Justyna Adamczewska Opublikowano 25 Lutego 2018 Zgłoś Opublikowano 25 Lutego 2018 (edytowane) Wydmy Ogromna Sahara, piaskowe wydmy zmieniające swe kształty i miejsce. Raz są tu, innym razem paręset metrów dalej. - Czy to na pewno one? Oczywiście. - Ciii... – Posłuchajmy, co mówią. Oto jedna z nich opowiada historię wody, która była twarda jak głaz. – Niemożliwe – zasyczało suche podłoże. – Ależ, jak najbardziej wiarygodne - przekonywała je hałda gorącej, „sproszkowanej” ziemi. Nadeszły afrykańskie ciemności. – O rany, znowu wylezie z nory ten rudzielec i będzie się mądrował – zajęczał malutki kopczyk. – Mówiłyście coś o mnie? – zapytała samiczka liska zwana Psikutką, która rzeczywiście stanęła na swych krótkich łapkach, niszcząc doszczętnie niewielki wzgórek. – No co tak milczycie? – Nie chce nam się gadać, a i najbardziej zainteresowaną tobą, właśnie rozdeptałaś - odpowiedziała wielka góra, gorącego jeszcze piachu. Po czym zamknęła sypiące się powieki i zasnęła, jak jej siostry. Pustynne liski – Takie to to nietrwałe a mądrzy się – piuknęła fenniczka i podrapała za lewym uchem. – Wyłaź skorku, bo mi przeszkadzasz, poza tym za dwa dni będę musiała dłubać pazurami w moim kanaliku słuchowym wyciągając po kolei twoje nędzne cielsko. Owad, pełen strachu, opuścił ciepłe schronienie i poszedł w siną dal. – Hej, panie ładny, wstawaj! – wrzasnęła do męża. – Ja sama mam starać się o posiłek? Żarty chyba, czas na polowanie. Z przytulnego gniazdka wyjrzały oczka, zaraz po nich pokazał się czarny nosek. – Już moment - powiedział, ziewając, samczyk. Nagle pojawił się wiatr. Liski skierowały kosmate pyszczki w jego stronę. Zamilkły. Wiedziały, że on dbał o pustynny ład, ostrzegał, bywał sprzymierzeńcem, ale i pogromcą. Zwierzęta znały różne jego oblicza. Czuły więc szacunek z domieszką respektu. - Witamy pana – powiedziały cicho. - Hej, hej – zawył władca Sahary. – Na co macie ochotę? - Oj, zjadłoby się tłustego chrząszcza – pisnął mąż Psikutki. - Podano do stołu – powtórnie zawyło wietrzysko i przyniosło ze sobą zapach mięska. – Idźcie za mną. Liski ruszyły wyprężając małe, zgrabne ciałka. Po chwili ujrzały odkryte gniazdo pełne owadów. Spały. - Mamy je, dziękujemy panu. - Jednak ich pomocnik już się oddalił, nie usłyszał słów zwierzątek. - Do roboty – pisnęła samiczka. – Ty z lewej, ja z prawej, otoczymy te lenie – wydała rozkaz ukochanemu. Pazurki poszły w ruch, otumanione ofiary nie miały szans na ucieczkę. Słychać było tylko chrzęst rozrywanych pancerzyków i mlaskanie. Nadchodził poranek. Zaraz skwar zaleje pustynię, ale na szczęście liski spały w swojej norce. Śniły o nowej nocy. Taka jest właśnie Sahara i jej zasady. Koniec. Justyna Adamczewska Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Edytowane 25 Lutego 2018 przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji) 1
Bolesław_Pączyński Opublikowano 25 Lutego 2018 Zgłoś Opublikowano 25 Lutego 2018 Ładnie, ciekawie i wciąga ten dialog. Pozdrawiam:))
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się