Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

urodziłem się w rezerwacie

pięknym i niepokornym

ci co mieli w nim władzę

preferowali wołgi

 

wołga to taki samochód

co ostro nie poleci

jeździli nim wodzowie

czarnymi straszono dzieci

 

 dziwny to był rezerwat

 rządzili nim czerwoni

pomagał szamana z Kremla

często czołgami chronił

 

kazano wszystkim wierzyć

w krainę wiecznych łowów

gdzie panowała równość

i wizja szklanych domów

 

ale nowy czarownik

z kleksem na łysej głowie

wymyślił, że w rezerwatach

nie muszą rządzić czerwoni

 

i wszystko się rozleciało

bo w nadmorskim wigwamie

rada starszych ustala

że demokracja nastanie

 

ale po kilku latach

teraz wolne plemiona

dalej nie wiedzą co robić

kiedy nie ma szamana

 

sam nie wiem już kto lepszy

czarni, biali , czerwoni

czy ten co wciąż poucza

pijany szaman  z Brukseli

Opublikowano

Andrzeju. szaman "Szaman – osoba pełniąca funkcję 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, polegającą na sformalizowanej i  więzi ekstatycznej z istotami nadludzkimi, duchami przodków lub demonami". 

 

 

U Ciebie to słowo powtarza się kilka razy, tzn. w Twoim wierszu. Przebiegłeś w nim masę lat historii, która, jak to mówił Witkiewicz "jest najbardziej szyderczą z artystek". 

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To jest dobra zwrotka. Ciekawa. 

Tu "niepokorny rezerwat" a tu "władza (tych), którzy preferowali wołgi. 

 

I ten rezerwat? Wszak to zamknięta przestreń, czyli więzienie. Powrócę do wiersza, bo mam wiele jeszcze spostrzeżeń. Pozdrawiam. Justyna. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dzięki Justynko.

Niestety społeczeństwo urodzone w rezerwacie jest już zainfekowane i brakuje mu "szamana". Coś jak "Ptaszki w klatce" - Krasickiego.

 Będąc dzieckiem zawsze zastanawiałem się dlaczego Mojżesz przez czterdzieści lat  włóczył się z narodem wybranym po pustyni , zamiast  szybko zdobyć Kanaanj. Teraz wiem. Lud zarażony wirusem niewolnictwa nie ma szans na ziemi obiecanej.

Tak samo teraz. Wychowanie w duchu szamanizmu lubią wierzyć  w szamana.

 

A słowo szaman bardzo mi się podoba tak jak film "Szamanka" i utwór K. Czarneckiej.

 

 

 

                                                                                                        Pozdrawiam

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak społeczeństwo... ale Natura nie znosi więzienia. Przypomniałam sobie baśń Andersena pt. "Słowik" Znasz? 

 

Piszę o tym, bo wspomniałeś Krasickiego. 

 

Piosenka dobra jest, pozdrawiam Andrzeju. 

 

 

"Dlatego spierdoliłam na drugą stronę Wisły". Jakże wieloznaczne. 

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzięki Jacku. Cudów nie ma. Ten w roku 1920 też nie był cudem, tylko dobra  praca wywiadu (rozszyfrowali sowieckie depesze i znali ruch wojsk). 

Wywiad to podstawa, zwłaszcza przy obalaniu ustroju.

 

Uwierz mi

WSI.

 

 

                                                                                                                      pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

rodziliśmy się bracie

nie wiedząc o tym wcale,

że wołga w "tym klimacie",

to zacier był - do szaleństw.

 

a dzisiaj widzisz (polej)
ścieramy się "poprawnie"
z zachodem bo na co dzień
na wschodzie niezabawnie,

 

więc żeby się nie smucić,

(no tak - na drugą nóżkę)

nie grajmy, jak ci struci,

to gra nie o pietruszkę.

 

Pozdrawiam

 

 

Edytowane przez jan_komułzykant (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dzięki Janie.

Byłem na wielu koncertach Turbo - z muzą trafiłeś.

 

            Damy radę.

 

                                                                                  pozdrawiam

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ja jestem za medycyną naturalną - zioła, a parlamentarzystom wszystkich krajów proponuje zioło. Nawet jak nie pomoże to na pewno nie zaszkodzi (zwłaszcza im).

 

 

                                                                                                                        pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

przepraszam, musiałem,

bo chyba te same łączki odwiedzamy/liśmy, niestety od jakiegoś czasu obowiązuje zakaz wypalania trawy :))))

a to przecież stary indiański i australijski też, sposób, na żyzną glebę i dobre plony.

:X

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

  Janie rozumiem.  Babilon

 

 

 

                                                                                                                                     pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_Kruk Dziękuję  Poprawiłem...   Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Miłego dnia 
    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...