Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

To prawie niemożliwe 

żeby się nie spotkać 

na tym samym peronie

przed jednym pociągiem

przy zielonej ławce 

jeśli się tego bardzo chce

 

byliśmy niemłodzi niechętni 

wystraszeni w pewnym wieku 

nie wypada choć jest 

coraz mniej do stracenia

prócz dni na samotność

tak bezpieczną do kochania

 

i co mam powiedzieć 

że pociąg odjechał

rzuciłaś się trzy sekundy przed 

byłem odwrócony plecami

sprawdzałem minuty

zapalę świeczkę ale ty

 

już nie zapłoniesz.

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

  Możliwe, ale trzeba być na to przygotowanym. Ja kiedyś nie byłem.

 

                                                                                                                          pozdrawiam

Opublikowano

Wiersz mnie zainteresował. A czy jest smutny? Mógłby być znacznie, znacznie smutniejszy, więc uznaję, że jest raczej delikatny, subtelny. To jak stanie nad grobem zmarłego, którego już się opłakało. Stoi się bez łez, ale z jakąś powagą, delikatnością. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli mógłbym coś Tobie podpowiedzieć, to miłym ukłonem Autora w stronę czytelnika, przy braku interpunkcji jest taki podział tekstu aby ułatwić odbiór. Bo czy jesteś w stanie racjonalnie wytłumaczyć dlaczego nacisnęłaś "Enter" po "niechętni" czy "młodzi"?

Czy żeby było równo? Żeby się komponowało przyjemnie dla oka?

 

Dlaczego ten fragment nie mógłby wyglądać tak :

byliśmy niemłodzi niechętni  wystraszeni

w pewnym wieku nie wypada

choć jest ...

?

Natomiast jeszcze przed Tobą lęki, obawy przed wychyleniem się, popuszczenie wodzy naiwnemu serduchu, wyłamanie dziury w skorupie narosłej od kolejnych rozczarowań, niespełnionych nadziei, która pokrywa nas z wiekiem. Tak, że prawie niemożliwe staje się faktem.

To wiersz trochę i o mnie.

Pozdrawiam :)

Edytowane przez kot szarobury (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie wiem, czy to możliwe wogóle. Mijanki są wkomponowane w los. 

 

Tak Bolesławie, i prócz uważności na codzień, niewiele możemy z tym zrobić. Dziękuję za czytanie.

 

Marku, masz rację. Pisałam o niej w tekście "Wspomnienie",, było emocjonalne. Teraz spojrzenie  innej strony ale ponownie inspiracja z realnego świata. 

 

Naniosłam Kocie poprawkę, ale lepiej wygląda mi w równym szeregu. Ostatnią zwrotkę tasiemkuję w wersach, żeby nie była taka prosta. Trudno utrzymać konsekwencję w całości. Muszę przemyśleć - czy ważniejsze prowadzenie czytelnika, czy lepiej go puścić, niech czyta jak chce. Bliżej mi tej ostatniej wersji w postrzeganiu poezji w ogóle.
 

"Prawie niemożliwe" może być w każdym wieku, to kwestia doświadczeń.

Obszar współodczuwania mam upośledzony. Jeśli czytasz wiersz inaczej, znak, że coś z czym walczę od lat - z wolna puszcza... 

Dziękuję za te słowa. bb

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Prawdziwe historie, zdarzenia + krzta wyobraźni, są najlepszą inspiracją do napisania dobrego wiersza.

Natomiast to kwestia gustu autora, ale ja osobiście nie lubię tłumaczyć, ani wprowadzać czytelnika do treści wiersza.

Kiedyś pod pewną, moją miniaturką wpisywano komentarze o różnej treści, o różnej interpretacji i to było ciekawe,

dopiero ktoś napisał to, co było myślą przewodnią tej miniaturki i...zabawa się skończyła.

 

Czytanie wiersza "inaczej" niż autor miał w zamyśle, jest najlepszą jego interpretacją.

 

I jeszcze taka ciekawostka z mojego podwórka;

kiedyś napisałem wiersz o samotności, a znana poetka napisała mi bardzo krótki komentarz cytuję:

- Czyżby chodziło o punkt G ?

I tym mnie zaskoczyła, choć po namyśle przyznałem jej rację, że i tak można wiersz odczytać.

 

Pozdrawiam

:)

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Z przyjemnością go przeczytam ;)

 

Co do reszty to nie wiem: ta Pani nie wpadła pod pociąg, zrobiła to inaczej, już pisałam o tym. A ten Pan jest prawdziwy, szukał jej długo. Z racji że kurtyna opadła, opisuję scenografię.

Za obecność Wiktorze dziękuję, podglądam Twoją wyobraźnię i wrażliwość. Tak nie umiem, ale wdycham. 

bb

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...