Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czytać czy nie czytać O to jezd pytanie


Krzysic4 czarno bialym

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wiem poeci to strasznie narcyztyczny gatunek. Przepraszam mogłem napisać o leśmianowaniu. Czy jakimś innym dziwnym nurcie. Przecież nie chodzi o to by pisać do góry nogami. 

 Może powtórzę to po raz entychodzi o to by przy pisaniu zostać wiernym sobie A nie wzorować się na kimś innym był Leśmian Tuwim itp ale drugi tuwim lesmian nam nie potrzebny można pisać rymem ale można też zachować swój własny styl w danej formie.

Jest jedna Alicją nie przez to że pisze rymem tylko przez to że w danej formie znalazła swoje własne ja swój własny styl nie do podrobienia.

Mam nadzieję że teraz dużo jaśniej wyartykuowalem to o co mi chodziło.

Jeśli nie to może jestem za głupi i przepraszam za to forum. 

Ale tli się we mnie iskierka że jednak ktoś zrozumie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Marcinie, chyba nie ma sensu dalsza dyskusja na ten temat.

Bardzo chciałabym się wzorować na Leśmianie, Tuwimie, Staffie, Asnyku itp. Tego typu poezja bardzo mi się podoba. Wolałabym drugiego i kolejnego z wymienionych poetów, niechby urodziło się jeszcze tysiące im podobnych, wolałabym po milionkrokroć, niż czytanie gniotków.  Dlatego czytanie klasyków i wzorowanie się na nich będzie mieć dla mnie sens, zawsze.

Pozdrawiam Cię serdecznie, zakończmy proszę, bo nuży mnie przepraszanie za to co, kocham i cenię.

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 I ja sie zgodze ale jest nasladownictwo i proba jak to ktos wyzej tu zaznaczyl postrzegania swiata na swoj wlasny sposob przedstawienia go ze swojej wlasnej perspektywy. Nie twierdze ze czytajac robimy cos zle jedynie zauwazam ze czlowiek powoli przepoczwarza sie i zatraca ten poczatkowy entuzjazm. To tak jak z chirurgiem idzie na pierwsza operacje z przekonaniem ze bedzie ratowal swiat jednak po 20 latach wycinania wyrostka robaczkowego cos jednak umiera.

Jego reka jest sprawna robi i ceruje nie pozostawia tak duzej blizny lecz jednak tej radosci juz tak wiele nie ma.

 

Mam nadzieje ze jest to dosc zrozumiale

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

,,Czy komuś przeszkadza pięknie namalowany obraz? Czy dyskutuje nad tym, że to już było? Nie, kupuje i wiesza na ścianie u siebie, bo chce go mieć. Czy przeszkadza mu, że od początku świata ludzie malują, rysują, rzeźbią i wciąż robią to samo?

Jeśli uważa, że to nudne, kupuje sobie obraz z jedną kropką, wiesza i ma."

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A ja Marcinie, odpowiem Tobie z innej nieco dziedziny, bardzo mi bliskiej - dłuuuugie wypady rowerowe w teren. Ustalam trasę na sobotę:  Wałcz - Kłębowiec - Karsibór - Kolno - Górnica - Piecnik - Próchnowo - Bronikowo - i dalej do  Tuczna - kumpel spogląda w moją rozpiskę i mówi - ,,Z Bronikowa jedź na Marcinkowice, masz szosę prostą i gładką jak stół, nie próbuj przedzierać się lasem, kolega tamtędy jechał dwa miesiące temu - ciężka droga na Jadwiżyn... a ja CHCĘ wytrząść trzewia na wertepach w drodze na Jadwiżyn, gębę mieć oblepioną leśnymi pajęczynami, wykopyrtnąć się w kałuży, bo to jazda dla mnie, a nie szkółka niedzielna.  ;))) I to nic że po drodze zaliczyłem jeszcze Płociczno, Rzeczycę, Wrzosy - co zwiedziłem - nikt mi nie odbierze - tak samo myślę z czytaniem wierszy przez piszących - mimo że WSZYSTKO zostało już napisane, każdy indywidualnie dodaje cząstkę siebie... i oto chyba chodzi.  Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia życzę.  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hehehe. Czytać, a pisać to dwie różne sprawy. Jak widzę jak kucharz filetuje rybę też myślę sobie jakie to proste, a potem sam probuje i jednak nie wychodzi tak czyste mięso w takim samym czasie. Dlatego nie wiązałbym aż tak mocno tych dwóch czynności. 

