Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ciekawy i docierający głęboko, tylko... nie wiem, czy się zupełnie zgadzam z wypowiedzią, czy raczej nie powinna ona  brzmieć:

 

widzę

jak matka nie przytula go tkliwie do piersi

a on

nie rozgląda się

 

CIEKAWIE

 

... chociaż to może tylko inny aspekt tego samego "zjawiska". Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak duszko, masz rację, w 99% pewnie jest tak, że mordercy są mordercami, bo nikt ich nie przytulał, a oni byli zamknięci na otoczenie...ale są sytuacje, gdy wszystko idzie tak ja trzeba (w historii rozwoju danej jednostki) a jednak... w pewnym momencie...I o tym jest ten tekst. Przeznaczenie, siły zła?

Zdrówka :)

Opublikowano

Tytuł przypomniał mi wiersz Marty Klubowicz Spowiedź z piątego przykazania

Jestem mordercą

tysiąca roślin

mam na sumieniu

krzak czarnego bzu

.......... itd.

Kiedyś tym wierszem moja uczennica zajęła pierwsze miejsce w prestiżowym konkursie recytatorskim. 

Twoją miniaturkę nie do końca rozumiem.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Hmmm...co do rozumienia, to nie wiem, czy to dobrze, czy źle.. pewnie pewien stopień niezrozumienia jest dobry, by poezja była poezją, ale jeśli odczuwasz jakiś większy dyskomfort...może to co odpisałam duszce byłoby pomocne.

Opublikowano

Jeszcze dodam. Pracuję w firmie świadczącej pomoc dzieciom o różnych zaburzeniach, od lekkich po ciężkie - jak np.autyzm. Przeprowadzałam wywiady/rozmowy z wieloma matkami. To naprawdę krzywdzące, obarczać je winą za wszystkie problemy ich dzieci. Był pogląd (też naukowy!)  że matki np.schizofreników to bardzo chłodne osoby. Często też szuka się winy za autyzm w ich rodzicach. Wierzcie, ci rodzice to bardzo często ciepłe, kochające osoby, które znalazły się w takich niedobrych, niezrozumiałych dla nich okolicznościach. To tak, jakby obarczać też matki winą za ich choroby fizyczne (od zwykłego przeziębienia po raka). Oczywiście, są matki nie za bardzo świadome, a nawet złe - w konsekwencji czego ich dzieci mają problemy. Ale bywają też sytuacje, że w z patologicznych rodzin pochodzą bardzo właśnie wartościowi ludzie. 

Nie ma wg mnie tu prostego przełożenia. Morderca mógł mieć bardzo kochającą matkę, a mimo to zostać mordercą.

Opublikowano

Muszę przyznać, że przez mój umysł przemknie czasem taka myśl, kiedy widzę jakieś słodkie kilkumiesięczne dziecko na rekach matki... Co wyrośnie z tego maleństwa? Przecież WSZYSCY wielcy zbrodniarze byli kiedyś słodkimi niemowlętami w pieluszkach...

Zdaje mi się jednak, że sugerujesz w ostatnim wersie, iż już u zarania pojawiają się zadatki... Osobiście w to nie wierzę - uważam, że dziecko deprawuje złe środowisko, zły przykład i złe wychowanie. Chociaż, z drugiej strony - jest czynnik genetyczny.

 

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

WarszawiAnko, nie wierzę, że nie wierzysz... (żart:)).

Ale czy to Ty czasem nie napisałaś wiersza : "Ja, Szatan" ?

Też tak kiedyś myślałam, że wszystkie bobaski są słodkie :) Ale już tak nie myślę.

Zdrówka

 

Opublikowano

Podoba mi się ta miniatura,

z pewnością jest odważna.

 

Nie zgadzam się tylko z procentami przytoczonymi przez Ciebie w odp. do Duszki.

To nieprawda (stety/niestety), że za charakter człowieka odpowiada przede wszystkim środowisko.

Udział genów w determinacji cech osobowości oscyluje nawet w granicach 50-60%.

Przy czym nie jest to równoznaczne z tym, że jeśli odziedziczymy jakąś złą tendencję, 

to nie mamy wpływu na własne zachowanie, jesteśmy źli wbrew sobie. Nie.

Po prostu człowiek, który odziedziczył po przodkach np. tendencję do agresywnych zachowań może częściej je wykazywać,

a jego brutalność może być zintensyfikowana w stosunku do osób, które takiej tendencji nie posiadły.

 

Wsadziłaś kij w mrowisko :)

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

No tak, z procentami różnie bywa ;) Ale rzeczywiście, złe tendencje w sobie możemy przekraczać, po to chyba nawet się tu, na ziemi pojawiliśmy? W końcu nie anioły z nas ;)

Ciekawe, to co piszesz, że np. tendencje agresywne mogą być intensyfikowane wobec osób, które tej cechy akurat nie posiadają...to tak dzieje się z katem i ofiarą.

