Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zadziwiająca lekkość i prostota w tym wierszu,

mimo oczywistej tęsknoty - to in plus.

 

Literówkę już MaksMara wskazała.

A co do pointy - mnie nie przekonuje,

fajnie, że niesie nadzieję, tylko...

 

Nowy początek kojarzy mi się na tyle pozytywnie,

że nie kupuję go jako sytuacji bezpośredniej po utracie kogoś bliskiego,

bez podkreślenia jakiegokolwiek cierpienia po stronie Peelki.

Zaczęcie się świata od nowa po czyimś odejściu sugeruje wręcz,

że dobrze, iż tej osoby nie ma (chyba że tak miało być?).

Osobiście napisałabym w poincie coś w rodzaju:

 

odeszłaś, a świat mój rodzi się od nowa

 

albo

 

odeszłaś, a świat mój tworzy się od nowa

 

dla podkreślenia, że Peelka przyzwyczaja się do nowej rzeczywistości,

która niekoniecznie jest dla niej pełna nadziei, perspektyw i wszystkiego, co najlepsze.

 

Przepraszam, za to, co powyżej,

zwykle nie dłubię w tak osobistych wierszach tak głęboko,

ale nie chcę być też wobec Ciebie nieszczera.

 

Pozdrawiam przyjaźnie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nawet nie wiesz jakie to trafne ...

 

Dziekuje ... wyrzucilam 80% tego co napisalam.

Czuje,ze wlasnie to ogolilo uczucia.

 

Siade wieczorem i podziergam te ciezsze zwrotki, zeby pasowaly do reszty

Prawda jest taka, ze budzenie sie w swiecie bez niej bylo jak budzenie w siecie bez nieba i slonca:

Czyms czego nie da sie wyrazic/wyobrazic ...

 

Opublikowano (edytowane)

Niezwykła prostota słów, z dedykacją... mamie.. pozwala zrozumieć, jak ważną i wartościową osobą

była dla Ciebie.

Można by, ale wcale niekoniecznie, w ostatnim wersie... "zaczął się od nowa"... zapisać, zaczyna się od nowa, w sensie... "przyzwyczajania się" do straty, by sukcesywnie, powoli oswajać się z pustką, bo taki ból, jak wiadomo, wycisza się dłuuugo.

Pozdrawiam.

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Taka posklejana alternatywa,

Mniej elegancka, ale bardziej "prawdzilwa"

 

-----------------

Poczuć, że jesteś
chciałabym raz jeszcze.
Na sekund parę
choćby na chwileczkę.

 

Choć zostały ze mną 

wspomnienia bliskości

troski pełne słowa,

i matczynej miłości.

 

Obudziłam się w pustce

bez słońca, bez nieba

Odeszłaś, ja świat mój
buduje od nowa.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuje pięknie za komentarz

Pustki nic nie wypełni. Matka to , w końcu, ktoś w kim się rodzimy - stajemy się życiem.,

Mineło ponad 4 lata a ja, co jakiś czas,  pale się od środka ... wiem, że już tak bedzię do końca.

Pozwalam tęskocie się wylać, ale celebruje życie - wiem, że właśnie to bym od mamy usłyszała...

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuje

 

Ja często wyzywam siebie do robienia tego co dla mamy było ważne. 

W jednek z ostanich kartek urodzinowych pisala

"Człowiekowi  potrzebny jest poryw i pasja - oby nie opuszczały Cię.

Zasypiaj z wesołymi myślami i jak najmniej zwątpień!"

 

.... 

