na wiadukcie
palił papierosa
kółka z dymu się układały
w ostentacyjne
nie będę żył jak każdy
powiedział
żebyśmy zrobili coś głupiego
wsunął ręce pod mój płaszcz
i nazwał to poezją
a pociąg rozciął noc
jak zdanie bez podmiotu
które zostaje w teorii
nic nieznaczące
potrzebowaliśmy krwi nie sensu
bliskości nie zrozumienia
oskarżenia i epitafium
w jednym
dotknął mojego policzka
jakby sprawdzał czy jestem
prawdziwa
zaszczekał pies
światło mrugnęło
na peronie
wszyscy wyglądali na spóźnionych
Rekomendowane odpowiedzi