Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

jakiekolwiek podobieństwo do osób jest zupełnie przypadkowe

 

Wszystko owszem można wyśmiać, zanegować,

podsumować powiedzeniem: „ilość durniów”.

Najpodlejsze złośliwości zamknąć w słowach.

Każdy kretyn spod latarni dziś to umie

 

Co innego - coś napisać konstruktywnie,

a w dialogu być konkretnym i rzeczowym,

sypać fakty i facecją czasem błysnąć.

Tu nie mocnej, ale tęgiej trzeba głowy.

 

Więc nim weźmiesz klawiaturę mój poeto

by słowami trafić tutaj lub pod strzechę:

nie pisz proszę jak partyjny dawny beton,

bo sam sobie wystawiłeś etykietę.

 

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No i walnął nas "POETA" w łeb obuchem,

że my przeciw, że piszemy same bzdety,

"kto nie z nami, ten betonem jest, komuchem,

gorzej jeszcze, spod latarni jakiś kretyn".

Gdy to czytam, to mi tak przez myśli przeszło:

uderz w stół, nożyce zaraz się odezwą.

 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

o typowa to reakcja jak tu widać

przypisywać niewypowiedziane słowa

argumenty argumenty - nic nie słychać

w głowach mącić to bez sensu jest rozmowa

:)))

 

ps. czekam na rzeczowe fakty i można wierszem pogadać

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Marletko pomijam ciężkość pióra

ja nigdzie nie powiedziałem że "jestem za a nawet przeciw"

tylko lubię rzeczowe dyskusje i tyle - bardo podobał mi się śp Lepper był rzeczowy 

Pozdrawiam

ps jego wiersze są tak gładkie jak z imadła

Ciebie o zazdrość nie posądzam

mam dawny tytuł Starszy Grafoman Amator

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Drogi Jacku, wiersz, zwłaszcza ten satyryczny to jedna strona, a druga to rzeczowa dyskusja.

Jeśli jesteś głodny tej drugiej polecam Polsat News , TVN 24 lub TVP Info.

Dyskusji tam ci dostatek.

 

Pozdrawiam

AD

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Drogi Andrzeju może nie mam szczęścia jedna audycja "Kawa na coś tam" - żenada czy druga Woronicza o 11 - akurat poseł M prawił - nie wiem czy śmiać się czy płakać

Znowu pojmujesz nie do końca:

dyskusja owszem ale wierszem 12 w rozkładzie 4/4/4 lub inny i to może być fajna zabawa

Pozdrawiam

ps wiersz satyryczny napisz coś na poziomie a się chętnie pośmieję teksty z kabaretu studia 202 lub 60 min na godzinę - dziś brakuje tego typu satyry

a może ja za dużo wymagam - już sam nie wiem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hm, właśnie "kawa na coś tam" i podobne dyskusje, głównie w wykonaniu polityków skłoniły mnie do użycia adekwatnego do tych dyskusji określenia "durnie", które tak bardzo Cię zniesmaczyło.  Za durnia bowiem uznaję każdego, kto bądź to nieświadomie, bądź świadomie, ale w przekonaniu że słuchający są na tyle głupi, że tego nie dostrzegą, plecie publicznie bzdury.

Co do wierszowanej dyskusji - propozycja bardzo ciekawa i kilka miesięcy temu przyjąłbym ją bardzo chętnie. Niestety, obecnie jak może zauważyłeś moja aktywność forumowa jest śladowa, a brak czasu i niestety, brak odpowiedniego nastroju  nie pozwalają mi na jej przyjęcie. Aż wstyd się przyznać, ale wiersz, który stał się powodem tej dyskusji jest jedynym, jaki od października 2017 udało mi się napisać.

 

Być może kiedyś, później.......

 

AD

Opublikowano

Witam  - Jacku co chcesz przez to powiedzieć czy zamanifestować - więcej faktów jak możesz.

                                                                                                                                                                                                 Pozd.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

I dobrze że skłoniły, ale nie musisz pewnych bzdur powielać przed paroma minutami: pisowcy zawłaszczyli KRS ale PO mogło PRZED swoich wystawić itd..... znów naparzanie się.

Zauważyłem, że nie piszesz ja też jakoś nie mam weny. Brakuje mi umiejętności celnego doboru metafor.

Powinienem się na dwa lata wyłączyć a potem podejść do tematów w zupełnie innym stylu. Podrasowuję stare teksty czując ciężkość rymów. Ale w rymach można też powiedzieć wszystko tylko trzeba umieć (jak tu ktoś napisał : by nie przeszkadzały treści)

Szkoda mogła by być fajna zabawa.

 

Pozdrawiam

ps przepraszam ale zadziałeś na mnie jak czerwona płachta na ...