Opublikowano

Śmierć rodzica to bardzo traumatyczne doświadczenie 

DOBRZE że pelka znajduje w sobie siłę aby zacząć wszystko od nowa 

Pozdrawiam

  • 2 tygodnie później...
  • 4 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jak cię zwą?   Czarnym proszkiem na białej koszuli. Potknięciem w holu, gdy cisza grobowa  grzebie zawarte przed ołtarzem faux pas. Poczekaj proszę, chcę by wszyscy wyszli.   Albo morderstwem, które ogłoszono  najbrutalniejszym na całym Mazowszu aktem miłości istoty najdroższej  sercu ofiary — komentuje gorąco...   Mam na imię strach — zjadacz białych chlebów, tłustych wiejskich kur i brudnych gołębi. Mam na imię lęk — badacz fenomenów   ległych u podstaw, jak pijanych zręby. Mam na imię Trzy — tylko proszę nie mów  mi po imieniu, tylko proszę nie krzycz.
    • Polska*             przekaże więcej pieniędzy na pomoc Palestyńczykom ze Strefy Gazy i jak przekazał rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych - Paweł Wroński - do specjalnej agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych z polskiego budżetu - w dwutysięcznym dwudziestym piątym roku - trafi na ten cel milion dolarów więcej, a rok wcześniej na pomoc Palestyńczykom Polska przeznaczyła blisko osiemnaście milionów dolarów.   Źródło: Wirtualna    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian i jak widać - warto wywierać presję na każdy rząd    Łukasz Wiesław Jan Jasiński 
    • Nazwałbym to moim pierwszym romansem z przemijalnością. Miałem wtedy może z 11 lat, mroźne jesienne poranki zazwyczaj zajmowała mi droga do szkoły przez szeregi posowieckich bloków, szarych, nieprzyjemnie nastawionych, ale proletariacko autentycznych. Pośród nich, już niedaleko szkoły zawsze stała ona - niska i ruda, przytłoczona między blokami, jakby szukała przy nich schronienia przed wszędobylskich wiatrem. Otaczała ją aura tajemniczości, która działała cuda w moim nastoletnim mózgu, aczkolwiek nie miałem nigdy w sobie na tyle odwagi aby uczynić przed nią pewny ruch, dopiero przy niej zaczynałem czuć w kręgosłupie pierwsze przymrozki października, przyśpieszać swój krok oraz naciągać czapkę. Oczywiście nie oznaczało to, że mi się nie podobała, od zawsze miałem tendencję do ukrywania mojego zainteresowania, ze wstydu czy strachu, efektywnie kopiąc pod sobą dołki w relacjach z innymi. Moje podchody zacząłem jeszcze przed pierwszym śniegiem, z początku ostrożnie zmieniłem swoją trasę do szkoły tak, aby przechodzić tuż przed nią, czekając aż jej oczy, kiedyś pewnie zeszklone, dzisiaj wyznaczające jedynie dwa ciemne punkty na frontowej fasadzie, spotkają się z moimi, obiecującymi dawno zapomnianą młodzieńczą energię. Wkrótce zacząłem chodzić do szkoły również w soboty - przynajmniej tak pomyśleliby moi sąsiedzi, bowiem do szkoły nigdy nie dochodziłem. Siadałem na ławce po drugiej stronie chodnika, starając się docenić to jak działało na nią dojrzałe, południowe słońce, odkrywając nowe zakamarki, podnosząc przede mną grama jej spódnicy. Wcześniej niedostrzegalne cienie raz nadawały jej ponury, niedostępny charakter, raz zapalały ją całą namiętnością, rudą zalotnością, tą samą która rozpalała moje blond włosy, tą samą która pozostawiała ciepłą sensację na mojej skórze. Już wtedy wiedziałem, że nie zadowolę się samym wzrokiem, że krótkie upalne momenty w kwiecie jesiennego dnia nie tylko za niedługo zanikną, ale że nawet w przyszłym roku, będą jedynie półcieniem spełnienia mej żądzy. Moje ciało po raz pierwszy domagało się ostatniego ze zmysłów, poczucia bliskości i zjednoczenia wcześniej jeszcze przeze mnie nie zaznanych, wiedziałem że będę musiał ułożyć plan, jak do tej jedności doprowadzić, jak wreszcie, raz na całe życie, pozwolić sobie na śmiały ruch.
    • Och, te róże z karpiowymi usteczkami

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...