Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ten instrument jak miecz konkwistadora 
dotykasz spoconą dłonią i przekrwawionym okiem
Pamiętając o prawach optyki i optometrii
zapominasz że Luneta zawęża pole podniety

 

Podglądając eteryczne gwiazdy
nie widzisz momentów 
kiedy kometa rozwija warkocz
ośmielona pieszczotą słońca
i w gorączkowym podnieceniu 
ściąga z siebie lodową sukienkę

 

Patrzysz jednym okiem 
na intymne zbliżenie galaktyk
a nie dostrzegasz w drugiej źrenicy
jak czarna dziura wciąga bezpowrotnie
każdą krople życiodajnego spermatozoidu 
niczym niezaspokojona kochanka
marząca o dziewięciomiesięcznej kotwicy

 

Widzisz to co się nie stało 
i bezcielesne Słowo

 

A tuż obok twojego szkiełka
za ścianą z azotu i tlenu
ktoś wydaje nieartykułowane
argonistyczne dźwięki
w nieziemskiej rozkoszy

Opublikowano

Lubię wiersze kosmologiczne, ten jest bardzo kreatywnie napisany,

ale mam pewne zastrzeżenia:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie wiem dlaczego "luneta" z dużej litery i to "pole podniety" brzmi wg mnie pretensjonalnie;

 

Ostatnio czytałam, że nawet z czarnych dziur idzie coś wydostać,

ale mniejsza z tym, mogę przyjąć, że licentia poetica :)

Literówka; Ale merytorycznie też mi nie gra; Spermatozoid, czyli plemnik, sam w sobie w stanie ciekłym nie występuje,

więc wg mnie lepsza by była każda kropla spermy, jednakże wtedy życiodajność staje się dyskusyjna względem,

jak mniemam, wizji Autora. Pozwalam sobie na takie wtręty, gdyż współżyjące Galaktyki zostały tu spersonifikowane

i traktuję je po ludzku :)

 

 

 

A to cytowane powyżej mi się spodobało :)

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Dzięki za dogłębne „rozszczepianie” słów na składniki mniejsze, a nawet literowe.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Luneta to nie tylko rzecz, ale także coś duchowego w nas, podobnie jak Słowo ciałem się stało ...

Luneta to także symbol libido, ktore sprawia, że jak go „mamy  w ręku” to nasze patrzenie na świat nagle  jest bardzo wąskie.

 Mówiąc w skrócie - wariujemy bądź to z tak zwanej miłości bądź to z powodu tramwaju zwanego pożądaniem czyli chucią czyli niezaspokojonym pragnieniem seksu.

 

Odnośnie spermatozoidu to masz rację, ale jak spytasz się kogoś jaki kształt ma plemnik to powie, że kropelki bo kojarzy się ze spermą.

Wiersz to nie lekcja biologi, wiersz to pośrednik pomiędzy rzeczywistością namacalną a metafizyką.

Podobnie jest z czarną dziurą, która jest tu także oczywiscie symbolem vaginy, a jak chcesz szczegółowo to szyjki macicznej.

 

Ja na jakiś wiersz patrzę jak na abstrakcyjny obraz.

Jakie wrażenie robi z daleka, a dopiero potem patrzę czy ramka jest bez sęków.

 

‍ Pozdrawia patrząc prosto w słońce Wojtek

 

