Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na tapczanie siedzi leń.
Skarpet szukał cały dzień.
Przepłynęła mu niedziela,
wskoczył do niej mały śledź.

Wszystkie dziatki poszły spać
i przez skajpa dały znać,
że w Londynie, jak kupować,
to brylować, bez dwóch zdań.

A w urzędzie pani zła
mu chrzaniła, cały czas,
że pękają głośno bańki -
lada chwila przyjdzie krach.

A w urzędzie dobra pani
zapytała o egzamin
łkając, że emigrowali
ci, co dobrze znają fach.

I w kościele dobry pan
również plwał na rzeczy stan -
nie tam!, żeby Panu Bogu
wypominać biznesplan...

Pewien malec w mlecznym barze
w talerz bił jak w taraban,
powiadając, że na Krymie
gradem sypie, że aż strach.

Na weselu małej Ani
trzepotałaś wciąż rzęsami,
prułaś tango przez barykady
w sukience z studniówki.

Potem, z urzędu, pękła bańka.
Lada chwila wskoczył śledź.
Wszystkie talerze poszły spać.
W Londynie. Bez skarpet.

Na leniu siedzi kościół.
Dawał tango całą niedzielę.
Wszystkie panie są złe.
W urzędzie wszyscy pękają.

W barze śledziowym dobry pan
przepłynął z nim cały Londyn.
Szukał cały dzień egzaminu.
Nie tam! żeby plwał na dziatki.

Na tapczanie bryluje skarpeta.
Cały dzień głośno, bez dwóch zdań.
Ma tam fach! - pruje śledzia.
Bar, niedziela, łkając, Londyn.

Wiosna lato jesień zima.
Polska, polski, chrzanić Putina!
Lato zima wiosna zima.
Jedna Polska, śledzić gender.

[ 2013-2015 ]

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...