Owszem piszmy satyry ale niech coś z tego wynika i nie bierzmy udziału w ogólnych naparzankach

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jacku  myślę że boli cię to co się dzieje w polityce a szczególnie w sejmie gdzie tylko pisiory  mają racje .

Ale to nie powód by nie nazwać tej sytuacji po imieniu - czego się tu bać jest wolność myślenia  i słowa

niech wiedzą co inni czyli połowa o nich myśli.

Przecież Jarosław Kaczyński nie jest Bogiem jemu też można podciąć skrzydła.

                                                                                                                                                                          Pozd.

 

Opublikowano

Hej! Poeto górnych lotów,

który weną wzniosłą błyskasz,

użycz iskry jednej, jasnej

jam jest wierną anarchistką.

 

Hej! Poezjo pędź do ludzi,

tylko miej się na baczności,

aby sztywne granic ramy

nie zamknęły wrót wolności.

 

Kto nie umie z niej korzystać,

i wymyśla bzdetne tagi,

przeczytawszy Ars poetica

może bliższy jest rozwagi,

 

i do wniosku szybko dojdzie,

że nie strofy, rymy, piony

lecz tu idzie o poezję,

która wznosi nad poziomy.

 

Że nie każdy taką tworzy,

bo brakuje mu polotu

a wywyższa się nad innych

jakby połknął deskę z płotu.

 

Nie wiem Jacku o co chodzi, ale tak mi się zrymowało. :))))

 

 

 

Opublikowano

Ludziom się różne rzeczy wydaje: krytyka, kontekst i inne baje.

Podtekst tym większy - gdy reflektory na scenie jarzą. Inny skulony 

siedzi cichutko i skrobie wiersze, nie szuka zwady, każdego kocha

- czytasz i wiesz już: na wagę złota! Nawet jak rym się zrymnie czasami

- wybaczysz: wartość płynie polami. Mniej ważne słowa i argumenty.

Gdy każdy święty - w racji ważniejszy od innych nacji. Co zmieni fakt że
to częstochowa? Czy sens ów schowa? Kompleksy mili - wychodzą uszami.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Skandalem jest to że Hermaszewski traci stopień bo ktoś po latach twierdzi że coś mu się nie należy. Żołnierze służyli w danym ustroju dożyli do emerytury a teraz ktoś chce im odebrać to na co oni nie mieli wpływu. Zauważ Jack u nie pisze tu o UB tylko o zwykłych żołnierzach.

