Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Są tu z pewnością doświadczeni poeci, dlatego postanowiłam zadać moje pytania w jednym miejscu, zamiast szukać po całej sieci odpowiedzi.

Rozesłałam swoje wiersze do różnych wydawnictw i jak to teraz wygląda: mam cierpliwie czekać na odpowiedź? Czy w ogóle mogę się spodziewać odmownej odpowiedzi, jeśli moje wypociny wydają się jednak zbyt beznadziejne, by je wydać?
Czy to normalna procedura, że wydawnictwa nie odsyłają zwrotnych informacji o przyjęciu mojej wiadomości?
Skąd będę wiedzieć czy olano moją propozycję wydawniczą i pozostawiono bez odpowiedzi, czy jeszcze trwa weryfikacja/kwalifikacja? W związku z tym, mogę się po pewnym czasie dopytywać o losy moich wierszy?
I po jakim czasie wypada się pytać, by nie wyjść na rozgorączkowaną niecierpliwość?
Lepiej dzwonić czy pisać elektronicznie?

Z góry wszystkim dziękuję za odpowiedź.


  • 8 miesięcy temu...
Opublikowano

Witam ponownie.
Kilka m-cy temu odezwało się pewne wydawnictwo i było zainteresowane wydaniem wierszy. Po wstępnych rozmowach zdecydowałam się wysłać wszystkie swoje teksty celem weryfikacji, przygotowania. Postanowiłam ostatnio zapytać o przebieg prac nad moimi tekstami. Jednak telefon nie odpowiada, wiadomości elektroniczne pozostają bez odzewu. Wiem, że jest to dłuższy proces i nie spodziewam się, że prace dobiegają końca ale generalnie chciałabym z kimś porozmawiać, ewentualnie dopytać o pewne rzeczy.
Troszkę się zaniepokoiłam, dlatego mam pytanie:
Czy brak odzewu ze strony wydawnictwa to normalna rzecz? Powinnam dalej szukać kontaktu czy jednak czekać na odzew (choć nie wiadomo ile czasu to jeszcze potrwa)?

  • 1 rok później...
Opublikowano (edytowane)

Dzień dobry :) .

Przedzierając się przez gąszcze nieszczerych osób, broniąc się przed oszustami,  dotarłam do miejsca, które nazywa się Spełnienie Marzeń.

 

Zapraszam zainteresowanych poezją na fb.

Poniżej znak rozpoznawczy mojej stronki.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez WIOLETTA_KUCHTA
Uaktualnienie wiadomości. (wyświetl historię edycji)
  • 6 lat później...
Opublikowano (edytowane)

Najlepiej po prostu czekać na to - jak jakieś wydawnictwo same zaproponuje wydanie tomiku, a tego nie zrobi: większość wydawnictw źle traktuje pisarzy i poetów, otóż to: jestem osobą niesłyszącą i kogoś to po prostu drażni, iż są osoby lepsze od osób słyszących, jeśli chodzi o mnie: publikowałem najpierw w licealnym pisemku "Uważam, że...", w tygodniku "Tylko Polsce" i czasopiśmie bibliotekarskim "Sowa Mokotowa", publikowałem jeszcze na Poezji Polskiej, Nieszufladzie i Krytyce Literackiej, dodam: mam średnie zawodowe wykształcenie ze świadectwem dojrzałości, ci, którzy mają wyższe wykształcenie - nie akceptują mądrzejszych, mój pierwszy wiersz: "Gwiazdy" - można tutaj znaleźć, wydałem również tomik wierszy pod tytułem "Kowal i Podkowa" - można zamówić w Archiwum Akt Nowych.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
    • @Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):)     @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :)  W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :)     @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.    
    • @Migrena z tą prostotą to prawda, tak miało być dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...