Heh i do tego zdążały moje wnioski czy wolisz jechać tak jak Ty czy będziesz ciągle uwzględnia czyjes wskazówki rady czy też utarte szlaki, po których wygodnie, ale jednak nie aż tak atrakcyjnie. 

Czy czasem lepiej jechać po swojemu fakt przewrócisz się potkniesz ale wstaniesz i zachowasz swój styl zapiszesz coś nowego trasę, której nikt nie przejechał. 

Wracajac do pisania możesz skopiowac styl jakiegoś autora lub wyrobić swój własny. 

Fakt czasem łatwo zauważyć wpływ jakiegos znanego artysty na poetę//pisarza malarza etc.

Mi jedynie chodziło, żeby jednak nie zatracić siebie i żeby nie zostać odtwórca zamiast twórcą. 

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oczywiście i szanuje to, ale nie każdy kto przeczyta Tołstoja będzie pisarzem. To, że skończę polonistykę nie musi oznaczać że będę drugim Mickiewiczem tak samo jak po ASP nie będę drugim Picassem choć będę wiedział jak dobrać farby przedstawić perspektywe. Można być odtwórca bardzo dobrym rzemieślnikem ale trzeba mieć to coś ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

I w tym jest chyba rzeczy sedno. Najważniejsze są emocje, jak ich zabraknie to pisanie staje się rutyną i nic tu nie pomoże czytanie, czy nie czytanie poezji.  Ze swojego skromnego doświadczenia - tu na forum, mogę powiedzieć, że od razu to się czuje - czy autor pisząc był pod wpływem emocji, czy też nie. Niektórzy pomagają sobie alkoholem, żeby te emocje sobie przypomnieć i napisać coś od serca. Jeżeli nie, to jest się wtedy dobrym rzemieślnikiem i nic więcej. Wiersz jest składny, liczba sylab idealna, rymy poprawne i nic więcej do zapamiętania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • __________________________________________________________________ /Proza poetyczna/ ________________________________________________________________ Na początku przedstawię Krzysztofa, zresztą zmarłego; Świętej pamięci arcymistrza, który w latach młodzieńczych  był moim przyjacielem po fachu.   Razem w wieżowcu, 'na północy' w Częstochowie, badaliśmy wiedzę z zapożyczonych materiałów na sześćdziesięciu czterech polach, na desce   Poznawaliśmy w ten sposób odkryty kosmos I do dziś pozostaje mapownictwem obu kolorów Na czerwonej wstążce czas zegara, zanim nie opadnie Wciąż partią życia trwa do zero zero, emocji walką   Były, jeszcze Przemek jest brakującym ogniwem W zatartej historii, o którym dzisiaj Wam napiszę!   Też w wieżowcu mieszkał, na warunkach ojczyma; pod groźbami noża — walczył rurą od odkurzacza, Matka była dumna: jej syn, wtedy z kurzem 'Patoli' Choć został wygnany, znalazł miejsce pod dachem Ja pamiętam, no cóż — jak w domowym ognisku, opowiadał mi o Wiedniu przy otwartym balkonie, z worka foliowego słowami poprzez swój wydech   Mięsień dobrze jeszcze pracował w tej atmosferze; Nie byłoby mowy o kontynuacji bez światła  przed jutrzejszym turniejem na 'polibudzie', powiedział, że wygra go, dzięki wiedzy smerfów.   Z samego rana, moja mama! Zrobiła śniadanie;  życzyła nam sukcesu na drogę, wzięliśmy je ze sobą i parę groszy, z tak zwanego kieszonkowego. Trzeba było skorzystać, skoro nadarzyła się okazja.   Byliśmy w 'Sezamie' - takim sklepie częstochowskim (nie wiem, czy nadal istnieje? Schyłek lat dziewięćdziesiątych) Ja na dziale spożywczym — kupiłem kilka jagodzianek. On na przemysłowym —  kupił paczkę worków foliowych, szukając też wspomagacza, wybierał zapachy z nakrętek.   I ostatecznie przypadł mu do gustu jeden, który wziął; kilkadziesiąt wdechów i wydechów. Przemek już gotowy   Jesteśmy teraz na miejscu, czyli na Politechnice; w korytarzu panuje atmosfera wśród szachistów, z niecierpliwością czekających na gwiazdy ze Wschodu   Limuzyną przyjechały: Alexiej Aleksandrow oraz druga —  niestety nie mogę sobie przypomnieć jej imienia, jak pamięcią sięgam, mnóstwo ludzi cykało im flesze. Bo to przecież legendy   Jako pierwsze widziały wodopój połączony szczynami z kegi,  przed każdą rozgrywką opróżniając stopniowo zawartość aż do zera, jednak gaz w płucach nie usypiał ich czujności.   Podczas trwających partii, głowy podparte łokciem w zgięciu, wydawały się pijane, choć czekały na kolejny 'click' zegara. Przy samym stężeniu dłonie w alkoholu będąc wciąż trzeźwe   Rozpuszczalnika nie odróżniając. Przemka ruchy po desce, smerfną metodą skali światowej wyjdą dzisiaj do historii tak prawdziwie ze wspomnień i trzeba będzie ją zakończyć.   (...) Przemek nie wygrał, ale jako pierwszy Częstochowianin pokonał gracza z Elity; targając jego włosy dłońmi  — na lewo i na prawo. Ostatecznie został zdyskwalifikowany przez swoje zachowanie. A parę tygodni później, babcia mnie poinformowała, że jej wnuczek odpalił rakietę samozapłonem na ławce ____________________________________ Wybaczcie, ale coś mi się odkleiło w ostatni piątek,  po lokalnym turnieju w Tilburgu  — zresztą wygraną; była butelka 'Leffe', którą otworzyłem zapiski z dłoni.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

