Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

mój kraj


Rekomendowane odpowiedzi

Mieszkam w dziwnym kraju, w którym dwa plemiona

Walczą wciąż ze sobą, kto kogo pokona

Jedni ulizani, same wykształciuchy

Przegrali wybory, podwinęli uszy

Nie pomógł im Michnik, nie pomógł Wałęsa

Szokiem dla nich była, ta wyborcza klęska

 

Drudzy ci zwycięscy, dumni patrioci

Osiem lat czekali - kto im dziś podskoczy

Dwa lata u władzy i kilka miesięcy

A każdy z sondaży jest dla nich zwycięski

Jak się słupek chwieje, poparcie dołuje

Główny szaman partii szybko reaguje

 

Zabierają kasę, zwłaszcza tym bogatszym

Dzielą na tych biednych, wiernych i najsłabszych

Jak wystąpił problem, komu już zabierać

Oddają nagrody dane od premiera

Często łamią prawo, ta koncepcja chora

Ale co tam prawo -ważny elektorat

 

Niestety przegrani, koncepcji nie mają

Kłócą się ze sobą, tylko narzekają

Kiedyś przecież razem, skłócone plemiona

Walczyły o wolność, by ustrój pokonać

Jak się im udało, drogi się rozeszły

Nie wiem o co chodzi, które jest dziś lepsze

 

Polsko droga Polsko, co się tutaj dzieje

Czemu ciągle rządzą, głupcy lub  złodzieje

Niby mamy lepiej, jest dużo wolności

Lecz działania władzy, ciągle wielu złości

Nie mogę wyjechać, bo ten kraj wciąż kocham

Chyba się napiję i cicho zaszlocham

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Andrzeju - jestem bardzo za wierszem - widzę w nim szczerość

to raz oraz  czystą prawdę - takim narodem jesteśmy nie bójmy się

tych słów -  ja już  się w tej brudnej polityce zaczynam się gubić

nie nadążam za nią -  mam cichą nadzieje  że w końcu  się 

jakoś dogadają - przecież chodzi o nasze wspólne dobro...

                                                                                                                                 Pozd.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ja w to już nie wierzę.

Dlaczego Mojżesz naród wybrany ganiał czterdzieści lat po pustyni a mogli do ziemi obiecanej dojść w miesiąc.

Niestety pewne pokolenie musi odejść od władzy by było lepiej.

Łatwiej się burzy niż  buduje.

 

Dzięki za poświecony czas.

 

