Zgłoś
-
Ostatnio w Warsztacie
-
Strażnik latarni na wybrzeżu skalistym
nocami krył się za głazem — przy brzegu falistym.
One zaś, znudzone głębinami toni,
bawiły się w na powierzchni wśród skrzeków kakafonii.
Czasem błysnął tylko ich kieł lub oko,
budząc dreszcz, co biegł wysoko.
Czasem widać je było wyraźnie, w całości.
Zamarzał wtedy i czas, i zamarzały kości!…
A pewnej nocy, gdy atrament rozlał się na krańcu kraju,
latarnik bił się z myślami wszelkiego rodzaju.
Syreny — jakby ku pomocy —
odsłaniały, co tylko w ich mocy.
On jednak wpatrywał się w odległe morze.
Jak to: nie czekał na nie? Czekał na zorzę?
W westchnieniu z Ziemią i Niebem się pokłócił,
a nazajutrz za głaz — już nie wrócił.
Strażnik latarni na wybrzeżu skalistym
nocami krył się za głazem — przy brzegu falistym.
One zaś, znudzone głębinami toni,
bawiły się na powierzchni wśród skrzeków kakafonii.
A pewnej nocy, gdy statek rozbił się o skałę,
popłynęły dalej — zgubie niosąc chwałę.
Edytowane przez Lenore Grey poems (wyświetl historię edycji)0
-
-
Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach
-
- 59 odpowiedzi
- 925 wyświetleń
-
- 40 odpowiedzi
- 675 wyświetleń
-
- 32 odpowiedzi
- 590 wyświetleń
-
- 31 odpowiedzi
- 561 wyświetleń
-
- 27 odpowiedzi
- 548 wyświetleń
-