, a potem odpisałem na twoje bałwochwalcze o sobie mniemanie, to dwa. Trzy raczej nie będzie, szkoda mi czasu na zapędzanie się w jakieś kompletne głupoty, żegnam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jan_komułzykant Nie, ja uważam, że moje i pewnie Twoje, pokolenie było wychowywane w tym duchu, zwracano uwagę na nasze negatywne cechy i zachowania, nikt mnie nie uczuł myślenia o sobie dobrze, czy cenienia siebie za dobre cechy i doceniania siebie samego, wręcz przeciwnie, to każdy inny mógł mnie nauczać i być ekspertem od mojego życia. Dlatego każdy kto powie, że wierzy w swój talent (nawet kiedy ma tego dowody) jest uważany za bałwochwalcę. I daj sobie spokój z tymi nawiązaniami do "ubiegłej epoki". Otrząśnij się z tego, bo to zakrawa na niezdrowy sentyment, jeśli nie na syndrom sztokholmski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Przemyslaw Prus

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nic nie straciłaś :) Jak nie masz nic przeciwko możesz sobie pooglądać obrazki chociaż :D :D :D

 

 

cieszę się, że znalazłaś swój sposób na pozytywny odbiór tego tekstu, bo taki on głównie jest :)

 

 

Coś w tym jest co piszesz, dziękuję za dzielenie ze mną swojego poglądu na tę sprawę.

Pozdrawiam ciepło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ja uważam, że Ziemia jak najbardziej przetrwa, o nią jestem spokojny, co najwyżej nas zrzuci z grzbietu, a robimy wszystko żeby zrzuciła nas szybciej :)"

 

Ziemia tak, ale czy życie na niej też? Wyobrażam sobie naszą planetę bez ptaków, owadów, wszelkich innych zwierząt, bez roślinności... I to mnie przeraża. Nie jestem spokojny w tej materii...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lach Pustelnik Ja w tym sensie, że ona już nie raz zabijała swoje dzieci, a potem rodziły się nowe. Oczywiście, że przykra jest myśl, że zginą obecne gatunki i to w dodatku przez nas, tak jak przykre są wiadomości o kolejnym gatunku zabitym przez człowieka. Po prostu myślę, że natura prędzej czy później  upora się z tym bajzlem pozostawionym przez nas. Było przecież już kilka wielkich wymierań w historii naszej planety i potem Ziemię zasiedlały nowe gatunki, także myślę że i tym razem mogłoby tak być. Po prostu sądzę, że życie jako takie nie zginie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, nigdy, nawet przez chwilę, nie chciałem być kobietą... ani żadną inną osobą/postacią. Jestem zupełnie szczęśliwy, jeśli moje otoczenie pozwala mi być tym kim jestem. I tego Wam Wszystkim z całego serca też życzę :).

 

Po drugie, w tej nieszczęsnej strofie masz zupełnie niepotrzebnie użyte inwersje:

do szkoły nie chadzać - nie chodzić do szkoły.
łodzią pływać - pływać łodzią.

 

Po trzecie, Twój wiersz ma trochę dziwną budowę. Zaczynasz zdecydowanie na biało, a wraz z rozwojem akcjj zaczyna pojawiać się coraz więcej rymów, użytych w dość chaotyczny sposób, i niestety, dość często nie najwyższych lotów.

 

Po czwarte, poruszasz bardzo ciekawy temat przemian społecznych, kulturowych i mentalnych, zachodzących we współczesnych, nowoczesnych społeczeństwach (ale myślę, że należy pamiętać, że to nie cały świat, istnieją enklawy, które opierają się powszechnym schematom) i za to ode mnie bardzo duży plus.

Pozdrawiam

 

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Przemyslaw Prus

@Sylwester_Lasota Jeżeli ktoś do szkoły chodzi jak chce nawiasem mówiąc, "jest w niej mniej niż jest", to ciągle "chodzi" czy raczej już "chadza"? Ta strofa jest nieszczęsna dosłownie i w przenośni, ba jest prowokacyjna i nie tylko pod względem kiepskiej stylistyki ;) Nie osądza czy też przeciwstawia poprzedzającą, ale w dużej mierze coś 

lekceważy albo próbuje zadać kłam czemuś. 

Rymy są straszne to fakt i chaotyczne też są tak jak i neologizmy stąd reprymenda by "zapiąć pasy".

Czy w ogóle poezji dzisiaj może starczyć środków by to opisać (rzeczywistość psychodeliczno-konsumpcyjno-wirtualną) w sposób niechaotyczny?

Zapewne tak, ale nie za pomocą mego chaotycznego pióra to się stanie.

Pozdrawiam uniżenie.

Za całą wnikliwą analizę i krytykę z serca dziękuję. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
    • ze wspomnień upiekę ciasto by lepiej smakowało dodam echa i wiatru oraz uśmiechu   żeby nie przesłodzić łzami je przełożę albo łyżką morza jest łagodne   wiem że trudno będzie ale co tam zaryzykuję przecież do odważnych świat należy   ze wspomnień ciasto upiekę będzie wam smakowało bo minionym zapachnie które hen za wami  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...