                                                                                          pozdr.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar Dzięki. @Ana Dzięki za komentarz.
    • Mroczny Mesjaszu, wciąż czekasz, rozpostarty na ciemniejącym horyzoncie własnego serca. Wciąż kochasz, choć miłość dawno o tobie zapomniała. Zbliżasz się z każdym kolejnym wieczorem, odnajdujesz pokutę pośród bezkresnych myśli.   Kołysze się w tobie wczorajszy oddech, boleśnie zapomniany, zdany na łaskę wieczystości. Szukasz samotności tam, gdzie jest jej pod dostatkiem; odnajdujesz mur, jaki wznosiłeś przez utracone lata, dekady wykradzione opatrzności.   Osamotniony Mroczny Mesjaszu, to tylko wyspa, na której zabrakło ludzi. To przegrany wstęp do tej splagiatowanej autobiografii. Usiłuję odszukać w bólu krztynę dobroci, lecz wiem, że uśmierzenie powróci, zada kolejne retoryczne pytanie.   Powleczona miękkim dotykiem, skazana na dożywotni sen, pragnę powierzyć tobie kęs wolności, brakujący element światła. Ubogi Mroczny Mesjaszu, odszukam cię, choć umierają jabłonie, a popiół przykrywa skamieniałe sady.   Pogodzę się z przyszłością, wybaczę przeszłości. Odkryję w tobie siłę, która dotąd była mi bezdomnym dniem.
    • Dzika Róża.   A gdy światła zabraknie, poeta zapomni pytanie: Czy różą różo wciąż jesteś? Czy tylko wspomnieniem swym?   I gdy świata zabraknie, dzień nocą się stanie, człowiek o sobie zapomni. Wzywa go powołanie. Opuszcza dom. Ty zostajesz. Ty Różo pozostaniesz.   Ojczyzna nasza w potrzebie.   Ty będziesz żyła dzika Różo samotna, zbyt piękna, by świat o Tobie zapomniał. Ty w kolce uzbrojona dzika Różo samotna, nawet gdy zapach utracisz, on z deszczem powróci znów.   Pamiętaj, że tempo passa. Nawet, gdy słońca zabraknie, dzień nocą się stanie, Ty różą pozostaniesz. Rozkwitniesz, przekwitniesz, przeczekasz ten trudny czas.   Pytaj i pytaj wtedy natrętnie zapachem wspierając słowa. Poprzez swych kolców cierpienie, gdy w palce je wbijasz lubieżnie, zostawiasz czerwony ślad.   Skupiona na dzikim przetrwaniu Dzika różo samotna, porzucona w pośpiechu, zdradzona.   Nie chciej się dopasować do świata w zbyt dużym pędzie. Ty walcz o nasze (swoje?) szczęście moja Różo Samotna w pośpiechu zdradzona.
    • Sytuacja wyglądała tak, że nad zmasakrowanymi zwłokami, pod lampą przypominającą tę nad stołem chirurgicznym, stał były lekarz, kardiochirurg, i czekało go złączenie dwóch kawałków człowieka w jedno. To jak leczenie, ale wyglądu. Na dworze błysnęło. Spojrzał w kierunku okna. Wiatr się wzmógł, łamał małe gałęzie, a deszcz się tak rozpadał, że po szybie spływała gruba warstwa wody. Było ciemno, zupełnie jakby już zapadł zmierzch. Zagrzmiało. Aż zatrzęsły się szyby. Spojrzał na zwłoki. Zmarły miał otwarte oczy. Nie wiadomo, czy otworzyły się dopiero chwilę wcześniej, czy cały czas były otwarte. Wydawało się, że samobójca patrzy na Marka, człowieka, który przeszedł na martwą stronę życia, i błaga o cud. Marek poczuł się jak doktor Frankenstein. Dreszcz przebiegł mu po plecach. Natychmiast sięgnął do oczu zmarłego i zamknął mu powieki. Przez chwilę wydawało mu się, że wiatr na zewnątrz śmieje się z niego. Wicher gwizdał w gałęziach, zaułkach i na krawędziach budynków, jakby kibicował niemożliwemu: wskrzeszeniu umarłego. Ciało nagle drgnęło. Jakby spięły się mięśnie. Światło zamigotało. Odskoczył. Ale natychmiast oprzytomniał. Oto on, Marek Olkuń, kiedyś pan życia, a teraz pan śmierci. Szukał swojej przeszłości. Zdawało mu się, że słyszy wydobywający się z czeluści śmiech. I echo, które temu towarzyszyło. Wszystko wybrzmiało razem: śmiech, wycie wiatru i dźwięk uderzającego pioruna. Marek opadł bezsilnie na stojący obok stołek. Zaczerpnął głęboko powietrza. I odczekał dłuższą chwilę. W końcu za pomocą grubych nici chirurgicznych połączył dwa fragmenty ciała tak dobrze, jak to było możliwe.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dagmara Gądek Tekst do końca przemyślany. Jest tylko jedna, niemodnie inkrynowana inwersja, czyli "czereśnia majowa", przez autorkę użyta  jak najbardziej świadomie, dlatego taż nie pojmuje, czego komentatorce jest "szkoda"? To wszak problem samej komentatorki, bo autorka zawsze cyzeluje swoje utwory do perfekcji
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...