  • 1 rok później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jest Niedziela. Za oknem popołudnie; dzisiejsze, w odmienności do całej Soboty, dopuszczajace do miasta mało słonecznego światła.    Uważny Czytelnik z pewnością rozpoznał - w początkowych słowach powyższego akapitu - nawiązanie do "Rozmowy przez ocean" - piosenki wykreowanej przez Andrzeja Sikorowskiego zapewne w tysiąc dziewięćset osiemdziesiesiątym piątym roku, a wykonywanej później także przez Marylę Rodowicz. Pomijam celowo przedstawienie większej ilości szczegółów, jak również zamieszczenie linku do wspomnianiej piosenki. Przecież Czytelnik, chcący przenieść się myślą i uczuciem do song'owej sytuacji, może uczynić to bez mojego pośrednictwa.     Autor bieżącego opowiadania - zgodnie z tym, na co mu przyszła ochota - sięga po piwo. Czerwone Pszeniczne, butelka nabyta poprzedniego wieczoru. Któż mnie, Corleone'owi11, zabroni, oprócz moich własnych myśli? One pozwalają, wewnątrzumysłowa decyzja dopuszcza. Prawda, że pewien kłopot z aurą jest możliwy, ale z drugiej strony - wokół jest tyle energii. Świadomość i wola decydują, żeby intencjonalnie sięgnąć i zaczerpnąć, też intencjonalnie, po stosowną ilość. Sięgam.     Butelka odkapslowana - skoro odkorkowujemy wino, to piwo odkapslowujemy. Nachylam ją i przelewam - kufel czeka. Spokojnie i cierpliwie. Ten kupiony w sklepie z pamiątkami o nazwie "Szafa Gdańska", mieszczącym się przy ulicy Garbary 14; wiadomo, którego miasta i że w jego staromiejskiej części.     Piszę stopniowo i stopniowo wychylam - sączę - czerwonopiwny w barwie trunek. Procenty nie przeszkadzają w myśleniu - jestem im wdzięczny. Dzięki.     Pamiątkowy kufel z miasta, z którym - zbiegiem okoliczności, a naprawdę jedną z międzywcieleniowych decyzji - łączy mnie wiele.    Gdańsk. Spędziłem w jego Głównym Mieście sporo, sporo czasu. Trudno byłoby zliczyć godziny co najmniej kilkunastu week-end'ów, ale także dni przed miedzynarodowymi wyjazdami, jak chociażby ten do Brazylii. Podczas właśnie tego poznałem Gabrielę... Przetańczona noc: tyle mogę - i tyle wypada - napisać. Nie proś, Czytelniku, o szczegóły. Wiem, że chciałbyś je znać; cóż, ciekawość. Gdybym był Tobą, też zapragnąłbym je przeczytać, a Ty, gdybyś był mną, też pominąłbyś ich przedstawienie.     Od tamtego week-end'u - od jego dni - minęło dużo czasu. Więcej niż rok. Minęły spotkania - te, które były, jak również upłynął czas tych, do których nie doszło. W porze tej inne kraje stały się naszym osobnie czasowym udziałem: jej Grecja, Albania Serbia i Niderlandy; moim Sri Lanka, Tajlandia, Gruzja, Peru i Boliwia.     Ludzie poznają się w miastach, miasta spotykają ludzi. Gdańsk nas poznał i przywołał do siebie na powrót. Można uznać to za, znów przysłowiowy, zbieg okoliczności, jako że pochodzimy z odległych miast. Czy to ważne, z których?     Gabriela i Gdańsk. Gdańsk i Gabriela.    Wysączam z kufla resztkę czerwonego, aromatycznego napoju. Zmrok już zapadł, ale godzinowo to wciąż popołudnie.     Nie spodziewałem się. Ona też nie. Ani wtedy, ani kilka tygodni temu.     Jest Niedziela, popołudnie zbliża się do wieczora.    Gabrysia i Gdańsk...       Kartuzy, 9. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • A nora Aarona   No, geju, kata Azy zaatakuj! - Egon   Po to ozłacał zootop?
    • @Berenika97   więc tańcz Nika do białego rana :)   a ja, z niezwykłą przyjemnością będę pośród gwiazd, podawał Ci kryształowe kieliszki z Dom Pérignon Plénitude.   i będę zachwycony :)    
    • @violetta   super :)))))   jest Ci przyjemnie bo Twoje ciało obejmują we władanie endorfiny.   Twoje własne - Violetkowe :)))    
    • @Berenika97 Bardzo dziękuję za tak głęboką i trafną analizę. Cieszę się, że udało się Pani dostrzec te niuanse i złożoność tematu, na której mi zależało. Pani interpretacja doskonale oddaje intencje utworu.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...