Czterosilnikowy Lancaster stał na pasie startowym wojskowego lotniska
w Aachen. Cywilny samochód podjechał do stojącego samolotu. Gdy Marek
wszedł po schodkach, zobaczył, że wszystkie miejsca, oprócz jednego były
już zajęte. Obok jedynego wolnego fotela siedziała Claudia z dzieckiem na
ręku. Marek spojrzał na nią. Na jej twarzy nie widać było już śladów ciąży.
W granatowym kostiumie i białej bluzce, wyglądała zachwycająco. Uśmiechnęła
się do niego. Podszedł do niej i pocałował w policzek. Usiadł w fotelu
obok i zapiął pasy.
- Jedziesz ze mną? Dziękuję ci!
- Obiecałam ci, że jeśli wyjedziesz, będę z tobą. Nie pamiętasz?
- Tak. To było wszystko tak szybko. Zmusili mnie do wyjazdu.
- Dobrze, że jedziemy. Tutaj wszystko by przypominało wojnę i te straszne
czasy. Poza tym... zresztą nic.
- Na początku nie będzie lekko.
- Poradziłeś sobie w Trzeciej Rzeszy, poradzisz sobie w Ameryce! Wierzę
w ciebie! Wierzę, że już mnie nigdy więcej nie zdradzisz!
- Nie zdradzę cię! - Marek usłyszał swój zmieniony głos. Nie wiedział,
dlaczego Claudia powiedziała "już więcej''? Może ktoś powiedział jej rodzicom
o Karen a oni zadzwonili do córki?
- Von Boltke przyjechał do Arnsberg i pokazał mi zdjęcia. Twoje i Karen.
Myślał, że jak je zobaczę, powiem coś na ciebie i będą mogli cię oskarżyć o
zdradę, ale zemdlałam i zaczęłam rodzić.
Claudia patrzyła na niego swoimi szarymi, smutnymi oczami. Do końca
chcieli mnie załatwić, pomyślał.
- Długo myślałam, czy mam z tobą jechać.
- Wybaczysz mi?
- A ty Niemcom?
Objął ją ramieniem. Chciał coś powiedzieć, może to, że ją kocha, ale
silniki zawyły pełną mocą i nie można było usłyszeć nawet własnych słów.
Claudia patrzyła na Marka badawczo, jak gdyby chciała się upewnić, czy
podjęła dobrą decyzję, jadąc z nim tak daleko. Uśmiechnął się… Wojna się
kończyła. Miał przy sobie świetną dziewczynę, która była jego żoną, dziecko
i znane na całym świecie nazwisko. Wszystko to osiągnął podczas wojny,
która zniszczyła pół Europy i spowodowała cierpienie milionów ludzi.
Teraz jechał do Ameryki, gdzie czekała na niego ciekawa praca i doskonałe
warunki materialne. Przypomniał sobie swój pierwszy dzień w Leverkusen,
w maleńkim pokoju, do którego zaprowadził go agent gestapo. Pomyślał,
że w tym strasznym czasie wojny miał nieprawdopodobne szczęście.
Nie wiedział, czemu to zawdzięczał. Może była to nagroda za to, że dzięki
jego pracy uratowało się tylu rannych i chorych, a może był to zwykły przypadek.
Samolot oderwał się od ziemi i zaczął nabierać wysokości. W dole dostrzegł
fabrykę Bayera, w której spędził ostatnie lata. Z kominów pracujących
instalacji wydobywały się szare dymy. Po chwili zobaczył zburzoną
Kolonię wraz z górującą nad miastem katedrą. Samolot wbił się w białą
chmurę i już niczego nie było widać.
Książka jest do kupienia wyłącznie na allegro itp. Wydawnictwa już nie ma.
http://www.marekzak.pl/szczesliwy_w_iii_rzeszy.php
http://www.konflikty.pl/recenzje/fragmenty-ksiazek/szczesliwy-w-iii-rzeszy-marek-zak-fragment/