Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

I.
Menopauza

 

Nadal ta sama

jędrność ciała

chociaż podwiotczała krzepa

i sukienki trzeba poszerzyć

 

Cienie pod oczami

zachód pogłębia

ostrząc rysy jak górala

profil na rozeschniętej ciupadze.

 

Karnacji opłatkowa biel

(szyję bezpieczniej omotać apaszką)

i wilgoć intymna raz na cztery

tygodnie nie krwawi -

- - - - - - - - - - - - - - - -

Menopauza

 

II.

Pochwała witaminy E. Wiersz dydaktyczny

 

"Te liście kanarkowe,
Dźwięczące wróblim głosem,
Ten szumny tren w parowie,
Te pola iskrowłose,

Kiedy śliwek jedwabie
Lśnią w lazurze i czerni -
To twój złoty październik,
Twój jubileusz babi."
(Maria Pawlikowska Jasnorzewska: "Do stuletniej")


Formom Rubensa nadaje sensu
w koral geranium rozwija uśmiech
to przez nią piersi znów obrzmiewają
twardnieją sutki pod dłonią męską

Chłodna w niej śluzu jasna przejrzystość
z połyskiem perłowej macicy -
ta świeża mokrość która wyściela
śliskim atłasem wnętrze feminy

Pachnie zieloną herbatą
co wolne wymiata rodniki
E witamina. Bądź Tocopherol -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
podwójna młodość przejrzałej kobiety

  

III.

Starość olśniewająca

 

Kwitnąć wirginijskim oczarem

w ogrodach botanicznych. Ciepło

w domu się trzymać. Mocno pachnieć

 

jaśminową gardenią albo asfodelicznie

białym hiacyntem pośród zamrozu

ścian przestrzennie. Szklano i krystalicznie.

 

Rozbłysnąć wieczoru świecy płomykiem

przyjaznym. Zimną wygasić się nocą

lodem prześwietliwszy zielonkawym -

 

północną zorzą. W oczach czyichś

niebem poniebieszczeć. W promienną

rozprysnąć się gwiazdę. Na policzkach

 

śniegiem świeżym tajać. Utrwalić na

wargach trzmielin korale. Jak pocałunkiem

zakrztusić się mrozem. Słońca cytryną dogrzewać.

 

Poukładać siebie w ziemi żyzne warstwy

brązów oszczędnych i ciepłych beżów.

Z czernią aksamitnieć. Mroku atłasem

 

olśniewać niby wodą w przeręblu zastygłą.

Po to by się tuszem rozrysować na nagość

gałęzi. Oddychać powietrza ażurowym prześwitem

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Befano, pełna podziwu jestem. I aż buzię otworzyłam:

Nadal ta sama

jędrność ciała

chociaż podwiotczała krzepa

 

ostrząc rysy jak górala

profil na rozeschniętej ciupadze.

 

 

i wilgoć intymna raz na cztery

tygodnie nie krwawi -

- - - - - - - - - - - - - - - -

Menopauza

 O dalszych częściach wiersza wypowiem się nieco później. Muszę podumać.     Pozdrawiam. Befano. 

Opublikowano

Za tę "Menopauzę" oberwałam kiedyś po uszach ;) Urażeni [panowie] nazwali ją [wiersz] "wulgarną". Gdy im przypomniałam "andropauzę", to znów - w obronie tychże - podniósł się solidarnie babski jazgot ;-)

A ja piszę o życiu ;-) Przede wszystkim o swoim życiu :-)

 

Bardzo serdecznie :))) 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ot i poeci wrażliwi o podłych duszach i zawistnych. Zakłamani. Menopauza jest, to natura. Na naturę się obrazili? A pewnie czasami przy pornosach piwsko chlają. Andropauza tez jest.   To tak, jakby kobiety wstydziły się swoich piersi, które są widoczne nawet wtedy, gdy kobieta jest ubrana. Bywaj Befano. Dziękuję. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Befano, ja o II cz. Twojego "Tryptyku". A więc:

 

Bardzo mi się podoba to, że przytoczyłaś wiersz Marii Pawlikowskiej -Jasnorzewskiej. Kobiety mądrej, z klasą i świetnej poetki. 

I Rubens - tak pięknie przedstawiający na swych obrazach kobiety dojrzałe. Mam ogromny szacunek dla Jego geniuszu i odwagi. 

Treść wiersza - widzę a przede wszystkim , czuję w niej odwagę i dumę peelki z tego, ze jest kobietą. To balsam. 

Obrazowanie w wierszu nienaganne: 

"...piersi znów obrzmiewają
twardnieją sutki pod dłonią męską

Chłodna w niej śluzu jasna przejrzystość
z połyskiem perłowej macicy -
ta świeża mokrość która wyściela
śliskim atłasem wnętrze feminy"    I końcowy wers - majstersztyk. 

 

Oddałaś hołd kobiecemu pięknu i Naturze, jestem dumna z tego, że miałam możliwość czytania Twego wiersza. No jeszcze nie skończyłam, ale chcę być dobrze przygotowana do odbioru III cz.    Pełna podziwu dla Ciebie - Justyna. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  Krytyka tzw. "wyliczankowości" oraz "bezokolicznokowości" już nieco przestarzała. Nie wiem, który z edukatorów na poetyckich warsztatach - w ubiegłej dekadzie XXI wieku - wpadł na tak genialne odkrycie? Czekałam, iż Komentatorka wytropi inwersje, zwłaszcza u mojej Pani Lilki ;) nie mówiąc o "dopełniaczowych metaforach"...

