Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaskakująco piękne, obrazowe i... trafne zakończenie! Cały wiersz do niego prowadzi, jak wystrzelona z łuku strzała, która trafia w dziesiątkę. Tak, "potrzebuję być w takim stanie, że wiem, że nikt nie wejdzie do pokoju" - oprócz weny, muzy, natchnienia, które wyzwalają poród... Pozdrawiam :)

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Potrzeba, pod którą podpisuję się obiema rękami, też takową odczuwam. Po kilkakrotnym czytaniu, zgodzę się z Anią, że można by nanieść małą korektę w układzie wersów I- szej nie ruszam, jest dobrze. ale...

np. ten dłuuugi wers w II- giej, gdyby rozbić, dając enter po "stanie", no i.. "że wiem, że nikt..." 
a może zwykłe.. by mieć pewność że nikt nie wejdzie do pokoju
Jeszcze jedna myśl 'zrodziła mi się'. Jeśli odnieść tytuł, do końcowego
    który raz
   setny raz
to nieśmiało zasugeruję dodatkowy enter po "kartce".  W sumie, 'się na kartce', też mogłoby być razem.

To wszystko, dodam jeszcze, że treść pozytywnie, tzn. dobrze 'dźwięczy' w mojej głowie.
Pozdrawiam.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

A to mi zadałaś bobu :)  Właśnie, podobnie jak Nata - za długi 1 wers w drugiej strofie , ale  taka propozycja:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Dziewczyny, widzę o co wam chodzi z tymi wersami, zdaję sobie sprawę, że są nierówne, niektóre przydługie itd. 

Bierze się to stąd, że podczas pisania niektóre zdania "brzmią w mojej głowie" ciągiem, jakby na jednym wdechu, inne są pocięte, stąd taki zapis. 

Teraz pytanie czy w odbiorze ten rytm ma szansę się jakoś obronić czy jednak będzie zgrzytał.


Podoba mi się ta zaprezentowana wersja, faktycznie brzmi sensowniej, ale sama nie umiałabym tego w ten sposób zapisać, bo w mojej głowie to brzmiało inaczej :) i co z tym fantem zrobić? :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Regino, nic nie rób :)

To Twój wiersz, napisałaś jak czułaś. Moja propozycja, to tylko próba interpretacji i tyle.

Raczej nie zmieniam tutaj nikomu wierszy, zrobiłam to tylko na twoją prośbę bo uznałam, że jesteś ciekawa innego odbioru wiersza.

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Bardzo trafnie oddałaś potrzebę bycia od czasu do czasu samemu z sobą. W ciszy i z dala od wszechobecnego zgiełku, powstają (rodzą się) naprawdę ważne myśli. Choć nie dla wszystkich cisza i chwilowa alienacja oznacza to samo. 

Bardzo ciekawie i bezpośrednio. Ta prostota i czytelność w twoim tekście ujmuje ;-)

Pozdrawiam!

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

... co.?... :) Jeżeli zaprezentowana wersja, nieważne  która spodobała Ci się, możesz edytować wiersz i

nanieść właściwe Twojemu oku korekty. Gdy teraz patrzę na całość,  to ten najdłuższy wers znowu mi

"przed okiem 'lata' "... ;) Regino... masz czas, nie rób niczego w pośpiechu.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Simon Tracy  bo człowiek jest piękny. W nas jest wszystko- i wielkość i małość. Zdolni jesteśmy do najwznioślejszych czynów, i podłych
    • Jeśli myśl stała się słowem a ono zakiełkowało i przeistoczyło się w ciało, które pod wpływem złych duchów i omenów, zrodziło najgorszą z plag. Owoc grzechu - człowieka. Jego wszelkie upodlenia i niedoskonałości. Braki i ograniczenia. Zaściankowość i pychę. Nienawiść i podłość.   Alchemiczny wzorze,  czarnomagicznych rytuałów. Myślałeś, że Diabeł ukorzy się przed Tobą, strażnikiem bytów Miasta Umarłych i Ib. Namaści, Twoje skronie, laurem Edenu  i koroną z klejnotem boginii Isztar. Lecz tym razem pycha Cię zdradziła. Konałeś w szponach  zawezwanych olbrzymów. Złorzeczyłeś gdy wyrywano Ci członki i serce, na ołtarzu księżycowym. A ślepi bogowie, tańczyli wśród zamieci na szczycie góry. Ujrzałeś jedynie oczy tego, który pełza przez nieskończone korytarze eonów. Zasnąłeś w ramionach śmierci.   Obudziłeś się o 4:20 w swoim domu  w Nowej Anglii. Byłeś zlany potem i cały we krwi. Nie swojej.  Obok Ciebie spoczywało jej ciało w zwiewnej, letniej, nocnej koszuli barwy kremowobiałej. Teraz jednak szkarłat krwi,  zdobił jej piersi, brzuch i usta. Miecz z pieczęcią i imieniem strażnika do połowy klingi, spoczywał w jej sercu. Jej rozwarte szeroko, błękitne oczy, zwróciły się na Twoim obliczu. Trup przemówił,  głosem nieludzko zdeformowanym.     Idż luby drogą Królowej Potępionych, przekrocz w dniu przesilenia, północną bramę i oddaj cześć Tiamat. Zaprowadzi Cię ona do świątyni. Tam w odmętach starożytnych korytarzy odnajdziesz gniazdo Matki Tysiąca Młodych. Nakarm, koźlęta swą krwią i wyryj na piasku pieczęć tego, który wędruję na prastarym słońcu. Przeklnij, zaklęciem, duchy Pierwszych. Po siedmiokroć, wychwal imię Kutulu. I odbierz strażnikom pieczęci. Wtedy dopiero uciekaj w pełzający  w chaosie byt a flety i piszczałki zagłuszą Twe kroki i zmylą Ślepe Bóstwa ze szczytu śnieżnej góry. Tak oto przebudzi się święte miasto na dnie. Powrócą oni.   Ciało na powrót zamarło w sztywnym skurczu pośmiertnym. A ja w totalnym szoku i desperackim odruchu. Doczołgałem się po omacku do nóg, hebanowego biurka.  Ledwo wdrapałem się na oparcie krzesła i roztrzęsionymi rękoma otworzyłem księgę, oprawioną w za dobrze mi znaną skórę. Odnalazłem bez trudu stronę z zaklęciem pierwszej bramy. Usypałem szybko pieczęć z soli  wokół mojego krzesła. Już dużo spokojniej odłożyłem zawiniątko z solą na stół i sięgnąłem po mały, czarny sejf  stojący w rogu biurka. Wprowadziłem hasło  i wyciągnąłem z niego rewolwer. Spokojnie odwróciłem lufę w swoją stronę. Czułem podświadomie, że ona stoi nade mną i czeka na dogodny moment. Rzuciła się na mnie jak zwierzę i wbiła kłami w odsłonięta kołnierzem szyje. Wtedy rozległ się strzał. Szkarłat krwi, zabrudził stronnice, przeklętego dzieła, szalonego Araba. Lecz jedynie przez moment tkwiły na pergaminie nieruchomo. Pieczęć przyjęła i spiła całą ofiarę. Rytuał się dopełnił.    
    • @Berenika97  wojna to tysiące ofiar, nie bezimiennych. Każda z nich to imię, nazwisko, dramat. Piękny
    • @Berenika97  i historia może się powtórzyć @Berenika97 dziekuję @Simon Tracy, @Robert Witold Gorzkowski dziękuję
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

          Gdzieś tam Cię poniosło, woda bywa, że niesie. Pzdr :)     Bardzo dziękuję za próbę interpretacji.  Pozdrawiam :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...