           
    • On co mi? Luty tuli mocno.     Luty ma moc. Co mamy, tul.  
    • Z miasta co nad Prosną położone, Z miasta gdzie zamek kazimierzowski stał, Tu gdzie Asnyk kroki pierwsze stawiał, Z miasta które zburzone podczas konfliktu Powstało jak Feniks, Siedzę i obserwuję, Wizję którą Bóg na mnie zesłał, Widzę zniszczone miasto, Miasto stojące w płomieniach, Wyschnięte rzeki i uschnięte drzewa, Ulice które krwią spłynęły, Park który kiedyś życiem tętniący Teraz spopielony i martwy, Kamienice Opuszczone, Popadające W ruinę, Obserwuję ludzi Głodnych, Przerażonych, Martwych i tych których czwarty jeździec jeszcze nie dosięgnął, Mieszkańcy niegdyś szczęśliwi Dzisiaj przesiąknięci złem I strachem, Dostrzegam zwierzęta domowe, Pozostawione przez swoich właścicieli Na pastwę losu, Psy które zapomniały już o cieple, Wychudzone i dzikie, Zakładające grupy aby przeżyć, Aby zawalczyć o przetrwanie, Z wysokości zauważam przestępców, Którzy razem z zastępami Lucyfera, Niszczą to co się ostało, Zabijają, Gwałcą, Rabują wszystkich tych, Którzy postanowili walczyć, Bóg pokazuje mi na rynek, Gdzie ludzie pogrążeni w chorobie, Konają w męczarniach na ulicach, Zwijają się w agonalnym bólu, Bez szans na ratunek, Czekają na śmierć, Która ukróci ich męki, Ujrzałem pomiędzy gruzami Zbawiciela, Który kroczył po ruinach, Przed którym uciekały zastępy zła, Szedł ze swymi zastępami Aniołów, Pokazał mi palcem napis wyryty w kamieniu, Który brzmiał, "Admonitio" Wtem się obudziłem, Znów widziałem kwitnące drzewa, Ludzi pełnych radości, Zwierzęta kochane przez swych właścicieli, Moje ukochane Miasto Stojące I bezpieczne, I widziałem, Kamień, Kamień z napisem wyrytym przez Boga.
    • A las... ma namioty? To im, a nam sala.  
    • @Stary_Kredens czytam czytam ...poważnie to wszystko brzmi i od kurczę humorem tu bije . Dla mnie z wielkim upodobaniem 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...