Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

jakiś koleś wyprzedza mnie

na podwójnej ciągłej. może śpieszy

się na kolejny odcinek gry o tron

a może śpieszy mu się tak bez celu.

zmęczenie, wściekłość i napój energetyczny

verva bez cukru nie są dobrą mieszanką -

wyobraźnia zaczyna mnie gryźć.

 

księżyc, ta wszystkim do użytku

oddana blenda, dziś wybornie nam służy.

spoglądam na twoją twarz,

na podwójną ciągłą linię przecinającą

dół czoła i gorączkowo przyśpieszam,

żeby wyprzedzić ten peleton myśli,

który w tobie gna. i sam już nie wiem 

po co to robię i dokąd.

Edytowane przez wasyl_łomaczenko (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Lubię ale odrobinę awansem. Moim zdaniem za dużo jest w wierszu słów niepotrzebnych.

Na przykład:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

wystarczyłoby -  wyobraźnia  zaczyna mnie gryźć albo  moja wyobraźnia zaczyna  gryźć.

myślę, że  tutaj wystarczyłoby zostawić:

 

...spoglądam na twoją twarz,

na podwójną ciągłą  przecinającą czoło

gorączkowo przyśpieszam...

 

Jeśli się nie obrazisz ... tak czytam Twój wiersz:

 

 

Jakiś koleś wyprzedza mnie

na podwójnej ciągłej.

Może śpieszy mu się tak bez powodu

a może  na kolejny odcinek gry o tron.

Zmęczenie, wściekłość

i napój energetyczny

nie są dobrą mieszanką.

Wyobraźnia zaczyna gryźć.

 

Księżyc - ta  do użytku

wszystkim   oddana blenda,

dziś wybornie nam służy.

Spoglądam na twoją twarz,

na podwójną ciągłą przecinającą czoło

i gorączkowo przyśpieszam,

by wyprzedzić peleton myśli, który w tobie gna.

I sam już nie wiem  po co to robię i dokąd.

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję Ci bardzo za Twoje czas i energię poświęcone temu tekstowi. 

 

Biorę sobie Twoją uwagę na temat gryzącej wyobraźni i usuwam sprzed niej "moją". Masz rację - to słowo jest tam zbędne. 

 

Pozostałe uwagi przeczytałem dokładnie, ale nie przekuję ich na korektę wiersza, bo pozbawiłoby go to w moim odczuciu siły, konkretu i obrazowości. 

Pomyślę jeszcze nad "linią". 

 

Jeszcze raz dziękuję. To poruszające jak ktoś się tak pochyla. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wcale tego nie oczekuję :)

Nie po to napisałam moją wersję Twojego wiersza. Raczej po to by pokazać jak go rozumiem i gdzie według mnie są potknięcia. Do poprawiania jednak potrzebny jest sam  autor a to co napisałam,  może posłuży jako wskazówka? A nuż wpadniesz dzięki temu na lepszy pomysł ?

 

 

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold Gorzkowski   :) odurzenie i otrzeźwienie    świetny wiersz !!! :)   
    • mróz, aż oko wykol. w wieczornych ciemnościach aż eksploduje blask bijący od gospody Pod Wściekłym Azorem. w środku – dziesiątki gorących żyłek (w tych stronach, aby nawiązać kontakt z drugą osobą, trzeba wysnuć z nozdrzy świetlistą pajęczynkę, wetknąć ją w ucho "rozmówcy"). bezdźwięczny rozgwar. pospolity środek odrętwiający wlewa się do ust gości. zziębnięty proboszcz-staruszek zwiesza nos na kwintę, żali się szynkarzowi, że znowu odór i zgroza, kolejny utopiec i dwóch nieumarłych przywlokło się prosić o rozgrzeszenie. jak tak dalej pójdzie – sama Śmierć zjawi się przy konfesjonale! sołtysowi jest wstyd, że potrafi majsterkować (talenty i umiejętności to tutaj straszny obciach!). zapomniał maski, więc podnosi przydrożny kamień, po czym z zapamiętałością uderza się nim w twarz. może sąsiad, do którego idzie pożyczyć wyrzynarkę, nie połapie się, z kim ma do czynienia, w przypływie hojności-gościnności da urządzenie nieznanemu opuchleńcowi.   tymczasem opadam z Księżyca, kochanie, wprost pod twoje okno. mam napomadowane wąsiska półłokciowej grubości, na sobie – plażowy strój z lat 20. XX wieku. paskudny i w paski. robi ci się lepko na sercu na mój widok. wsiadasz do gondoli balonu. przesyłam pajęczynką miłosne wyznania, komplementy, po czym zwiększam płomień. wzlatujemy. nawet jeśli coś pójdzie nie tak i przyjdzie się rozbić – bądź spokojna, nie skończy się tragedią. Śmierć, zamyślona, robi listę grzechów. jest zajęta rachunkiem sumienia.
    • Stary rok, przygarbiony, posiwiały i bez Jednego zęba, gdyż życie dało mu w kość, Pakuje swoje manatki i układa w kartony Kalendarium zebrane w czasie kadencji.   Usiadł ostatni raz w fotelu i wspomina Miniony czas porażek i wielkiego smutku. Przywitano mnie hucznie fajerwerkami, Strzelały szampany i konfetti na balach.   Niech żyje nowy rok – niosło się hucznie Od wsi po metropolie, witano mnie brawami, Jak króla, a może i cesarza, wznoszono toasty, Klepano się po plecach jak po wygranej w totka.   Z tego uwielbienia unosiłem się niczym ptak, Na skrzydłach niesiony radością ludzi I marzeniami o lepszym, szczęśliwym życiu. Cóż, z początkiem stycznia, gdy opadła euforia,   I krzyki poniosły się po krainie, a tamtamy Zadudniły, że podwyżki, podatki i brak chleba. Zamknąłem oczy ze wstydu i zatkałem uszy, A w kalendarzu przerzuciłem kartki na kwiecień.   Niech wiosna nastanie, uśmiechnięta, radosna, I da promyk nadziei, a zapach kwiatów Niechaj się niesie i mile drażni nosy złośników. Niestety, zaczęły się jęki na upały i powodzie,   A rolnik rzucił beretem w glebę, klnąc I złorzecząc na nieurodzajny, zły rok. Chwalono babie lato i barwną jesień oraz Zbiory grzybów, lecz o mnie cicho sza.   W smutku minął listopad, nadeszły srogie mrozy, Oczywiście też z mojej winy, a w grudniu podają Deszczową prognozę pogody na Sylwestra I psioczą pod nosem: „Na ciebie, starcze, już czas”  
    • @KOBIETA możesz ode mnie przyjąć:) chętnie się podzielę:)    
    • Wśród wszystkich kwiatów świata nie ma tak pięknego, że byłby równy tobie, gdy oddychasz; przynoszę ci więc kwiat mojej krwi gorącej.   Wśród wszystkich ptaków świata nie ma tak śpiewnego, że jego głos mógłby z twoim spleść się w jednej arii; przynoszę ci więc moje serce jak słowicze gniazdo.   Wśród wszystkich gwiazd świata nie ma tak świetlanej, żeby mogła zasłużyć na sen pod twoją powieką; przynoszę ci więc słowo gwiazda, kładę na dłoni, później w nim topnieję.   I wśród wszystkich uśmiechów świata nie znajdę takiego jak twój, który kwiatem, gwiazdą,słowikiem wzrasta we mnie, tętni, wije wieczne gniazda. I nie wiem, co ci jeszcze przynieść, więc tylko jestem. Tylko jestem daleko, najbliżej.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...