Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

To był ładny, majowy dzień. W powietrzu czuć było jeszcze lekki chłód, lecz słońce świeciło jasno na błękitnym niebie. Edyta postanowiła więc wybrać się ze swoim chłopakiem – Jackiem- na spacer. Zmierzali nad łąkę. Szli powoli trzymając się kurczowo lewej strony szosy, by następnie skręcić w opadającą stromo, piaszczystą drogę otoczoną chłodnym, przesyconym wilgocią gąszczem drzew.Wejście tam mogło więc stanowić pewnego rodzaju szok, wziąwszy pod uwagę, iż wcześniej oboje byli wyeksponowani na działanie oślepiającego i piekącego słońca.

I właśnie takiego doznania doświadczyła Edyta. Straciła z oczu Jacka. Została sama w gęstym, ciemnym i cichym olsie.

Poważnie zaniepokojona zaczęła więc szukać kontaktu ze swoim towarzyszem.

 

- Jacek! Jacek! Gdzie ty jesteś do cholery? Coś się stało? Jacek, odezwij się!- Raptem nagle poczuła,

jak ktoś krzyżuje ręce na jej brzuchu w niespodziewanym uścisku i delikatnie szczypie ustami płatek jej ucha.

–Czyś ty zgłupiał?!

– Tak, szaleję na twoim punkcie. – Odrzekł Jacek opierając brodę na ramieniu dziewczyny i spoglądając w dół uśmiechnął się lekko w rozmarzeniu.

–Bardzo śmieszne! – Odpowiedziała ciągle poirytowana Edyta, rozłączając obejmujące ją ręce. - Wiesz, że nie mamy zbyt wiele czasu, chciałam nazbierać kwiatów jeszcze pod południem
i pójść na cmentarz. Chodźmy wreszcie na tę łąkę.

-Ok, ok. Przepraszam.

 

Kiedy wreszcie przebyli gęsty ols i doszli do nadrzecznych łąk, do których zmierzali, Edyta zaczęła zbierać pierwsze, polne, majowe kwiatki, jakie zdołały przetrwać przymrozki.

Nie było ich zbyt wiele o tej porze roku, ale Edyta zawsze czuła się w obowiązku ułożyć chociaż drobny bukiecik idąc na grób ukochanej babci, w rocznicę jej śmierci.

Jacek w tym czasie przesiadywał nad brzegiem Wisły wpatrując się w śpiewające ptaki siedzące na starej wierzbie.

 Lecz w pewnym momencie odwrócił się i spojrzał na schylającą się dziewczynę. Opętany podnieceniem rzucił się i przycisnął ją do drewnianego płotu pobliskiej chałupy.

Zaczął zrywać z niej ubranie. Gryzł i drapał. Wykręcał ręce, którymi próbowała go od siebie odepchnąć. Broniła się, lecz w końcu wszedł w nią i silnie przycisnął jej ciało do sztachet.

Teraz już nie mogła mu się przeciwstawić.

 

Czuła, że mechaniczny suw bioder ją odczłowieczał. Gorący oddech muskający szyję wywoływał u niej obrzydzenie.

Łzy szlifowały jej policzki. Nic już nie mogła zrobić.

 Kiedy wreszcie skończył, upadła wycieńczona pod płotem, kuląc się. On podciągnął tylko spodnie i powiedział - Muszę się odlać.

 

Gdy odszedł, uciekła. W podartej sukience, roztarganych włosach, ze zdartym naskórkiem na rękach- biegła. Ile tylko mogła. Zatrzymała się dopiero w pamiętnym, ciemnym olsie.

Wilgoć i ciemność nadrzecznego lasu pchały się do jej wnętrza wszystkimi drogami, jak gdyby wstrętne, gliniaste powietrze chciało ją przekonać, że nie warto już żyć.

Brzydziła się sobą i tym, co ją spotkało. Olsowa, czarna zgnilizna ściągnęła ją w rozmiękczone błoto, kładąc bezwładnie. Bezradną, pozostawioną samej sobie. Ale to przecież nic nowego…

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Deonix_ (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Co prawda dawno nie pisałam prozą (stąd warsztat),

lecz w moim odczuciu to nie pornos.

Ale o tym, co kogo kręci nie chce mi się dyskutować.

Dla mnie tekst, którego intencją nie jest wywołanie podniecenia nie jest pornograficzny.

 

Opublikowano

Cześś, Deonix_. 

Przeczytałam tę opowieść z ciekawością. Jest w niej przede wszystkim analiza psychiki. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, szokiem jest to, co opisujesz później, bo:

 

Tego swojego, ukochanego, znanego Jacka. 

 

Ciekawe zdanie. 

 

Następuje "sielankowy" opis, zbieranie kwiatów, rzeka, ale jest tez wspomnienie śmierci - nie mówię, ze to coś nie tak, jednak zastanawia. Wiem, należy pamiętać, o zmarłych, równocześnie nadal cieszyć się życiem. I tak jest w Twoim opowiadaniu, Deonix_.

