Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

legenda o morzu śródziemnym

- tęsknota do jasnego błękitu.

*

nie widziałem cię - brzegi skalne - roślinne – pustynne

wody ciche – błękitne i krwawe

spośród nocy i dni wybrałem

żyjącą we mnie tęsknotę

*

uderzyła mnie twoja surowa czystość

w tobie źródło mająca i przemijająca

w kamiennych twych wioskach widzę moich bliskich

serca niespokojne - podróże od wyspy do wyspy

za grosze - za głód

za trwanie w postanowieniach swoich niedorzecznych

*

osaczony jestem w górach twoich kamiennych

w walce o byt – zdobywam widzenie twoje

*

tu też jest - morze śródziemne

i nasza kąpiel i fale i korale i nasze połowy

i starcia podwodne

o tobie pisać wszystkim - od zachwytu do nędzy

szukam dni twoich tłustych - szukam twego śpiewu

ty dotrzesz do mnie - ja dotrę do ciebie

w najskrytsze głębie

*

uciekasz wciąż przede mną

to znów dom mój podgryzasz -

jesteś na kształt - rozgwiazdy

i na kształt - dzikiej rtęci

*

zmęczony jestem, ale pójdę w drogę przeciw tobie

i znajdę ciebie poza twym obrębem

i znajdę ciebie w każdej świata stronie

bo czym ty jesteś wszystko jest

i w gwiazdach i na orbitach każdej mojej myśli

*

jest noc przede mną a u ciebie słońce

u mnie poranek a u ciebie gwiazdy

bądź pozdrowiona morska burzo moja

i zwierząt skalne zakamarki twoje.

*******************

** Poznań.1968 **.

***

*

Edytowane przez Bronisław Suchy (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Po pierwsze, dla mnie imponująca data powstania wiersza. 1968! Nie mogę powiedzieć, że mnie jeszcze na świecie nie było, ale na pewno pisać jeszcze nie umiałem.

Po drugie, to jest całkiem niezły tekst. Odbieram go jako jedną wielką metaforę, w której mężczyzna przedstawia uczucia do swojej wybranki, przedstawiając ją jako Morze Śródziemne. Sposób w jaki jest to dokonane bardzo mi się podoba.

Po trzecie, jest jeden mały błąd z pośród, powinno być spośród, ale to pryszcz, chociaż do poprawy :)

Ogólnie tekst oceniam jako bardzo dobry.

Pozdrawiam serdecznie :)

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...