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Tectosmith  Czytelnik jak czytelnik, ale co dopiero Mikołaj...:)) Pozdrawiam serdecznie.
    • No cóż, po tylu komentarzach, dodam tylko, że podoba mi się.
    • @andrew Powiem szczerze, to prosty i naiwny tekst i kiepsko napisany np: co lustro wie o mnie co twoje o tobie, oczywiście, to jest przenośnia ale wyświechtana i kiepska. Sorry, ale ja tu widzę tylko grafomanię.    
    • @huzarc Puenta świetnie balansuje całość. :) Pozdrawiam serdecznie.
    • Skończyło się tak, jak miało się skończyć. Gdy tylko przekroczyłem tunel światłości I ujrzałem u jego wylotu,  wiszące ogrody niebios. Z postaciami aniołów i świętych, przechadzających się  we frywolnej wolności bytu duchowego, po zakwitłych miododajnym kwieciem,  Polach Elizejskich. Poczułem się jak żebrak, co dla kaprysu możnych  lub z zupełnego przypadku losu, znalazł się na salonach magnackich.     Ależ musiałem wzbudzić sensację  swym pojawieniem się. Ich szaty z atłasu i jedwabiu. Togi wyszywane złotymi i rubinowymi nićmi. Złote sygnety i bransolety, świecące jaśniej  od nawigujących żeglarzom gwiazd. Ich lica i ciała. Wymasowane i wygładzone, ambrozyjnymi maściami. Nie trupioblade a zaróżowione i pełne wigoru. Oczy brązowo-złote.  Mieniące się lekką wilgością perłowych łez. A głosy, donośne acz śpiewne i czyste  jak pierwotne, ziemskie powietrze. Język ich zapomniany od eonów. Muskał, spragnione jego świętości,  uszy niedawnego śmiertelnika. Słowem niebiańska harmonia w miejscu najczystszego spełnienia i szczęścia.     Westchnąłem ciężko  i nie mogąc już zawrócić, wsparłem się na drewnianych kulach, i jedynej nodze jaka mi pozostała. Ruszyłem przed siebie,  wiedząc dobrze co usłyszę. Jak już rzekłem,  ostała mi się jedynie lewa noga. Prawa urwana była poniżej kolana. Obwiązany starą gazą i koszulą kikut, krwawił obficie i rwał bólem  tak obłąkańczo nieludzkim,  że gdybym już nie żył,  to jedyne czego bym pragnął to umrzeć, by nie odczuwać jego destrukcyjnej mocy  w komórkach tego przeklętego ciała. Twarz miałem nabrzmiałą i spuchniętą. Blizna ciągnąca się od lewego boku szyi, biegnącą aż do oka.  Była wypalonym śladem po ostrzu sztyletu.  Na prawe oko nie widziałem zbyt wiele. Nie przywykłe do jasności krain  na powierzchni i niebiosach, Było mi bardziej ciężarem  niż przydatnym zmysłem. Skórę miałem spaloną i czarną. Jak gdybym wytarzał się od stóp do głów w węglowym pyle. Dłonie cierpiały na równi z resztą ciała. Palce ich były otępiałe i spuchnięte. Artretycznie skrzywione kości, nadały im wygląd  demonicznym drzew lub krzewów. Mimo braku serca. Krew pulsowała i to tak prędko, że nadal słyszałem echo tętna, którego przecież nie powinno tam być. Otwierałem, spękane i suche usta. Lecz jedyne na co się wysiliłem, to jęki i krwiste pomruki. Nie mogłem używać w niebie, wężowego języka demonów. Sznur wisielczy nadal dyndał mi na piersi. Angelisa, która przyszła po mnie  w chwili śmierci, odcięła mnie tylko lecz nie zdjęła pętli. A ja widząc jej doskonałe rysy  i hebanową, magiczną czerń włosów, zapomniałem prosić ją  by uwolniła mnie z symbolu potępienia  i słabości ludzkich nerwów.   Mieszkańcy nieba  z początku byli chyba  w zbyt wielkim szoku i odrętwieniu  by rzec choćby słowo  na mój bluźnierczy widok. Stali jak posągi,  zamarli w półkroku, półsłowie. Nie szydzili, nie uciekali. Nie próbowali mnie przepędzić. Po prostu patrzyli. Na to czym mogli się stać. Gdyby nie wiara. W zbożny żywot. W nadzieję i drugiego człowieka. W cokolwiek co miało wartość odkupienia win. Ich milczenie też było złotem a nie osądem. Nie czułem się  wzgardzony ani gorszy wśród nich. W niebie każdy jest sobie równy i zbawiony. Dziwne uczucie. Czuć lekkość zbawienia  a nie ciężar kajdan grzechu. Szkoda, że za życia  nie czułem się tak dobrze, nie dane było mi poznać szczęścia i miłości, gdzie wtedy byłeś szalony Starcze? Chciałem pomyśleć o tym zdaniu, lecz nie byłem w stanie. W niebie nie ma grzechu. Nie można grzeszyć.  Myślą, mową i uczynkiem. Ciężkie jest życie upiora w niebie.     Podszedłem do małego cherubinka o złotych lokach. Nie mogąc mówić wprost. Przesłałem mu swoją myśl. Szukam klucznika, moje dziecko, czy jest tutaj z Wami? Cherubin uśmiechnął się, pokiwał głową i wskazał palcem postać  siedzącą niedaleko od nas, nad brzegiem jeziora o krystalicznej toni. Klucznik bo zaiste był to on, rozmawiał z Nauczycielem. Siedzieli na piasku plaży i pochyleni ku sobie, dyskutowali o czymś zawzięcie. Klucznik żywo gestykulował i opowiadał a Nauczyciel wydawać by się mogło odpowiadał rzadko i krótko, lecz ciągle pisał i rysował coś na piasku  małym kijkiem i zachęcał Klucznika by ten patrzył na jego znaki i skupił się na nich.     Podszedłem tak by widzieli mnie  z dalszej odległości. Nauczyciel przerwał swój rysunek  i obrzucił mnie wzrokiem. Odczułem to tak jakbym  rozpadł się od wewnątrz  na najdrobniejsze atomy. Widział wszystko i wiedział wszystko. W jednej sekundzie. Opisał całe moje życie. Wszystkie dobre i złe uczynki. Nic się nie ukryło. Przywołał moją utraconą duszę i scalił ją ze mną na powrót. A więc jesteś. Usłyszałem w myślach jego głos. I wtedy do mnie dotarło. Ten głos. Słyszałem go już. W godzinie śmierci. Gdy pętla spoczywała na mojej szyi. Gdy krzesło chybotało się  u jeszcze dwóch nóg. Pamiętam obróciłem głowę w prawą stronę. Nad futryną drzwi do salonu. Wisiał krzyż z jego postacią. Ostatni jaki miałem w tym domu. Nie to, że chciałem się go pozbyć. Był mi w zasadzie obojętny. Wisiał od lat  i był w zasadzie niewidocznym detalem. Lecz wtedy zatrzymałem na nim swój wzrok. Wiele złego uczyniłem bliźnim i sobie, lecz wspomnij na mnie Jezu gdy przyjdziesz do swego królestwa. A on mi odrzekł. Zaprawdę powiadam Ci, że jeszcze dziś będziesz ze mną w raju.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...