Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gdy nie masz już o czym
a tego więcej chcą
spływa poetyckość
zostaje czysty błąd

 

Mała Iga słyszała mnie
widziała mnie ciemność
nie byłem poetą
każdy większy bardziej szczerzy kły
i z marginesu kiedyś mnie zdejmą
także...chociaż lepszy niż nikt. 

 

Tutaj żeby być
trzeba twardo patrzeć w guziki
myśląc o nich oczy widziałem
surową rzeczywistość tasakiem
w brata siostrę bluzgi krew
krwawym poetą być
po trupach zamiast przez
a miłość mieć za nic. 
 

Opublikowano

Ojej, co tu się stało...

Pierwsza zwrotka brzmi najładniej.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Do tego miejsca tekst idzie w miarę zgrabnie, dalej już trochę nieporadnie, wybacz.

Wprawdzie wygląda mi to na wiersz autoterapeutyczny, ale się poprzyczepiam trochę, dla Twojego dobra :)

Ciekawi mnie, kto jest adresatem, mam pewne podejrzenia... ale nie będę ich ujawniać :))

 

Trzymaj się ciepło,

 

D.

 

Opublikowano

Cześć NN :

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jakże to rozumiem. 

 

Spływ Dunajcem, hej, hej, zostanie na mieliźnie, nie hej, hej. Woda... to czystość - dla mnie oczywistość. 

 

Błędy wypisuje się na marginesie. Różniste błędy. Tu dążenie do doskonałości, wieczna praca. Wg mnie dobry wiersz. :))

Bałwan. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...