 

Później, już jest dość ostro, inny świat się pojawia, nieznany świat:

 

I opis przemocy. 

 

Tytuł mnie zastanawia i końcówka:

 

"Nic nowego".

 

Czyli sielanka, przeplatana przemocą. 

Ukazałaś, Deonix_ zależność. 

 

Trudny tekst pod względem emocjonalnym. 

 

Pewnie jeszcze powrócę do niego.   

 

Pozdrawiam Justyna. 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję Ci serdecznie za tak wnikliwe przeczytanie i wejście w istotę mojego tekstu.

Bardzo się cieszę, że Ci się spodobał.

 

Ściskam ciepło.

  • 8 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kamil Olszówka Tak, należy im się cześć i chwała po wieki. Pozdrawiam!
    • Ponura polska jesień, Przywołuje na myśl historii karty smutne, Nierzadko także wspomnienia bolesne, Czasem w gorzki szloch przyobleczone,   Jesiennych ulewnych deszczy strugi, Obmywają wielkich bohaterów kamienne nagrobki, Spływając swymi maleńkimi kropelkami, Wzdłuż liter na inskrypcjach wyżłobionych,   Drzewa tak zadumane i smutne, Z soczystych liści ogołocone, Na jesiennego szarego nieba tle, Ponurym są często obrazem…   Jesienny wiatr nuci dawne pieśni, O wielkich powstaniach utopionych we krwi, O szlachetnych zrywach niepodległościowych, Które zaborcy bez litości tłumili,   Tam gdzie echo dawnych bitew wciąż brzmi, Mgła spowija pola i mogiły, A opadające liście niczym matek łzy, Za poległych swe modlitwy szepcą w ciszy,   Gdy przed pomnikiem partyzantów płonie znicz, A wokół tyle opadłych żółtych liści, Do refleksji nad losem Ojczyzny, W jesiennej szarudze ma dusza się budzi,   Gdy zimny wiatr gwałtownie powieje, A zamigocą trwożnie zniczy płomienie, O tragicznych kartach kampanii wrześniowej, Często myślę ze smutkiem,   Szczególnie o tamtych pierwszych jej dniach, Gdy w cieniu ostrzałów i bombardowań Tylu ludziom zawalił się świat, Pielęgnowane latami marzenia grzebiąc w gruzach…   Gdy z wolna zarysowywał się świt I zawyły nagle alarmowe syreny, A tysiące niewinnych bezbronnych dzieci, Wyrywały ze snu odgłosy eksplozji,   Porzucając niedokończone swe sny, Nim zamglone rozwarły się powieki, Zmuszone do panicznej ucieczki, Wpadały w koszmar dni codziennych…   Uciekając przed okrutną wojną, Z panicznego strachu przerażone drżąc, Dziecięcą twarzyczką załzawioną, Błagały cicho o bezpieczny kąt…   Pomiędzy gruzami zburzonych kamienic Strużki zaschniętej krwi, Majaczące w oddali na polach rozległych Dogasające płonące czołgi,   Były odtąd ich codziennymi obrazami, Strasznymi i tak bardzo różnymi, Od tych przechowanych pod powiekami Z radosnego dzieciństwa chwil beztroskich…   Samemu tak stojąc zatopiony w smutku, Na spowitym jesienną mgłą cmentarzu, Od pożółkłego zdjęcia w starym modlitewniku, Nie odrywając swych oczu,   Za wszystkich ofiarnie broniących Polski, Na polach tamtych bitew pamiętnych, Ofiarowujących Ojczyźnie niezliczone swe trudy, Na tylu szlakach partyzanckich,   Za każdego młodego żołnierza, Który choć śmierci się lękał, A mężnie wytrwał w okopach, Nim niemiecka kula przecięła nić życia,   Za wszystkie bohaterskie sanitariuszki, Omdlewających ze zmęczenia lekarzy, Zasypane pod gruzami maleńkie dzieci, Matki wypłakujące swe oczy,   Wyszeptuję ciche swe modlitwy, O spokój ich wszystkich duszy, By zimny wiatr jesienny, Zaniósł je bezzwłocznie przed Tron Boży,   By każdego z ofiarnie poległych, W obronie swej ukochanej Ojczyzny, Bóg miłosierny w Niebiosach nagrodził, Obdarowując każdego z nich życiem wiecznym…   A ja wciąż zadumany, Powracając z wolna do codzienności, Oddalę się cicho przez nikogo niezauważony, Szepcząc ciągle słowa mych modlitw…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @andrew Czy rzeczywiście świat współczesny tak nas odczłowieczył? Czy liczy się tylko pogoń za wciąż rosnącą presja społeczną w każdej dziedzinie? A gdzie przestrzeń, by być sobą?
    • @Tectosmith całkiem. jakbym czytał któreś z opowiadań Konrada Fiałkowskiego z tomu "Kosmodrom".
    • @Manek Szerzenie mowy nienawiści??? Przecież nie skłamałem w ani jednym wersie!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...