Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tatko co to jest miłość ?

Dobre pytanie odpowiem tylko

Podaj odkurzacz tyle liści koniczyny

Spadło z nieba na pościel

Umierając zieleń zamieniła je w śmieci

A jeszcze wczoraj szukałem pomiędzy

Nimi tej czterolistnej burzycielki rutyny

Mama obcinając kolce dzikiej róży

Szepnęła jeden kolec dwa kolce czternaście

lat za późno szukasz trzy kolce

 

a teraz synku wynieś ten worek

zgniłych okruchów miłości

mama się ucieszy gdy zobaczy

że z nieba już nic nie spada

 

Ale tato co z tą miłością ?

To jest takie coś...nie zapomnij

Pozamiatać wszystkich kolców

Róży one kłują tak boleśnie





 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Miłość, dzika róża, liść koniczyny, okruchy miłości, umierająca zieleń -  przecież to stereotypy

burzycielka rutyny- przewidywalne,

czternaście? a może piętnaście, są jeszcze inne liczebniki.

 

Opublikowano

Marysiu - akurat tutaj jesteś w błędzie bo te słowa w tym wierszu nie są stereotypami.

Ojciec tłumaczy dziecku o miłości, więc używa słów dla niego zrozumiałych. Czy uważasz, że coś powinien nadmienić o kosmologii,  kosmetyce i kosmatych myślach?

Słowa są stereotypami kiedy używane są po raz któryś i tysięczny w ten sam sposób, a jeżeli jest coś innego nowatorskiego wtedy nie można tego tak określić.

o Róży można napisać na 1000000 i 12

sposobów.

Odnośnie słowa 14: właśnie o to chodzi żeby była to taka zwykła, a nie symboliczna liczba bo odejście miłości może się zdarzyć się w  każdej chwili i czasie.

 na przykład o 3:47 rano

 

 

Opublikowano (edytowane)

Weszłam dla 'czternastki', to ważna liczba dla mnie. Jest ciekawie, to dobry pomysł na rozmowę z synem na tak ważny temat.
Treść zaintrygowała, pozwoliłam sobie na boku rozbić nieco... trochę po swojemu skorygowałam, mam nadzieję,

że nie masz mi tego za złe.  Przede wszystkim zachowałam spójność z końcowym zamiataniem, wywalając odkurzacz...  puenta po prostu podoba mi się, niby banalna, ale jakże prawdziwa. Poniżej moje czytanie. Gordonie, proszę o wyrozumiałość. Tytuł super.

 

tato co to jest miłość 
dobre pytanie - odpowiem 
tylko podaj miotłę

 

widzisz
tyle listków koniczyny spadło na pościel 
zamieniały się w śmieci
a jeszcze niedawno szukałem czterolistnej 
burzycielki rutyny

 

gdy mama obcinała kolce dziekiej róży 
szeptała jeden dwa trzy 
a to już o czternaście lat za późno
nie szukaj tych trzech 

 

wynieś worek z okruchami 
tak zwanej miłości 
ktoś się ucieszy

 

ale co z tą miłością

 

pozamiatać wszystkich kolców się nie da
ranią całe życie   

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Natalijko - dzięki za analizę i dializę, ale...nie

To jest rozmowa z małym dzieckiem, dlatego - tatko.

Miotła jest dobra w stodole.

Rozbijasz wyliczankę i spadasz na ziemię. A w niej jest sedno wiersza.

Liczy kolce, liczy lata, tam jest cała symbioza tych dwóch rzeczowników, ciągłość i spoistość.

 

 Cały wiersz to mieszanka rzeczywistości i magii.

Coś jak z powieści pisarzy południowo amerykańskich. Na przykład G.G. Marquez -  100 lat samotności.

Twoja wersja to akurat taka kawa na ławę, pod poziom niewyrobionego intelektualnie czytelnika.

Niemniej dziękuje za czas poświęcenie a nawet uczucie, nie mówiąc o pocałunkach.

 

 

 

Opublikowano (edytowane)

Dobrze, jeśli małym, niech zostanie.. tatko. Miotła, fajna rzecz, można polatać pod dachem stodoły... ;) .

Nie chcesz jej, nie ma sprawy, niech będzie nowocześniej. Rozbiłam, bo wydawało mi się lepiej,

ale wcale nie muszę mieć racji.   Mój post był moim spojrzeniem na wiersz, a mieszankę rzeczywistości

z odrobinką 'magii', dostrzegłam.