Zdrówka :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta a udało ci się to odsłuchać?, nie wiem czy sama bym potrafiła ...
    • @Justynaa @Justynaaświęto często są okazją na spotkanie z bliskimi, do siostry jeżdżę parę roku do siebie, nie mieszkamy obok siebie. Moja siostra pomyślała i wszystkich zaprasza, będzie mój brat i przyjaciele. Jadę wcześniej, żeby siostrze pomóc w przygotowaniu i udekorowaniu stołu :) 
    • @Justynaa No powiem Ci, że gdybym porównał swój utwór z 15 roku życia do Twojego, to jesteś Pawlikowską-Jasnorzewską, a ja - nadal tylko hollowmanem. Namawiam do czytania wszystkiego, co Ci wpadnie w ręce z liryki - od Owidiusza po Pasewicza.  
    • @bazyl_prost Nie jestem pewien, literówki biegają za mną notorycznie, co raz je łapię. Pozdrawiam.
    • Kiedyś to byli magnaci, wprost „królewiątka ukrainne”, Co „Polski wszystkich nieszczęść wyłącznie winne”. [1] Był więc największy ród magnatów Ostrogskich, Lecz ciut wbrew tezie, bo Konstanty był pod Orszą zbawcą Polski! Był ród hrabiów, (więc na wskroś złych) Chodkiewiczów herbu własnego, Znów wbrew tezie, bo Jan Karol sprawcą zwycięstwa kircholmskiego. Postawię tezę odwrotną: Król Polski jeśli nie był idiotą, – Przy wielkości Polski mus podejrzewać część o to; Przez wpływ kto magnatem, bo był w łaskach jego; Skoro mógł, więc często używał do ratunku państwa swego. Przecież, niektórzy z ich potomków to były czarne owce, Przecież, to przez ich ambicję…; to przez, że każdy robił co chce… Cóż z takim zrobić? Gdy cecha zbawienna, ma ciemną stronę? W Polsce cóż prócz narzekań…? Gdzie indziej cudzym leczono tronem: I tak Francja wspierała na tron Polski elekcję Wielkiego Kondeusza, Co dzielny, ale od Regentki za Frondę dostał po uszach, Potem Ludwik wpadł, by jego ambicji dać „kopa w górę”, Bo: i Polska cny aliant i Ludwika nie podsiądzie królem… To się wprawdzie nie udało, ale w panien francuskich chmara Na Warszawę wpływała, gdy wnuk Hiszpanii tronem się parał. [2] I chmara książąt niemieckich trony Europy obsiadła, Nie tylko w dłoń Habsburgów Niderlandy i Hiszpania  [3] wpadła, Lecz i Florencja, [4] a nawet dalekie Cesarstwo Meksyku, [5] A Polska? – wprost nie wpadła w skutek pod Byczyną uniku. [6] Anglia w Welfów z Hanoweru i krewnych do dziś tkwi rękach. Zaś Rumunia przed rodem Hohenzollern-Sigmaringen [7] klękła. Bułgaria Battenbergów i Koburgów, Rosja Holstein-Gottorf. I tak dalej. Czy Polsce droga to obca? Błąd, albo nie błąd! Osiedli Jagiellonowie dwakroć na Węgrzech, raz w Czechach, Lecz oni Litwini z matek na Holszanach i Rakusach. Jakub Ludwik Sobieski siadł na Oławie [8] pośród księstw Śląska, Lecz matka francuska, a księstwo w wianie szczęśliwie dostał. Zaś Wazów były księstwa Nyskie [9] i Opawsko-Raciborskie, [10] Lecz pochodzenie ich wszystkich szwedzkie, po matce też nie polskie. Był ciąg prób dymitriadzkich związanych z Maryną z Mniszchów, Nawet wzięcie Moskwy  po Kłuszynie… Wszystko bez dłuższych zysków. Pod koniec Rzeczypospolitej przejściowo  Maurycy Beniowski Miał zostać obwołany „wielkim królem” Madagaskaru. Wnioski? Gdybyż późne stronnictwa posadziły ambicje na trony Obce, skąd Polskę wsparły, czyż jej finis mógłby być spełniony? Przykład: Berlin już był przez wojska carycy Elżbiety wzięty, Gdy „nagle” „Cud Domu Brandenburskiego” [11] i żołnierz cofnięty…   PRZYPISY [1] Nie jest to cytat konkretny, tj. ze źródła i osoby, ale sprowadzenie wszystkich zarzutów tego rodzaju do jednej linijki wiersza. [2] Nie udało się Ludwikowi XIV obsadzić tronu w Polski królem z Francji, choć 2 razy udało się królową z Francji, a mimo to tendencja do eksportu książąt własnych na obce trony jest aż nadto jasna, choćby po objęciu tronu Hiszpanii przez wnuka Ludwika XIV, ledwie 17-letniego w roku 1700 Filipa (1683-1746), księcia Andegawenii, który był  drugim synem Ludwika, Wielkiego Delfina (1661-1711), następcy niedoszłego do tronu Francji, najstarszego syna króla Ludwika XIV. [3] W Hiszpanii 1516-1700, ale