Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W poniedziałek spotkać Jędrka ... gdy ten jest na kacu

- wszyscy pewno już wiedzą, co te słowa znaczą.

 

Pożycz ... stówę zapewne - tak mu podpowiadam

i więcej na ten temat z nim nawet nie gadam.

Wyciągam ów banknot i jemu podaję ...

 

- stówa to na wódkę, a za co się najem?

- pyta Jędrek - tu pewien, że jemu dołożę.

 

Dobrze, że nie chodzę ja w kieszeni ... z nożem.

.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

~~~

Zobaczyłem Jędrka. Siedział nad Niezdobną
- a chciał łowić ryby, bo tu są (podobno).
Zarzucił wędkę i czeka
co sprezentuje mu rzeka.

Złowił kilka ... butów. Każdego osobno.
~~~
P.S - rzeczka (kanał pomiędzy jeziorami) Niezdobna przepływa przez Szczecinek

.

Opublikowano

Spotkałem wczoraj Jędrka na Wyspie Mysiej

- pił sobie tam piwko z takim jednym, Zdzisiem.

Pytam - skąd u niego szmal?

A co - sąsiad - jakiś żal?

No bo jesteś mi przecież "krewny" - zdaje mi się ...

 

Tak mu rzekłem w wielkim gniewie

- a on do mnie, że w potrzebie

znowu jest. Pożycz stówę - miej ten gest ...

~~~

P.S - Mysia Wyspa na jeziorze Trzesiecko (Szczecinek)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Zobaczyłem Jędrka - patrzył na bociany

odlatujące właśnie do cieplejszych krajów.

Pytam - o czym tak duma? Nie w jego zwyczaju

rozmyślać nad naturą. Nawet, gdy pijany.

 

On mi wtedy powiada - mój sąsiedzie złoty

i ja bym tak odleciał. Zostawił kłopoty

tutaj mnie nękające, a uciekł w dal siną ...

Mogę tylko pomarzyć ... sąsiad, daj na wino

.

Opublikowano

W niedzielę rankiem Jędrek przed gankiem

- gdzie stoją cztery piwa.

On się wciąż waha - "dymi mu czacha"

- wypić, czy też się wstrzymać.

 

Bo do kościoła żona zawoła

i jak tu się tłumaczyć?.

Że chory przecież (a jak, to wiecie)

- niech go zostawić raczy.

 

Morał wynika z tej opowieści

- piwo na Jędrka boleści ...

Opublikowano

Jędrek na motorze dziś przywitał zorzę

- czyli o poranku.

Nagle westchnął sobie - o, mój Panie Boże

- weź, i mi zatankuj ...

Wyjechałem w trasę - zapominam czasem

motor zatankować.

Teraz nasz Jędrula piechotą - na fulla,

musi maszerować.

 

Morał z tej bajeczki dość prosty wynika

- idziesz na piechotę - możesz sobie "łykać"

Opublikowano

Dziś spotkałem Jędrka - ten szedł wprost, przed siebie. 

Pytam - dokąd dążysz? Liczył mrówki w glebie

- odpowiedzieć nie raczył.

Czyżby nie wybaczył, 

że wciąż się dopominam o zwrot swoich długów?

 

I takim sposobem narobiłem wrogów

w bliskim mi sąsiedztwie starego kolegi.

 

 Pewno mnie czekają za to w piekle cięgi ...

Opublikowano

Jędrek był bardzo smutny, gdy go dziś spotkałem

- pytam zatem - dlaczego? Co Tobie się stało?

Miałem sen jakiś dziwny ... i chyba proroczy

- żona z ochotą wielką wydrapie mi oczy.

Zrozumiałem wreszcie, że jestem ... zakałą

Opublikowano

Jędrek sobie wyszedł w niedzielę "na miasto"

- spotkałem Go przypadkiem. Tak, przed jedenastą.

Poszliśmy więc razem na piwo

- dzisiaj On stawiał ... o, dziwo!!!

Wyciągnął forsę - miał tego "kopiasto"

 

Pytam Go zatem - skąd szmalu ma tyle..?

- sprzedał ukradzione, zielone "badyle" ...

...

P.S - "badyle" w znaczeniu jarzyny, warzywa

Opublikowano

Spotkałem Jędrka w deszczową pogodę

gdy wsiadał do auta. A miał starą "Skodę"

Pytam go zatem - gdzie się to wybiera?

- nigdzie, lecz właśnie leje jak cholera,

więc chowa przed deszczem tutaj swoją postać.

 

Do domu się boi, bo ma po łbie dostać

od swojej żoneczki, bowiem narozrabiał ...

 

Na środek dywanu puścił właśnie ... pawia

Opublikowano

Spotkałem Jędrka nocą, właściwie przed świtem

Uśmiechał się szeroko  jedynek prześwitem

Gwizdnąłem i spytałem: Byłeś u dentysty?

Kiwnął głową twierdząco na fakt oczywisty

A w głowie miałem pytań tysiące do niego

Skąd na implanty  forsę, powiedz mi kolego

Wziąłeś skoro mi wisisz  za wino  i wódkę

O piwie nie wspominając,  bo noce są krótkie

Rzekł: Straszny z ciebie sknera, lepiej daj piątaka

Bo geniusz we mnie , siła,  moc nie byle jaka

 

Uśmiechnął się szeroko , rozciągając krosty

Na razie dostał   dwójkę , sierpowy i prosty

Opublikowano

Jemall - fajnie Ci idzie - mam jednak prośbę, byś mieścił się w 10 wersach tekstu. Gdzieś to już zaznaczałem, no ale można było przeoczyć.

Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej - 3msie!!! - SIEMA!!! - heeeeeeeejjjjj!!!

Opublikowano

Spotkałem  Jędrka,  szedł nad brzegiem morza

Wpatrzony w dal nie zważał na mnie wcale

Niebiosa różu pełna malowała zorza 

A ciemnosine  płaszczyły się fale

 

Zaciągnął głośno mieszaniny jodu

Azotu , tlenu ,  któż  wie jeszcze czego

I wśród  okrzyków mew i  porannego chłodu

Wykrzyczał głośno wzywając ku niebu:

 

"Daj, daj,  daj,  nie odmawiaj daj

To co masz najlepszego daj" 




  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...