Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Promyk słonka połaskotał                                                                              

lodowatą białą czapę,

już skowronek zaświergotał,

dziarsko przysiadł nad okapem.

 

Pod którym się ukrył sopel

od promieni słonka stroni,

rzewnie roniąc łzawe krople,

gdyż dłużej się nie uchroni.

 

Wreszcie zima się poddaje

swoją chwilę przecież miała,

cicho szemrze nurt w ruczaju,

tafla lodu odtajała.

 

Przebiśniegi już wyjrzały,

mróz powieki swoje zmrużył

aż się w sobie skurczył cały,

czyż na wiosnę się oburzył?

 

Szybko taje, odpuściła,

wie że na nią przyszła pora,

już odchodzi biała zima,

wiosna budzi się w kolorach.

                                                      02.12.2017r.

Edytowane przez Bolesław_Pączyński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Witaj -  dziś widziałem kilka  kluczy dzikich gęsi  -  to dobry znak wiosna na wyciągnięcie ręki.

                                                                                                                                                                                     Pozd.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Na poezji i rymach znam się mało, ale powiem Ci otwarcie, że jeśli chodzi o promyki, to

Promyk słońca pocałował

lodowatą białą czapę...

bo nic tak nie topi lodowatych białych czap jak pocałunki, o czym wiosną wie każdy nastolatek, ale i my stare pryki :)

Edytowane przez Marek_Bazyli (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nadchodzi południe znów żenujący rytuał składania rączek przy obiedzie  i udawania że jest cudownie   na stole niedoprawione mielone i kilka imitacji warzyw   wszystko byle jakie tak jak życie w codziennej iluzji szczęścia chwalenie się tym co mamy i czego nie mamy   uśmiechy na pokaz   tylko na internetowych fotografiach wszystko wygląda cacy   papier i sieć przyjmą wszystko a potem z obrzydzeniem wyrzygają prawdą schowaną gdzieś za zamkniętymi drzwiami
    • symfonia kosmicznego istnienia   Otoczyły mnie dźwięki łagodne Wiatr  w  liście  drzew  dmuchał  ostrożnie Gładził je ciepłym oddechem poranka I pochylały się trawy i krzewy I      drzewa      w      nieustającym     akcie Wdzięczności dla nieznanego Bowiem czerpały energię z ruchu I        spijały        promienie słońca        darczyńcy Hojnego   bóstwa   któremu   istnienie   swe zawdzięczały    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

          Rozum odbiera i w życie wtłacza Świadomość tej zależności uparta Nie do zniesienia jak niewolnictwo Którego pęt zaciśniętych nic nie rozluźni I nie wyzwoli nawet myśl czysta Najstarszych mędrców sprzed wieków głębokich Przeżuta     przez          miliardy    istot          wrażliwych Uginających się pod ciężarem bytu swojego           A   wiatr   swoje   czyni   i   Słońce   nie   gaśnie Wzajemnie w utrzymywaniu się wspomagając Porządku rzeczy i praw fizyki I algorytmów które czuwają Nad porządkiem wszystkiego bytu           I  wiem  że  myśl  żadna  wplątana  w  sieci Zależności      kosmicznych     nie      zmieni Tchnienia   najlżejszego   nawet   podmuchu Ani promieni nadbiegających Z otchłani kosmosu nieskończonego I bez wysiłku wymuszających Istnienie moje w czaso-przestrzeni             A  wiatr  gra  na  liściach  drżących  jak  struny Mieniących się nutkami kolorów Z tęcz wszystkich natchnienie pobierających i zachwyt I trwogę mi przynoszących           Realność   zatraca   się   w   nierealności Granicy już żadnej nigdzie nie widzę Ze snu się budzę, lecz śnię już następny I jeszcze jeden i znów kolejny Budzę się budzę miliardy razy A sen się ze snu kolejny wyłania Eony niczym sekundy mijają I myśl przepada i oświecenie Nie-przebudzony znów rezygnuję Niczego więcej nie oczekuję           A wiatr to ustaje, to znowu wzbiera A Słońce zza chmur się jasne wyłania Choć  czuję  grozę  i  słyszę  w  oddali Pomruk  i  ciemność  burzy  niszczącej Zgaszą muzykę gromy piorunów I nuty zielone rozproszą na wichrze I czas się nowy wyłoni z nicości Lecz czy go żywy jeszcze doczekam?           Czy w ciszy powstałej usłyszę rodzące Się z wolna melodie Grajka Bożego? I czy w szarości kolory tęczy Łzami radości wypełnią znów oczy?           Zasnęli buddowie w kamiennych blokach Wykuci męką istot cierpiących Nie      zburzyły       spokoju      wiecznego Barbarzyńców szalonych zastępy Nie   musieli      z        martwych powstawać Oświeceni. By zbawiać żywych           Raje z łoskotem się zatrzasnęły Wrót co do niebios nas prowadziły I upadł człowiek i umarł człowiek Bo nie miał siły Bo był przegniły    
    • raz trzech wariatów o świtania porach spacer sobie zrobiło po pociagu torach o jakie płaskie schody rzecze pierwszy wariat a jak niska poręcz mruczy drugi kamrat wtem słońce zza chmur wychynęło i coś tak świstnęło zagrzmiało a trzeci wariat na to  panowie uwaga... bo nadjeżdża  winda!     .....tak...tak..winda raz dwa trzy  galaktykę.... zasiedlasz Ty!
    • @Domysły Monika   Jak najbardziej byłbym przeciwnikiem i jak mawiał Roman Dmowski - najważniejsza jest praca od samych podstaw, który zresztą w początkowej fazie własnej twórczości pisarskiej był antyklerykałem, poza tym: kto pierwszy zaczął świętować rocznicę Powstania Warszawskiego - niech pani zgadnie, kto? I jak to pani sobie wyobraża? Ma pani broń palną? Ma pani zaopatrzenie? Ma pani wsparcie ze strony wojska? Umie pani działać na zapleczu jako sanitariuszka, pielęgniarka i wolontariuszka? Czy w życiu widziała pani trupów? Nie, nie pozwolę na to, aby świadoma mniejszość polskiej inteligencji była tanią siłą roboczą i bezmyślnym mięsem armatnim, a nawet jeśli: to niech do ewentualnego powstania pierwsi pójdą ci, którzy tego jak najbardziej pragną - politycy, kler i wszelkiej maści święte lenie, proste i logiczne i jasne?   Łukasz Jasiński 
    • W Polsce takie żmije:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...