Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

„Zakręcone słoiczki z milczącymi dniami” - co za metafora bliskości i smutku. Stopienia, współprzeżywania.

Pl nadal cierpi a siłę czerpie ze wspomnień. Tylko czy to życie?

bb

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ależ przypadek. Akurat wczoraj czytałam ten Twój wiersz, akurat ten zrobił największe wrażenie i to jego zakończenie. Ale jest tu więcej dobrych wersów. Te słoiczki, cyrkiel..Dla mnie znakomity wiersz, zarazem poetycko i dosadnie ujęte uczucia... 

Edytowane przez Luule (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Tyle rzeczy zostaje tutaj po nas. I tylko dopóki jeszcze jest ktoś z bliskich mają one jakąś treść, jakąś wartość. Dla innych to rzeczywiście - pogorzelisko. Poruszający wiersz, Wiktorze. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Są tacy osobnicy, dla których życie ma różne, przeróżne oblicza.

 

Na świecie ma się do wyboru

tylko samotność albo pospolitość.

                            Artur Schopenhauer

Tego ponuraka często cytuję, nie żebym był niepospolity,

ale dobrze znoszę samotność, która zwłaszcza w specyficznych sytuacjach

musi być akceptowana.

Tyle mojego.

 

Bym zapomniał, wiersz jest o hipotetycznej miłości, która wciąż się tli,

znaczy się wciąż unosi się ciepło :))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Luulu,

nawet nie wiesz, że nieświadomie zasugerowałaś potencjalnemu czytelnikowi,

iż powyższy wiersz pachnie plagiatem. Akurat ja wiem w czym rzecz, ale czytelnik?

Więc wybacz ( i ja sobie też muszę wybaczyć), że muszę sugestię wyjaśnić,

uciekając się do kryptoreklamy. Tutaj też jest ten wiersz:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

A za komentarz i wsparcie BARDZO DZIĘKUJĘ.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wybacz:( Poprawiłam swoją wypowiedź, teraz już chyba nie ma takiego wydźwięku, choć nawet bym nie pomyślała o nim (komentarzu) jako zarzucającym plagiat, ale rozumiem. Internet, mowa pisana, jest źródłem wielu błędnych interpretacji. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Malutka korekta odnośnie do "wspomnieniowe";

to jest czysta fikcja z wykorzystaniem prawdziwych rekwizytów

mianowicie - wiersze Rilkego, pierścionek - tylko nie zaręczynowy,

i filiżaneczka z doklejonym uszkiem, no i reszta czyli fiction :)  

Miło, że się podoba.

Dziękuję.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...