Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czuje w dłoniach pustynię
bezkresną i suchą,
me usta spierzchłe z pragnienie...

Przesupuje wolno piasek
z dłoni
do dłoni
i tak w kółko.
Delikatne ziarenka
szukaja wilgoci
i pełzną,
biegną po suchej skórze,
uciekają
pomiedzy palcami
...wolności!!!

A ja wciąż
przesypuje wolno piasek
z dłoni do dłoni
i tak w kółko.
Delikatne ziarenka
szepczą melodię
i szumią,
zgrzytają przenikliwie,
krzyczą
w mych uszach
...wolności!!!

A ja nadal
przesypuje wolno piasek
z dłoni
do dłoni
i tak w kółko.
Delikatne ziarenka
ocierają się o siebie
i łaskoczą,
drapią boleśnie,
tną
mą skóre niczym ostrze
... wolności!!!

A ja uparcie
przesypuje wolno piasek
z dłoni do dłoni
i tak w kółko.
Delikatne ziarenka
nasiąkają krwią
i płyną,
topią się w czerwieni,
krzepną
w mych garściach
...wolności!!!

Czuję w dłoniach morze
bezkresne i głębokie,
me usta wilgotne od krwi...

Opublikowano

Pytanie do autorki co to niby jest?????????

ps...radzę się zatrudnić w żwirowni


Przesupuje wolno piasek
A ja wciąż
A ja nadal
przesypuje wolno piasek
A ja uparcie
przesypuje wolno piasek

Prosimy o komentowanie wierszy, uzasadnianie wyrażanych opinii i nieobrażanie innych użytkowników serwisu. Komentarz narusza regulamin oraz zasady serwisu.

Moderator

Opublikowano

W żwirowni? Ciekawe! Rozważę tę sugestię... Prośba: skoro nie potrafisz nawet formuować krytyki to się prosze, za to nie bierz. Nie widzę bowiem żadnego argumentu przemawiającego za twoja postawą. Nudzi ci się? To sobie zagraj w Scrabble. Nie zaszkodzi...


Prosimy o komentowanie wierszy i uzasadnianie wyrażanych opinii. Komentarz narusza regulamin oraz zasady serwisu.

Moderator

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Szanowna Pani .............czy my jesteśmy na "TY"
bo nic mi o tym nie wiadomo ???
Pierwsza sprawa już sam fakt braku znaków diakrytycznych
w tym "czymś" świadczy o Pani.
I co ja mam tu niby w tym formułować statystykę piasku??


Prosimy o skoncentrowanie się na komentowaniu utworu i o zaprzestanie komentowania użytkowników. Komentarz narusza regulamin oraz zasady serwisu.

Moderator
Opublikowano

Moim zdaniem użyte tu jako środek poetycki powtarzanie tej samej frazy powoduje znużenie czytelnika jeszcze przed końcem czytania. Motyw krwi na końcu jest zbyt drastyczny i ograny, zalatuje kiczowatością. Krwawy trud dnia codziennego gubi się w potoku słów i piasku. Spróbowałem powycinać co się dało, skrócić. Coś z tego wyszło, trochę zmienił się sens, ale nie wiem.
W każdym razie staraj się ograniczać środki wyrazu i oszczędzać słowa.
Pozdrawiam.
Ja.


Czuję w dłoniach pustynię

Przesupuję piasek
z dłoni do dłoni

drobne ziarenka
szukają wilgoci
na suchej skórze
uciekają
pomiedzy palcami
łaskoczą
drapią boleśnie

szepczą melodię
szumią
zgrzytają przenikliwie
krzyczą

...wolności!

a ja uparcie
przesypuję wolno piasek
z dłoni do dłoni
i tak w kółko.

Opublikowano

Dziekuję za szczerą i osobistą ocenę. Sporo się uczę i dlatego wdzięczna jestem za każdą wskazówkę.Wiersz ten jest jednak bardzo osobisty, głębioki i wcalenie dotyczy codzienności. Każde słowo pełni swoją funkcję. Pańska skrócona wersja moze doskonalsza formą, przystępniejsza, traci jednak całą "mnie" w nim zawartą.
pozdrowienia i wyrazy szacunku
Justyna

