Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Gość Przemyslaw Prus

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 88
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Gość Przemyslaw Prus
Inwokacja
 

Li­czę 22 pię­tra
li­czę 22 lata
jest nas dwu­dzie­stu dwóch

Czło­wiek to trans­for­ma­tor
a prze­cież moż­na li­czyć mie­sią­ce albo dnie
ileż wte­dy so­bo­wtó­rów ma sta­rusz­ka w pin­ce-nez
nie­skoń­czo­ny jest prze­mian ruch

Przez pin­ce-nez wi­dać w błę­ki­cie żon­glo­wa­nie
z rzad­ka pił­ka upa­da na te­ni­so­wy kort
ręce cią­gle za­ję­te pla­net pod­bi­ja­niem
w pi­ko­wej bluz­ce cór­ka ko­mu­ni­sty
w je­dwab­nej ko­szu­li lord
dy­so­nan­so­wy dys­tych

To nie jed­no to za­wsze to wszę­dzie
wiel­ka wie­lość nie­skoń­czo­ność Cyfr
to co było to co jest to co bę­dzie
w ma­te­ma­ty­ce ma le­it­mo­tiv

Mam do­pie­ro 22 lata
znam do­pie­ro 22 pię­tra
znam za­le­d­wie dwa­dzie­ścia dwo­je warg
za­po­mnia­łem mi­liar­dy o swej du­mie pa­mię­tam
nieść się wy­so­ko jak maszt wśród la­tarń
przez dnie przez gwar przez targ

 

 

na dobranoc i pchły

 

 

dla każdego inna, jednych smęci innych wzrusza

 

 

anno domini 2020

 

 

 

pozytywu pozytyw

 

 

A czy przyroda kolebka myślała kiedyś dokładnie
po co jej wielkie mamuty? Ani wygląda to ładnie,
ani z nich skóra na buty.
Nie ma co pytać, koledzy: robiła i tak jej wyszło.
Nikt nie wymyślał specjalnie tego w czym życ nam przyszło.
Uprzedzam o tym lojalnie.

Jeden jest rytm, jeden rytm,
jeden jest węgiel i tlen,
zwyklą losu koleją
praca, posiłek i sen.
Jeden przypada na dzień
świt jeden i jeden zmrok.
Pierwsi się łudza nadzieją
a drudzy równają krok.
Jeden przypada na dzień
świt jeden i jeden zmrok.
Pierwsi odchodzą w cień
a drudzy równaja krok.

Nie skacz tak zaraz na szyny. Jeszcze nie o tę grasz stawkę.
W wesolym miasteczku dziewczyny chcą z tobą iść na huśtawkę:
lepiej ci będzie z nimi.
Pachnie tak mocno siano, kwiaty się gną od motyli,
jeździ słońce po niebie, swiatło ucieka, ślad myli,
miasteczko czeka na ciebie.

Jeden jest rytm, jeden rytm,
wazny jest wydech i wdech.
Nasyć sie równym oddechem,
nasyć się dzisiaj za trzech.
Raz tylko dany ci czas:
ani on twój ani czyj.
Z czasem sie wszystko ustoi
Żyj na hustawce, żyj.
Raz tylko dany ci czas:
ani on twój ani czyj.
Z czasem sie wszystko ustoi.
Żyj na huśtawce żyj

 

 

 

 

AVE - M. Czyżykieiwcz 

 

 

Edytowane przez Przemyslaw Prus (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Gość zablokował(a) ten utwór
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
    • Nie mam ostatnio motywacji do pisania, więcej czytam. Dziękuję za komentarz  :)
    • @Leszczym Po co Tobie ta polityka, nie słuchaj idiotów
    • @Marcin Sztelak Dobre pisanie, mała uwaga, wszechświat raczej nas przeżyje, przetrwa
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...