Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

zapytałem aniołów

czy śmierć boli czy

mam  się   bać

 

lecz nic prócz ciszy

nie słyszę mimo że

słuch mam dobry

 

więc myślę sobie 

chyba jednak nie boli 

i nie jest smutna

 

gdyby prawdą było - by

mnie ostrzegli bym

nie umierał

 

więc dalej upajam się

swoim życiem nie  

bojąc się ciszy

 

 

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Twoje wiersze to potrafią sprowokować do dyskusji,

nie sposób przejść obojętnie :)

Aż się znowu muszę odezwać :))

 

Ta cisza i ta śmierć, jakież to wieloznaczne...

Dla mnie cisza jest piękna, nie znoszę hałasu, ale też taka absolutna - przeraża,

świdruje w uszach. Mieszkam w centrum miasta i gdy zdarzyło mi się nocować gdzieś poza domem,

na obrzeżach - nie mogłam spać, bo było za cicho. W związku z tym cisza ma coś wspólnego ze śmiercią,

tylko czy śmierć jest na tyle urodziwa? Bo przerażająca na pewno.

Piszesz:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

nikt nas nie ostrzega, a jednak strach przed nią mamy naturalnie zakodowany,

natura chroni życie. Osobiście myślę, że ten strach jest potrzebny, bo śmierć też może być bolesna,

rzadko kiedy nie jest (już pomijam tu odczucia bliskich konającego)

nie każdy ma to szczęście(?) by odejść nie cierpiąc.

A tego to nie potrafię za bardzo, choć staram się z życia korzystać.

 

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

"Bać się śmierci, o szlachetni, jest tym samym co mieć się za mądrego nim nie będąc; gdyż jest to mniemać, że się wie to, czego się nie wie. Nikt nie wie, czy śmierć nie okaże się największym błogosławieństwem dla ludzkiej istoty, a jednak ludzie boją się jej, jak gdyby posiadali niezbitą pewność, że jest największym z nieszczęść." 
Sokrates

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam - nic tylko podziękować mi zostało za tak obszerny komentarz - jest mi bardzo miło z tego powodu.

Jeszcze  raz dziękuje Deonix.

                                                                Wszystkiego co naj... życzę

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam serdecznie Tomaszu - pamiętam cię doskonale  -  nie jesteś nowy  - twoje wiersze cieszyły z tego co pamiętam.

Za czytanie wielki ukłon przesyłam - 

                                                                                    Pozd.

Opublikowano

słuchałem kiedyś wywiadu jakiegoś amerykańskiego busines-rekina Waldku. Powiedział, że nie ma czasu umierać (97 wiosen) bo właśnie podpisał dwie nowe umowy, a nigdy w życiu mu się nie zdarzyło, aby się "nie wywiązać" z czegokolwiek, czego się podjął. Wniosek jest taki, że trzeba być zajętym lub jeszcze bardziej i nie zawracać sobie głowy "śmierciami", bo to tylko śmierci sprzyja :)

Zdrowia Ci życzę, a zajęć chyba nie muszę, bo widzę, że nie narzekasz :)

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj Janko -  miło że zajrzałeś to starego pryka - no jak widzisz staram się nie nudzić - bawię się w pisanie

raz gorsze raz lepsze raz łatwe a raz  trudne - jakoś tam leci - nie narzekam.

Jeszcze raz dzięki.

                                                                                                                                         Również życzę tego samego                                                                                                                                

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam serdecznie - dawno cię nie widziałem tym bardziej cenie twe odwiedziny Marlett -  miło że zajrzałaś.

Sama racja w tym co napisałaś.

                                                                                                                                      Miłego wieczoru  i snów życzę 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dobrze robisz, tak trzeba... a w ciszy wyłapuj podszepty i kierunek... ;)

Ja czasem lubię ciszę, która przecież nigdy nie jest idealnie cicha. Tak mi się wydaje.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam  - no tak różnie z tą ciszą bywa - czasem miła czasem trudna - dziękuje za czytanie.

                                                                                                                                                                            Kolorowych snów życzę

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Sokrates sobie mógł tak gadać, ale strach przed śmiercią jest racjonalny,

dotyczy przede wszystkim utraty życia, a nie tego, co będzie później,

tamto należałoby nazwać lękiem przed rzeczywistością post mortem.

I to jest irracjonalne uczucie, boimy się tak naprawdę nie wiedząc czego,

ale jakże mamy się nie bać, skoro nie wiemy? - ot, błędne koło.

A jeśli śmierć okazałaby się "największym błogosławieństwem dla ludzkiej istoty",

to czy w takim układzie życie w ogóle posiada sens ? Znów temat na rozwlekłą dyskusję.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam - no tak temat na bardzo długą dyskusję  bez racji z obu stron.

                                                                                                                                          Pozd.

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...