Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
DRUGI
etap w życiu jerzyka dział się w prześlicznym pałacyku adaptowanym na hutnicze przedszkole. Tato jerzyka nie był hutnikiem, ale w czasie czerwonego (17,50 zł za kostkę) i niebieskiego (16 zł) masła nie miało to znaczenia. Pracował w zakładach mięsnych, a tak się składało, że ludność w tych czasach bardziej ceniła schab i frankfuterki niż rury fi10 i Kraj Rad.
Na dodatek ciotka jerzyka, zasłużony pracownik magistratu, skutecznie podwyższała wartość rynkową kandydata.
Jerzy zaczął więc spędzać dni, miesiące i lata w pałacyku.
Ale nie była to bajka.
Liczne pomieszczenia, kręte schody, zakamarki - idealne wprost do chowania się przed Panią Wiesią, postrachem całokształtu.
Poznanie pałacyku trwało niemal rok terminowania w średniakach.
Przejście do kasty starszaków, muchomorów, połączone ze zdobytą wiedzą i topograficznymi umiejętnościami, dawało jerzykowi możliwość w miarę spokojnego dotrwania do oczekiwanego przez wszystkich awansu na pierwszoklasistę.
Na razie jednak trzeba było wytrzymać zjadliwe zawołania prze-chodzących wzdłuż płotu pierwszaków:
- Przedszkoloki haberfloki!
i oczywiście odpłacać się, korzystając z ochrony płotu:
- Piyrwszo klasa ciymno masa!
A tymczasem przedszkole stało się prawdziwą szkołą życia.

Po pierwsze - szpinak.
Nie było dnia, w każdym razie jerzyk nie pamiętał takiego, by talerz z obiadem nie był zapaskudzony śmierdzącą zieloną papką.
Pani Wiesia skrupulatnie pilnowała wyczyszczenia talerza, ale w końcu jerzyk był juz starszakiem i niezauważalne zgarnięcie zielonych glutów do kosza nie było specjalnym wyzwaniem. Przedtem jednak spróbował kilka razy tej, rzekomo bardzo zdro- wej, potrawy. Mimo wysiłku wszystkich zmysłów, gardła i prze-łyku, mimo bogatej wyobraźni (mam w buzi krem sułtański) - szpinak nie wchodził poniżej migdałków.
Jerzyk uznał więc, że nie warto zmuszać organizmu.

Po drugie - tran.[u][/u]
W domu jerzykowi przypominano o codziennym paciorku, W przedszkolu takim paciorkiem były odwiedziny Pani Higienistki. Przychodziła codziennie, z wielką, brązową butlą pod pachą.
- Dzieciaczki ustawiają się ładnie po tranik! - wrzeszczała od progu, wtaczając się na salę jak radziecki walec. Była wielka, silna i miała zainstalowane w oczach aparaty rtg najnowszej generacji. Żaden dzieciaczek nie mógł się ukryć za szafką czy wieszakiem, żaden nie oszukał jej, przysięgając, że już połknął swoją porcję.
Pani Higienistka prześwietlała równie skutecznie meble, znajdując chowańców, jak i brzuszki dzieciaczków, nie znajdując traniku.
Jerzyk nie cierpiał tranu, ale w tym przypadku ominięcie przydziału, jak i jego utylizacja była niemożliwa.
Wolał więc, sposobem lub mięśniami, stanąć pierwszy w kolejce i połknąć jak najszybciej łyżkę tej strasznej cieczy. Tym bardziej, że łyżka była jedna, a dzieciaczków sporo, w tym zasmarkanych, obślinionych lub brzydkich, po których jerzyk wolał nie dotykać niczego, łyżki tym bardziej.
Rzekomo zdrowy tran nie odmłodził jerzyka, ani wtedy, ani później. Nie uczynił go również okazem zdrowia.
Jerzyk miał wiele usterek, typowych dla ponadsześćdziesięcioletnich staruchów, choć niektórzy twierdzą, że gdyby nie tran, mógłby mieć ich więcej.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 Nadchodzą długie wieczory... I natura lubi się przekomarzać.   Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
    • @huzarc   jest to potężny wiersz antywojenny, który odrzuca romantyczny czy heroiczny obraz konfliktu, zastępując go realizmem beznadziei.   głębia tematu i trudności z napisaniem lapidarnego komentarza.   nie przychodzę z koleżeńską pomocą bo huzarc jest bardzo inteligentnym facetem i świetnie rozumie to o czym pisze.   z mojego punktu widzenia ,( a znam syk moździerza, warkot granatów, syk kuli karabinowej i szczekanie karabinu maszynowego), najlepszym wyjściem z sytuacji tuż przed wojną jest -  pokój.   ale pokój nie za każdą cenę.   druga wojna światowa.   syndrom czeski i syndrom polski.   uleglość - brak zniszczeń, bezpieczna ludność.   walka do końca - totalne zniszczenie i śmierć milionów.   gdzie się odnależć ?   nie wiem.   każda wojna jest inna.   każdy naród jest inny.   walkę i wojnę człowiek ma zapisaną w genach człowieczeństwa.   dla mnie defetyzm i Kapitulacja  - nie !   walka na wyniszczenie - nie !   polityka, sojusze, własna potęga - tak !     nie każdy zabity żołnierz to krew w piach.     wojna na ukrainie. dziwna wojna której ukraina nigdy nie wygra. a giną tam tysiące ludzi. dlaczego ?   bo interesy !!!!!!!   nominalny dług publiczny ukrainy po latach wojny jest trzykrotnie mniejszy niz dług Polski !!!   rozumie to ktoś ?     wojna to śmierć i zniszczenie. i niezależnie od tego jak mocno zaciskamy oczy i uszy wojna nadejdzie.   wszyscy zginiemy !!!!!!!                
    • @Berenika97 Świat nie lubi pokazywać swojego prawdziwego oblicza . To co widzimy jest lustrzanym odbiciem po retuszu i makijażu,często pokazane jako absurd.    Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia   
    • lustro  spogląda z ciekawością    myśli zbierają  krople rosy z listków  może kiedyś zakwitną    dziś próbują  ułożyć mozaikę  barwny witraż  chciałyby  przez niego zobaczyć … to co zostało zgubione    jak samotna brzoza  na pustym polu  cieszą się ciszą   10.2025 andrew   
    • Cztery Kąty i piec piąty czy cuś?   Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Cztery Kąty i piec piąty czy cuś?   Pzdr  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...