Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

.

Dla prawdy ..

 

.. przed myśli gruby mur wychodzę
szukam wiatru i chmur
pytam o drogę
i słyszę
wiele mówiącą ciszę

brakuje mi
słów

zanim przyjdą.

 

.

Edytowane przez Gość
przeniesienie tytułu do tekstu (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

"Dla prawdy", zrozumiało mi się w szerszym kontekście, nieco.

Czy pozwolisz, że tak to będę czytać... tak jakoś, ominęłam 'zanim przyjdą', może niesłusznie...

Pozdrawiam.

 

przed gruby mur myśli 
wychodzę
szukam wiatru 
chmur pytam o drogę

i słyszę


wiele mówiącą ciszę

 

brakuje mi słów

 

Opublikowano

W procesie tworzenia przeszłam przez podobną wersję. :) To znaczy nie rozdzieliłam co prawda wiatru i chmur (bo wiatr powoduje ruch chmur i to on przez nie wskazuje mi w widoczny sposób "drogę"), ale kończył się właśnie na "brakuje mi słów". Gdy wstawiałam tekst do opublikowania dodałam spontanicznie "zanim przyjdą" i chyba tak zostawię, bo to jest "dążeniem" tego wiersza czy jego podmiotu lirycznego - też w odniesieniu do szerszej prawdy...

 

Niemniej cieszy mnie twoja życzliwa uwaga dla mojego tekstu - dziękuję za nią i pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

... tak jakby nie pochodziły od nas. W ten sposób powstają najprawdziwsze wiersze. :) Dziękuję :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

fajne, przypomniałaś mi niektóre teksty Koterskiego w moim ulubionym filmie, wygłaszane przez Kondrata. :)
A tak w ogóle - chyba wszystkim bardzo często ich brakuje.

Niektóre nigdy nie przychodzą. Niektórym nie przechodzą - przez gardło.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie znam ich, ale spróbuje znaleźć, bo zainteresowałeś mnie nimi :) A twój komentarz, szczególnie jego dwa ostatnie zadania mogłyby być dalszą częścią mojego wiersza. Dziekuję!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97  Berenika- tylko tyle i aż tyle super
    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...