Podałam kawa na ławę.? no to spijajmy jej smak, poziom akuratny, nic się nie wyleje.
Czytanie tego wiersza było przyjemnością. Dzięki, Gordon.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy przychodzi zieleń, to nic innego nie robię, pakuję się w nią i tak aranżuje dni.
    • W czterech ścianach płonie strach, Cisza krzyczy, serce drga. Na stole zimny chleb i łzy, A w oczach dziecka — koniec gry.   Zagubiony w cieniu win, Własny gniew pożera dni. Chciałem tylko być kimś znów, A zostałem echem krzywd i słów.   Zasłaniasz blizny — wstyd i żal, Mówisz „nic się nie stało”, jak co dnia. Ale nocą słyszysz płacz, To twoje serce woła: „dość już masz!”.   Roztrzaskane lustro wciąż, Pokazuje twarz bez słów i rąk. Czy przebaczenie ma jeszcze sens, Gdy każdy krzyk to nowy grzech?   Nie bij, nie krzycz, nie niszcz snów, Niech miłość wreszcie przerwie ból. Z popiołów wstań i zacznij żyć, Bo w każdym z nas jest światło i krzyk. Niech echo ciszy woła nas, By nikt nie płakał jeszcze raz...       p.s. Tekst jako piosenkę można posłuchać tutaj 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @tie-break Oj, jak ładnie, wrócę - tylko pomyślę, bo teraz jestem jeszcze trochę śpiąca :)
    • Tańczyły, śpiewały, pijane obłędem, Oszalałe, w upiornych podskokach. Po chwili krótkiej do kotła, równym rzędem, Stały za sobą w ciemności zmrokach.   W kotłach smakołyki się zagotowały: Tłuste mięso z udźca baraniego, Na zakąskę zaś zioła przygotowały I drobinkę kwasu chlebowego.   – Ja, to tamtej mleko zabiorę – za karę, Bo mnie nazwała staruchą starą, Że niby ona wielką posiada wiarę, A ja jestem zgryźliwą poczwarą.   – A ja, to plagę szkodników na pszenicę Ześle sąsiadce, co do kościoła, Wczoraj ledwie – wyobraź sobie – w rocznicę, W biegu na msze poszła chylić czoła,   Wymodlić wybawienie przeklętej duszy, Bo deszcz sprowadziłam na jej pole. Tamtej zeszłorocznej, przeraźliwej suszy Pokonała zawistną niedolę,   A ona, że to niby czary, że szkodzę. Nie pomogę więcej – źli są ludzie. W smutku spuściła głowę. – Od nich pochodzę, Dbali, wychowali, w pocie, w trudzie.   Zamartwiła się nad swoimi słowami, A sumienie poruszyło strunę, Która w duszy – nakazami, zakazami – Drapie niewidzialną oczom łunę.   Wrzask. Na kłótniach i na sporach noc upływa, Zmęczone i rozdrażnione – senne, Na niczym już im nie zależy, nie zbywa. Blisko świt słońca, zorze promienne.   Wtem pojawia się demon, kozioł kudłaty, One w strachu: przewiniła która? Wchodzą z lękiem na latające łopaty – Złego aura: upiorna, ponura.   Matoha syczy, czerwone oczy wbija, Dokładnie ogląda, wzrokiem bada, Czy która nie zwodzi albo nie wywija, Kłamie, oszukuje. To szkarada –   Pomyślały. Pokorny wzrok w ziemię wbity. Na to on: sprawiedliwość – tak Zofio – Wiedźmy, czarodzieja, maga czy wróżbity Jest matką i waszą filozofią.   Straszyć czy szkodzić – nie. Wam pomagać dane. Ziół leczniczych poznałyście sekret, Przepisy na różne choroby podane Nosicie jak podpisany dekret.   Wymagam więc jako strażnik waszej pracy, By morale przestrzegane były, W przeciwnym razie na rozkaz was uraczy Sroga kara. Diabły będą wyły   Z klęski, z zatraty waszej, z waszej głupoty Wyły będą pod niebiosa same, Winne będziecie jeżeliście miernoty Pod odpowiedzialnością złamane.   Wiedźmy w strachu całe przed Matohem stały. Wygląd jego jak demona z piekła: Kozioł zawistny i to kozioł niemały, Oczy czerwone, gęba zaciekła,   Na głowie rogi, zębiska, czarna grzywa, Lecz co innego bardziej przeraża: Odgłos co się z głębi gardła wydobywa, I śmiech, który raczej nie zaraża.   Z piekła rodem, więc dlaczego zapytacie, Czuwa pilnie, by wiedźmy chroniły, A nie wiodły ku zgubie, żalu, utracie? Cóż? Prawo, prawem – tu prawo siły.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...