w związanym z nim Neapolem 1516-1707, an następnie 1713 do 1734/1738, po czym zastąpili ich wcale nie rodzimi królowie, ale Burbonowie. [4] Po wygaśnięciu dynastii Medyceuszy w latach 1737-1801, z przerwą na Napoleona i następnie znów w latach: 1814-1860. [5] Maksymilian I, właśc. Ferdinand Maximilian Joseph Maria von Österreich, hiszp. Maximiliano I de México, Fernando Maximiliano José de Habsburgo-Lorena (1832-1867) – arcyksiążę austriacki, brat Franciszka Józefa I: – wicekról lombardzko-wenecki w latach 1857–1859, – cesarz meksykański w latach 1864–1867. [6] Polska nie wpadła wprost w Habsburgów ręce męskie, bo w żeńskie owszem – królowych Rakuszanek (tj. Austriaczek) mieliśmy mnóstwo. A w męskie też nie licząc rozbiorów i Królestwa Galicji i Lodomerii, które nie było niczym innym jak częścią Polski, której nie ośmielono się wymienić z nazwy tylko pod naciskiem pozostałych zaborców. Polska wprost nie wpadła, ale nie z braku zainteresowania Habsburgów! Przeciwnie to zainteresowanie było i miało (można to tak podsumować) charakter zarówno obsesyjny jak i dziedziczny, począwszy od Wilhelma Habsburga, tego związanego z królem Jadwigą Andegaweńską a na pretendujących Habsburgach Żywieckich w początkach II RP skończywszy, – albo i nie skończywszy, może warto by zapytać którego arcyksięcia: „Czy Wasza Miłość nie zechciałby zasiąść w Warszawie?” Albowiem arcyksiążę Ferdinand Zvonimir Habsburg-Lothringen (1997-) wyrażał zainteresowanie na razie nieistniejącym z racji republikańskiego prezydenta tronem w Pradze, vide: „Ferdinand na Hrad!”. [7] Książęta Hohenzollern-Sigmaringen panowali w Rumunii w latach 1866-1947. [8] Jakub Ludwik Sobieski, książę oławski w latach 1691-1737, (z przerwą 1719-1722) wszedł w posiadanie Księstwa Oławskiego, przez ożenek z księżniczką Jadwigą Elżbietą Amalią von Neuburg, córką palatyna Renu, Filipa Wilhelma, a zarazem z siostrą biskupa wrocławskiego Franciszka Ludwika i tym samym ze szwagierką cesarza Leopolda I. Wspomniana przerwa wynikła z odebrania mu księstwa przez Cesarza Karola IV w roku 1719 w związku z zgodę na ślub córki Marii Klementyny Sobieskiej z Jakubem Franciszkiem Stuartem, ale w roku 1722 wystarał się o zwrot. Prócz tego Jakub Ludwik Sobieski (i dlań jego ojciec Jan III Sobieski) starał się o inny tron w 1684: Siedmiogrodu, w 1686, 1687, 1691 Mołdawii. [9] Księstwo Nyskie było związane personalnie z biskupstwem wrocławskim, a biskupem wrocławskim, zatem i księciem nyskim był Karol Ferdynand Waza w latach 1625−1655. [10] Księstwa Opolsko-Raciborskie zostały zastawione na 50 lat w 1645 Władysławowi IV Wazie (książę Opolsko-Raciborski 1645-1648), z tytułu posagów żon Zygmunta III Wazy. Potem przejściowo Jan Kazimierz Waza (1848-1849); po nim jego brat biskup wrocławski Karol Ferdynand Waza (1849-1655), później Ludwika Maria Gonzaga w latach 1655-1666, której cesarz Leopold I odebrał jej księstwo przed czasem w związku z zamiarem przekazania go konkurencyjnej dynastii, bo w ręce Henri Julesa de Bourbona, (syna Wielkiego Kondeusza), a to z kolei w związku z planami jego elekcji na tron Polski. [11] „Cud Domu Brandenburskiego” – „Mirakel des Hauses Brandenburg”, bo tak to nazywał Fryderyk II. „Nagle” w cudzysłowie, bo nic tu nie było nagle, gdyż wszyściutko tu było dyskretnie ale dobrze zaplanowane: Caryca Elżbieta Piotrowna zmarła a carem został Piotr III Romanow, to znaczy, jaki tam znowu Piotr? i jaki Romanow? Nie Romanow tylko Karl Peter Ulrich von Schleswig-Holstein-Gottorf ożeniony z księżniczką Sophie Auguste Friederike von Anhalt-Zerbst, zwaną Katharina die Große (Hure).   Ilustracje monarchicznych „towarów” eksportowych: Hyacinthe Rigaud (1659-1743)  w „Portrait de Philippe V, roi d'Espagne” („Portret Filipa V, Król Hiszpanii”), 1700 . Franz Xaver Winterhalter (1805-1873)  „Porträt von Maximilian I. von Mexiko (1832-1867)” („Portret Maksymiliana I Meksykańskiego (1832-1867)”), 1864.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...