 

Przyjaźnie :) 

 

Opublikowano

Ojej, ale ja nie jestem filolożką, czy tam inną humanistką i nie wiem,

jaka krytyka jest przestarzała, a jaka nowoczesna ;p

 

Czepiam się tylko tego, co mi przeszkadza,

a dopełniaczówki i inwersje zwykle lubię,

więc o nich nie wspominam.

 

I mnie nowocześnie czy też staroświecko kiedyś tam uczono,

że przy cytowaniu wystarczy kursywa albo cudzysłów,

a nie jedno i drugie. Ale to szczegół ;)

 

Kończąc ten rozwlekły komentarz Tryptyk mi się podoba,

z tym, że trzecia część najmniej, z wyżej wymienionych powodów,

przy czym nie wykluczam, że "miało się nie podobać"

i nie narzucam absolutnie niczego.

 

Również przyjaźnie :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kocham. Tak, to prawda. Tak mi jakoś. I tak jakoś za oknami tęsknie wieje wiatr. Nie ma cię.   Jesteś?   Spójrz, właśnie podążam ścieżkami myśli, idąc wolno, jakby aleją w parku pewnej przeszłej jesieni.   Wiatr jest wokół, ten szum, co wnika w czaszkę. Ten chorobliwy przesyt nicości, której zimne dłonie obejmują moją twarz.   Przytulam się do niczego.   Lecz, kiedy śnię…   Wiesz, tutaj jest wieczna wiosna. I maj. Ten maj jedyny. Ten maj, który wciąż pachnie zielenią liści i traw po niedawnym deszczu. Ten maj mój jedyny… I te pyłki przelatujące wokół. Przede mną. Wszędzie…   Byłaś tu. Pamiętam.   Stałaś w cieniu tego rozłożystego drzewa. (Chyba dębu. Nie pamiętam) Obejmował cię ramionami. Zamarłem, kiedy wstrząsnęła mną zazdrość. I takie ukłucie w sercu przeszło na wskroś. Przeszedł przez całe ciało prąd niepewności i trwogi.   Zacisnąłem mocno powieki…   Otworzyłem powoli.   Byłaś tam. I byłaś w wirującej aureoli białych dmuchawców. Dostępowałem wniebowstąpienia unoszony w przestwór przesyconego wonią kwiatów powietrza.   Byłaś tam, stojąc do mnie twarzą i w zamyśleniu. Tęsknie przekrzywiając głowę, jakby w oczekiwaniu na pocałunek.   Twoje włosy czarne poplątał wiatr.   Zasłonił oczy.   Odgarnęłaś je nieśpiesznie dłonią.   Te kosmyki niesforne…   I wtedy spojrzałaś na mnie. W twoich oczach szły polami poranne mgły a drobne kropelki osiadały źdźbła, płatki kwiatów, pajęczynę drżącą, subtelną… Srebrny naszyjnik z kryształowych korali…   I dostrzegłem twój uśmiech lekki, prawie niezauważalny.   A jednak tam był! Twój uśmiech…   Żwirową alejką biegły dzieci.   Ich wesoły krzyk, ich świergot. Ich trzepot maleńkich rączek, jakby skrzydełek maleńkich motyli.   Pełno ich tu było. Wszędzie…   Otaczały nas coraz bardziej. I bardziej.   Nie. To nie były dzieci. To były owady, tylko podobne na pierwszy rzut oka do ludzkich istot. Otaczały nas w coraz bardziej szalonym locie z cichym furczeniem przezroczystych skrzydeł.   Faeries… Skrzydlate istoty. Wróżki tajemne.   Drgnęłaś, szybując lekko w powietrzu. Zbliżaliśmy się do siebie. I mimo że było pomiędzy nami jeszcze mnóstwo przestrzeni, to byliśmy już na wyciągnięcie ręki.   Na grubość kartki papieru, źdźbła trawy. Na dotyk...   I byliśmy już. W sobie.   Z ust twoich spijałem chciwie nektar słodyczy, który błyszczał i olśniewał do nieskończoności żaru. Aż do zagubienia…   Tak. Jesteśmy zagubieni.   Próbujemy uciekać, lecz te ucieczki kończą się zazwyczaj w tym samym miejscu oczekiwania.   Ono wraca jak bumerang. W każdym momencie. w każdej chwili zamyślenia…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-28)    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Czyli szaleństwo zakupów zdaje się?
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To miło. Ja Ciebie też.   Ale najbardziej to chyba wnusię lubisz?
    • Taka noc to sprzyja przytuleniom:) skojarzyło mi się z drewnianą chatą:)
    • @KOBIETA     W Twojej ciszy       w Twojej ciszy odnajduję siebie  jakby noc odgarniała włosy ze światła a między nami drżał ten sam ukryty oddech   Twoje słowa spływają po mnie jak ciepła mgła nad miasto i nagle ciemnosć przestaje być ciemna bo niesiesz w niej blask ktorym mnie dotykasz       słodkiej Dominice :)  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...