Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zmierzchem okryły się dawne wspomnienia

Brzaskiem rozbłysły chwile codziennego dnia

Pragnę niezliczonych momentów tego uniesienia

Przy bezmiarze uczucia, które we mnie drga.

 

Zachowam nastroje, wtedy nie przeminą

Marzenia, dzięki którym mogę znowu śnić

Nieulotne chwile szczęścia - niech one nie zginą

Radości, dzięki którym mogę istnieć, żyć.

 

 

 

 

 

Edytowane przez Ewula (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

można trochę popracować - ja czytam po swojemu:

 

okryły zmierzchem się dawne wspomnienia

brzaskiem rozbłysły momenty dnia

spragniona płonę do chwil uniesienia

które w bezmiarze wciąż we mnie gra  

 

nastroje schowam - niechaj wiecznie trwają

wchodzę w swój światek by dalej śnić

ulotne szczęście czmychnęło jak zając

nowe poszukam chcąc dalej żyć

pozdrawiam

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odbieram twój wiersz jako nie tyle pełen optymizmu, co woli zachowania i podtrzymania doświadczonej radości życia, też przez poezję... Zakłada więc możliwość, czy nawet niebzpieczeństwo jej utraty... I to mi się właśnie w nim podoba, bo powoduje, że jego wypowiedź, pomimo uniesień i entuzjazmu, nie jest naiwna. Radość i piękno życia są czyms realnym i każdego dnia rano otwierają się przed nami dając nam możliwość zdecydowania się na to, by je przyjąć i przez to pozwolić doświadczonemu złu "przykryć się zmierzchem". Piękne, bezpośrednio i odważnie wyrażone wyznanie oraz deklaracja, wzruszyły mnie. :) Pozdrawiam.

Edytowane przez duszka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Bardzo liryczny i miły w odbiorze tekst, ale zgadzam się z innymi Użytkownikami, że trzeba dopracować formę.

 

Pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Jacku, lubię Twoje przeróbki i epilogi. :)

Ciekawie jest przeczytać Twoją wersję wiersza Ewuli: oba wiersze, choć tematycznie niemal takie same, są jednak zupełnie odrębne...

 

Wprowadziłabym jednak pewne zmiany:

wers 6:  we własnym świecie wciąż będę  śnić  ("światek" mi tu nie brzmi)

wers 8: nowego szukam chcąc dalej żyć  (bo szukamy czegoś) albo:

              nowe odszukam chcąc dalej żyć

 

Pozdrawiam :)

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena spoko, smacznego:)
    • @violetta daj spokój. nikogo nie szukam :)   też pójdę do restauracji. zjem stek z borowikami !
    • @Leszczym „To taka płynna medytacja!" Podobno najlepsze pomysły przychodzą gdzieś między drugim a trzecim piwem. Przed drugim - za mało odwagi. Po trzecim - za dużo pewności siebie i literówek. Poza tym to fakt - Hemingway pisał po whisky, Bukowski po wódce, więc dwa piwa to właściwie dieta pisarska! A ta agresja nad tekstem... znam to. Siedzisz, męczysz każde słowo, poprawiasz, wykreślasz, znowu wstawiasz, aż w końcu tekst się poddaje i umiera ze znużenia. A ty z nim. Pozdrawiam.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • @Migrena no niestety nie robię:) musisz sobie poszukać kogoś lepszego:)
    • Mój licznik żyć się wyczerpał. Musiałbym płacić słone sumy pieniędzy, by go nie tyle zregenerować co wzbudzić  w nim nikły płomyk nadziei. A fatum tylko na to czeka. By go stłumić w popiele. Spalić wszystkie próby wyjścia już na starcie. Zresztą musiałbym stanąć w prawdzie. Obnażony i przegrany. Bez pewności w głosie. Siląc się na spokój. Snuć opowieści jak z najgorszego koszmaru. Dla uszu, które są nieczułe na ból jednostki. Zagubionej wśród labiryntu świata,  którego nie sposób rozgryźć,  będąc dzieckiem gotyckiej nocy, dekadenckiej, alkoholowo-lekowej samotni. Być nie duszą, nie ciałem  a tchnieniem jedynie grozy. Mroźnym powiewem, wśród wilgnych i ciemnych korytarzy domów. Porzuconych i kalekich już od upływu wieków.     O północy opuszczam bar  i chwiejnym krokiem idę przez środek ulicy, pustej już i grobowo wręcz cichej,  jak me serce. Bez emocji, których okazywać mi nie przystoi. Ruszam ku stalowej konstrukcji mostu. Na jego wąskiej barierce nie muszę stawać  ani w prawdzie ani w kłamstwie. Przeciw sobie i bliźnim. Nie ma tu uszu, które nie potrafią zrozumieć, ani oczu które nie potrafią przestać oceniać. Jest tylko wezbrany nurt, zimnej jak trup. Zimowej rzeki. Niosącej w wirach kamyki i gałęzie  ku zatraceniu. Zapomniałbym w tej ostatniej minucie. Rozpiąłem gruby, wełniany, czarny płaszcz. Z malutkiej wewnętrznej kieszeni na piersi, wyjąłem nieduży skórzany portfel. Gotówkę i monety posłałem w nurt. Tak jakbym wrzucał drobne do fontanny. Nie muszę myśleć nad życzeniem. Ono się właśnie spełnia. Życzenie śmierci.      Drżącymi z zimna nie strachu palcami. Wyjąłem małe zawiniątko. Twoje zdjęcie. Urzekająco doskonałe. Jak portrety, które wyszły  spod Twej uświęconej, anielskiej dłoni. Zatknąłem zdjęcie w szparze jednej ze śrub. Nie umiałbym skoczyć z Tobą. Najpierw rano odnajdą tylko to zdjęcie  a może nie zwrócą uwagi. Przechodnie, kierowcy.  Ci wszyscy głupcy. Ślepcy. Nie skojarzą. Dopóki rzeka nie wyrzuci  wzdętego od rozkładu ciała. Gdzieś w gnilne, przybite do ziemi mokrym śniegiem szuwary. Lub zatrzyma się w lodowym zatorze,  pod konstrukcją kolejnego z mostów. Twarzą ku toni.     Może i Ty nieraz do tego czasu  jadąc tramwajem z uczelni  przez tłoczny most Anichkova. Tęsknym, zmęczonym wzrokiem,  spojrzysz w dół ku rzece. I wspomnisz czule tego przeklętego poetę, który nie zabiegał w życiu o nic  ponad Twe względy. Do diabła z rozsądkiem. Chciałabym wrócić do dni dawnych  i znów kochać i wybrać sercem. Pomyślisz, ostatni raz posyłając mu wdzięczny i ciepły uśmiech. Wtem trup z trudem drgnął i oparł się o krę. Nurt i wolne, ciężkie bryły wokół  obróciły go ku jezdni. Uniósł z wolna rękę  i machał aż czerwone cielsko tramwaju  nie zniknęło mu z oczu, skręcając ku kamienicom  na Newskim Prospekcie.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...