Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czasu nie oszukasz kluczem nie zamkniesz


Rekomendowane odpowiedzi

czasu nie zatrzymasz kluczem nie zamkniesz

on naszym guru prowadzącym przez życie

jego  nie oszukasz nie ukryjesz twarzy

prędzej czy później ślad na niej zostawi

 

przednim nie uciekniesz zawsze cię dogoni

pokaże twój kres a sam  tu  zostanie

jest pojęciem stałym nigdy nie przepadnie 

ogień go nie spali woda nie zatopi

 

on był jest i zawsze będzie śmiał się

 z naszych myśli iż kiedyś wygramy

że damy mu radę

 

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszą i drugą zwrotkę czyta się bardzo płynnie.  Przy trzeciej troszkę posypał się rytm,   a w ostatnim wersie zabrakło przecinka. Owszem czytający go sobie dostawią przy kolejnym czytaniu, jeśli będą czytać kolejny raz.

Pokażę Ci o czym mówię:

 

on był jest i będzie zawsze przed nami  

będzie się śmiał kiedy  myślimy, że z nim

wygramy,  jak  mu się nie poddamy.

 

Dla mnie jest to wiersz o  kulcie młodości i zwolennikach operacji plastycznych. I bardzo mi się podoba :)

 

Miłego dnia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pozwolisz , że ujmę po swojemu

 

czasu kluczem nie zatrzymasz

on pilnuje wszystkich skrycie

marszcząc twarze bez przyczyny

zapisuje na nich życie

 

przed nim nigdy nie uciekniesz

chociaż biegnie w stałym tempie

bywa dla nas troszkę zwolni

lub pogoni w owczym pędzie

 

ludzie coś mu przypisują

że zabiera ich gdy trzeba

a on płynie monotonnie

i nas wszystkich tu olewa

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Teoria względności z tego co pamiętam traktuje czas jako jeden z parametrów, ale to nie brzmi poetycko.

 Twoja teoria bardziej mi się podoba.

 

                                                                                                                                     pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Bożenko -  miło że czytasz - coś nieco w trzeciej poprawiłem - cieszy mnie że ci się spodobał.

                                                                                                                             Uśmiechniętego wieczoru życzę

                                                                                                                         

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No to się ciesze  -  dzięki za czytanie in kom.

                                                                                                                                     pozd.

 

                                                                                                           

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W drukarni jakiś pijany zecer połknął spację w przed nim. Ale oni nigdy nie pracują po trzeźwemu, Waldemarze.

 

To jest refleksja, do której dochodzimy, kiesy jeż uda nam się wspiąć na tę górę zwaną życiem i powolutku schodzimy w dolinę Styksu.

W wieku 20-30 lat wdaje się, ze świat należy do nas, jest tyle możliwości. Tak sobie właśnie, na kanwie Twojego wiersza myślę, czy starość to nie jest zanik, nie mięśni, nie marzeń, ale właśnie możliwości?
To widzimy, jeśli uda nam się dożyć do tej właśnie refleksji. Z każdym rokiem żegnamy coraz więcej znajomych, przyjaciół. Wykruszają się bliskie nam osoby. To przez nich mamy tę wiedzę.

Niemniej, w te urodziny, w które stwierdziłem, ze już wdrapałem się na górkę, a teraz to już schodzenie w dół, nie upiłem się, a powiedziałem sobie, że teraz to mi będzie łatwiej, bo droga w dół, a jakie widoki przy tym?

Ostatni raz upiłem się na 30 urodziny i stwierdziłem, że nie mam już zdrowia aby tyle pić...

Pozdrawiam, Waldemarze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Kocie  -  ja w sprawie picia  - z osiem lat temu ciut za dużo wypiłem

i na drugi dzień cierpiałem  i wówczas postanowiłem że mocne alkohole

ni mi pisane  - od tamtej pory nie pije -  tylko piwko  mi podchodzi więc

się nim racze  - ale nie z przesadą.

Tyle o moim piciu - tak więc nie jesteś sam w tym klubie.

A komentarz o wierszu  prawdziwy -  czas to temat morze...skoda tylko że tak szybko ucieka.

Dzięki że byłeś.

                                                                                                                         Udanego dnia ci życzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zgadzam się z Czytaczem, więc też napiszę, jak bym to poprawiła:

 

on był jest i zawsze będzie przed nami  

będzie się śmiał się z naszych myślimy iż z nim

kiedyś  wygramy

nie poddając mu się

 

Masz tu świetną okazję do przerzutni. :)

Poza tym wszystko jest OK i podoba mi się Twoje poetyckie określanie czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj -  masz rację z tym  przerzutniami  - zastosowałem je - dziękuje że czytałaś

i cenną podpowiedz.