"Panu" kingcc (skoro tak skrzetnie sie tego domaga) radzę by nie popadał w samouwielbienie na podstawie paru pozytywnych opinii na temat swoich wierszy. Nie widze bowiem sensu w wyśmiewaniu utworu bez konkretnego sensu. Jeżeli nie ma "Pan" pozytwnej opinii bądź uzasadnionej negatywnej, prosiłabym upszejmie oszczędzic sobie trudu. Przypominam, że to forum dla poczatkujacych poetów, będące mozliwościa doskonalenia zdolności, a nie pole do popisów i dowartościowywania się.
J.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena …niestety stety tak

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Miałam turkusową spódniczkę na szelkach, które krzyżowały się na plecach i zapinały na guziki. Była rozkloszowana, z ciemnego turkusu – a gdy się obracałam, unosiła się jak parasolka. Mama z babcią uszyły mi ją razem. Była niezwykła – miękka i przytulna jak brzoskwinia. Wtedy mówiłam, że „z meszkiem”, dziś już wiem, że to był aksamit. Dzieci lubią takie rzeczy. Może i dorośli. Do dziś nie znoszę materiałów, które gryzą. Ta spódniczka nie była na co dzień, nie do biegania po podwórku. Ale czasem udawało mi się uprosić mamę – jak tamtego letniego dnia. Sąsiedzi smołowali dach. Dla dziecka to było prawdziwe widowisko – ogień na dachu, dziwny, nowy zapach... Na dach nie wejdę, wiadomo, ale na podwórko sąsiadów? Już prędzej. Ciekawość zwyciężyła. I stało się nieszczęście. Chyba jakiś podmuch wiatru przyniósł ze sobą kroplę gorącej smoły. Spadła prosto na moją spódniczkę. – Ach! – Mama mówiła: „Nie kręć się tam, to niebezpieczne”… Pobiegłam do łazienki, zamknęłam drzwi na zasuwkę i rzuciłam się do ratowania mojej ukochanej spódnicy. Próbowałam mydłem, szamponem, płynem do kąpieli – nic. Plama nie znikała, tylko się rozmazywała. Ale się nie poddawałam. Pomyślałam: ten materiał ma takie jakby malutkie włoski... Może da się to wyskubać? Wyskubię – i będzie jak nowa. Skubałam więc. Palce mnie bolały, ale nic. Wtedy zauważyłam pumeks. Może tym? Siedziałam tam długo, coraz bardziej spanikowana. W końcu zaczęli się dobijać do drzwi. – Co robisz tak długo? – zawołała mama. – Nic. – Jak to nic? To wyjdź! – Nie… nie mogę! – Otwieraj natychmiast. Co się stało? Stałam bezradna. Chciało mi się płakać – już nie cicho, tylko głośno. W końcu otworzyłam. – Co się dzieje? Dlaczego…? Wystarczyło spojrzenie – wszystko stało się jasne. – Dlaczego nie przyszłaś z tym do mnie? Coś byśmy poradziły. – Jakie „poradziły”…? Nic nie pomaga, próbowałam wszystkiego. Została dziura. – Och, dziecko. Trzeba było przyjść. Ja bym sobie poradziła. – Ale jak? Czym? – Masłem. Tłuszcz rozpuszcza się tłuszczem. – Masłem?! – Tak. Ale teraz… już po wszystkim. Do wyrzucenia. – Nieee! – Chyba że chcesz w takiej dziurawej chodzić. Jeśli ci pasuje – proszę bardzo. I tak musiałam pożegnać się z moją najładniejszą i najmilszą spódniczką. Lata później jechaliśmy samochodem do Austrii. Upalny dzień, asfalt się topił i zostawiał na aucie smoliste kropki. Ale ja już wiedziałam, co robić. Masło, oczywiście. Po powrocie było trochę paprania, ale wszystko zeszło bez śladu. Wiem nawet, że jak zabraknie zmywacza do paznokci, to świeży lakier rozpuści stary. Już znam kilka sposobów na pozornie niemożliwe rzeczy. Ale... Jak się zakochasz, a ten ktoś odejdzie w siną dal – to co? Trzeba od razu zakochać się w kimś innym? No, jakoś nie działa. Dziura zostaje.    
    • Tylko tyle z tego wyniosłaś?

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Roma bardzo dziękuję za piękne słowa.       @Bożena De-Tre kimkolwiek dzisiaj jesteś, zawsze jesteś Poetką. Bo wierszami nuci Ci dusza :)
    • Czyli te masochistyczne kochania mnie i podmiot liryczny łączą

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Lubię Twoje wiersze jest w nisz taka trochę szorstka męska wrażliwość   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...