Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

co żyje umrzeć musi

 

odwieczny proces,

jak koło się toczy,

wraz z życiem bowiem

śmierć się narodziła,

siostra okrutna tegoż,

nieubłagana, ale sprawiedliwa,

w gości zawita u każdego

 

ciało gorące, krew war,

w zimny bezruch zastygnie,

woda przyjmie wodę,

ciało, ziemia w ziemię obróci,

wyłuska cząstki nasze, atomy

wypłucze, wchłonie, przetrawi,

po latach, wiekach, odda

następnym pokoleniom,

w krótką dzierżawę je otrzymujemy,

 

 

[ będziesz skrzydłem orła na nieboskłonie,

będziesz płetwą orki w głębinie oceanu,

będziesz okiem irbisa na przełęczy Himalajów,

będziesz pazurem lwa na afrykańskiej sawannie,

będziesz łuską łososia w rwących rzekach Alaski,

 

jestem boski Ramzes,

jestem okrutny Attyla,

jestem światły Sokrates,

jestem Cezar i jak on ginę,

jestem Kleopatra, córka Nilu,

jestem Joanna d’Arc, płonę na stosie ]

 

 

na mgnienie oka

wypożyczamy od matki ziemi,

a potem niezmiennie

przychodzi czas by je zwrócić,

i nikt się nie wykupi,

nikt nie ukryje, z nikim

miejscami nie zamieni,

żaden ciąg zer na rachunku,

w żadnym banku góry złota

nie dadzą rękojmi, marny zastaw,

ni trony, ni urzędy, rodowe korzenie,

ni krew co w żyłach krąży,

świętych, królewskich,

męczenników przodków,

nie da ci zwolnienia, glejtu i parolu,

 

każdy, chce czy nie,

zwróci glinę swego ciała,

by nowe życie innym dała,

jedyna opoka, dusza

wiecznotrwała, niematerialna,

i ona także do swego

Źródła powróci

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
    • 1) - Łaskawy, zasłużony, zasłużony… dobry, dobry, dobry… - bry, bry… ( Zasypia znużony)                          2) Łaskawy, szczery, szczodry… i niedobry. Frajer ! Święty – przez lucyfera zaklęty. Taki diabli bajer…          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...