                                                                                                              Miłego i ciepełka ci życzę

                                                                                                                                                

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Opływa mnie woda. Krajobraz pełen niedomówień. Moje stopy. Fala za falą. Piana… Sól wsącza się przez nozdrza, źrenice... Gryzie mózg. Widziałem dookolnie. We śnie albo na jawie. Widziałem z bardzo wysoka.   Jakiś tartak w dole. Deski. Garaż. Tam w dole czaiła się cisza, choć słońce padało jasno i ostro. Padało strumieniami. Przesączało się przez liście dębów, kasztanów.   Japońskie słowo Komorebi, oznacza: ko – drzewo lub drzewa; more – przenikanie; bi – słoneczne światło.   A więc ono padało na każdy opuszczony przedmiot. Na każdą rzecz rzuconą w zapomnienie.   Przechodzę, przechodziłem albo bardziej przepływam wzdłuż rzeźb...   Tej całej maestrii starodawnego zdobienia. Kunsztowna elewacja zabytkowej kamienicy. Pełna renesansowych okien.   Ciemnych. Zasłoniętych grubymi storami. Wyszukana sztukateria...   Choć niezwykle brudna. Pełna zacieków i plam. Chorobowych liszai...   Twarze wykute w kamieniu. Popiersia. Filary. Freski. Woluty. Liście akantów o postrzępionym, dekoracyjnym obrysie, bycze głowy (bukraniony) jak w starożytnej Grecji.   Atlasy podpierające masywne balkony… Fryz zdobiony płaskorzeźbami i polichromią.   Metopy, tryglify. Zawiłe meandry…   Wydłużone, niskie prostokąty dające możliwość rozbudowanych scen.   Nieskończonych fantazji.   Jest ostrość i wyrazistość świadcząca o chorobie umysłu. O gorączce.   Albowiem pojmowałem każdą cząstkę z pianą na ustach, okruch lśniącego kwarcu. I w ostrości tej jarzyła mi się jakaś widzialność, jarzyło jakieś uniesienie… I śniłem na jawie, śniąc sen skrzydlaty, potrójny, poczwórny zarazem.   A ty śniłaś razem ze mną w tej nieświadomości. Byłaś ze mną, nie będąc wcale.   Coś mnie ciągnęło donikąd. Do tej feerii majaków. Do tej architektonicznej, pełnej szczegółów aury.   Wąskie alejki. Kręte. Schody drewniane. Kute z żelaza furtki, bramy...   Jakieś pomosty. Zwodzone nad niczym kładki.   Mozaika wejść i wyjść. Fasady w słońcu, podwórza w półcieniu.   Poprzecinane ciemnymi szczelinami puste place z mżącymi pikselami wewnątrz. Od nie wiadomo czego, ale bardzo kontrastowo jak w obrazach Giorgio de Chirico.   Za oknami twarze przytknięte do szyb. Sylwetki oparte o kamienne parapety.   Szare.   Coś na podobieństwo duchów. Zjaw…   Szedłem, gdzieś tutaj. Co zawsze, ale gdzie indziej.   Przechodziłem tu wiele razy, od zarania swojego jestestwa.   Przechodziłem i widzę, coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.   Jakieś wejścia z boku, nieznane, choć przewidywałem ich obecność.   Mur.   Za murem skwery. Pola szumiącej trawy i domy willowe. Zdobione finezyjnie pałace. Opuszczone chyba, albo nieczęsto używane.   Szedłem za nią. Za tą kobietą.   Ale przyśpieszyła kroku, znikając za zakrętem. Za furtką skrzypiąca w powiewie, albo od poruszenia niewidzialną, bladą dłonią.   W meandrach labiryntu wąskich uliczek szept mieszał się z piskliwym szumem gorączki.   Ze szmerem liści pożółkłych, brązowych w jesieni. Uschniętych...   *   Znowu zapadam się w noc.   Idę.   Wyszedłem wówczas przez szczelinę pełną światła. Powracam po latach w ten mrok zapomnienia.   Stąpam po parkiecie z dębowej klepki. Przez zimne pokoje, korytarze jakiegoś pałacu, w którym stoją po bokach milczące posągi z marmuru.   W którym doskwiera nieustannie szemrzący w uszach nurt wezbranej krwi.   Balet drgających cieni na ścianach, suficie… Mojej twarzy...   Od płomieni świec, które ktoś kiedyś poustawiał gdziekolwiek. Wszędzie....   Wróciłem. Jestem…   A czy ty jesteś?   Witasz mnie pustką. Inaczej jak za życia, kiedy wychodziłaś mi naprzeciw.   Zapraszasz do środka takim ruchem ręki, ulotnym.   Rysując koła przeogromne w powietrzu, kroczysz powoli przede mną, trochę z boku, jak przewodnik w muzeum, co opowiada dawne dzieje.   I nucisz cicho kołysankę, kiedy zmęczony siadam na podłodze, na ziemi...   Kładę się na twoim grobie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-25)    
    • Ale dlaczego więźniarką ZIEMI?
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Sytuacja jest patowa,ujmę to najprościej, przed snem lepiej film obejrzeć o "Królowym Moście" Pozdrawiam Adam
    • siedzimy na błoniach popijając jogurt   to jest ten moment kiedy widać jednocześnie słońce księżyc i gwiazdy   Julek mówi że początek to było jedno Wielkie Pierdolnięcie jest z technikum i wie co mówi ale ja czuję że było zgoła inaczej   byliśmy tam wszyscy na samym początku ktoś coś powiedział ktoś się nie zgodził i tak się zaczęło    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...