Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

złoty zastrzał


Rekomendowane odpowiedzi

przedawkowałam ze sobą. za dużo mnie we mnie
i nie ma już miejsca na nikogo więcej
żadnego einsteina ani marylin monroe
nie mówiąc o szekspirze czy matce teresie

zawsze wylezę na wierzch. promienny uśmiech
obnaża krzywy zgryz, potykam się na pointach,
których nie rozumiem, a w czarnych pończochach
oczko się puszcza jak ostatnia dziwka

to zadziwiające: pod pustym spojrzeniem
pustota myśli, pusty śmiech i słowa
a jednak pełno aż się przelewa

zaraza jakaś nie do wytępienia,
odporna na diety-cud i antymnietyki
się pieniąc bąbelkuje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ego jako mimowolnie wykraczające poza widmo świadomości... Nawet niedokładnie ego; raczej jako obce ciało (metaforycznie oczywiście), rak pożerający wpływy innych bytów, w tym wiedzę, i przetwarzający je na brak - także brak satysfakcji. Także trochę jak megalomania stojąca w niemym przerażeniu przed lustrem.

Często takie wiersze powstają raczej jako satyra-dedykacja (mimo wypowiedzi w pierwszej osobie) niż wynik zwątpienia w siebie i autonegacji. Tak też (dedykacyjnie - z przerzutem adresata lirycznego) wolę go odebrać: w przeciwnym wypadku można by dojść do sklasyfikowania go jako udziwnioną wizję a la Sylvia Plath.

Osobiście wolałbym: "pieniąc się ", bo ładna stopa rytmiczna wtedy wychodzi -ale to takie tam moje subiekcje.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry wiersz.

Ładna kompozycja, prawidłowo użyte środki artystyczne. Czyta się płynnie. Nie ma atmosfery - chociaż czytam przy muzyce, to nic nie zmienia - ale to w tym przypadku, ze względu na koncepcję utworu wybaczalne ;)

Nie podoba mi się za to:

"przedawkowałam ze sobą. za dużo mnie we mnie" - kiepska metafora. Powtórzenie "mnie" niestety nie osiągnęło planowanego efektu. Może lepiej by wyszło gdzieś w środku utworu, gdy odbiorca poniosł rytm.

"żadnego einsteina ani marylin monroe
nie mówiąc o szekspirze czy matce teresie" - super. Switne zakończenie zwrotki. Na dodatek ładnie rozpędza.

"zawsze wylezę na wierzch. promienny uśmiech
obnaża krzywy zgryz, potykam się na pointach,
których nie rozumiem, a w czarnych pończochach
oczko się puszcza jak ostatnia dziwka" - nic do zarzucenia.

"to zadziwiające: pod pustym spojrzeniem
pustota myśli, pusty śmiech i słowa" - o! Widzisz? Tutaj powtórzenie nie drażni, bo dalej niesie nurt myśli. Po za tym bardzo dobre metafory.

Zakończenie jest dobre. Ale faktycznie brak mi jakiejś ciekawej przypieczętowującej wątek skojarzenia, ciekawostki, puenty. Te bąbelki są troszeczkę zbyt miękkie biorąc pod uwagę ważność przekazy całości.

Gratuluję dobrego utworu ;)

Zabieram.

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tej pierwszej zwrotce możliwe(!), że błąd stylistyczny jest błędem popełnionym świadomie. Możliwe, że "błąd" ma na celu odwrócenie uwagi czytelnika od pewnej treści będącej bardzo głęboko ukrytej w utworze. Przekaz jest jak najbardziej popularnym środkiem komunikacji, edukacji i dojrzewania zarówno czytelnika jak i samego odbiorcy. Błąd stylistyczny, być może ma odwrócić ten fakt. To jest forma pewnego rodzaju buntu przeciwko nudnym ideałom tworzenia świata monotonicznego, a czasem banalnego. Może do jest pewną częścią planu, w którym chce ukazać ironię? Banalne słowa mogą świetnie odwzorowywać banalność środowiska. Zaciekawił mnie pewien wzór, jakim posłużyła się autorka – „einstein, marylin monroe, szekspir, matce teresie” - osoby, nie będące typowym przykładem dla postępu ludzkiej cywilizacji napisane z małej litery! Stereotypowy wzór zostaje podany z dystansem i pewną pogardą. W tej chwili, autorka świadomie porusza temat o roli własnej w świecie. To pewnego rodzaju autosugestia, której tak naprawdę peel nie jest centrum –choć pozornie wiersz o rozmyślaniu nad sobą. Krytyczne porównanie do światowej sławy naukowców, aktorów, ludzi służących Bogu i sztukmistrzów - jest pewnym rodzajem zepchnięcia ich na drugi plan. Peel mówi "nie! To o mnie teraz mówię!".

Potwierdzają to wszystko kolejne zwrotki. Peel kontynuuje wypowiedz. W grę wchodzą kolory i emocje. Ubarwiając klimat, stara się dotrzeć do odbiorcy poprzez zmysły. Wzrok traktuje jako najważniejszy, więc uderza do celu: "promienny uśmiech". Porównuje się do słońca: „Zawsze wylezę na wierzch”. Celowe zagranie. Peel, jest częścią świata. Zachowuje się nieco egoistycznie, odrzucając na drugi plan skarby ludzkości, a siebie zanosząc na miejsce najwyższego punktu. Jest w centrum uwagi. Choć ostro krytykuje swoją niedoskonałość. Niemalże nazywa siebie tępym istnieniem. Może do jego życia wkradła się tragedia – nieszczęśliwa miłość, jakiś wewnętrzny ból? Porównanie do dziwki wyraźnie potwierdza tą tezę, ale równie dobrze może wskazywać w innym kierunku. „Czarna pończocha” może być metaforą nocy. W dzień jest słońcem, najważniejszym bogiem. Zaś w chwilach trudności nastaje noc, a peel schodzi na dno – staje się nieważny, jak słońce po prostu zachodzi.

Trudno się odbić. Peel nie potrafi tego wyjaśnić. Wszystko staje się ciche i milczące. Panuje dziwna atmosfera ironii. Z jednej strony promieniuje swoim pięknem i radością, ale z drugiej – zatacza kręgi nocy zamieniając się w smutny cień. Dołączając do ludzi, których zepchnął na drugi plan Milczenie jednak nie jest puste. Pewnego rodzaju domysły, stereotypy, którym ofiarował swoją tajemnice – wypełnia tą pustkę. A nawet przelewa. Może to właśnie dzięki nim jeszcze potrafi podnieść się po upadku?

Traktuje to jak uzależnienie. Niewątpliwie w skład tego wchodzą emocje - jak emocje to i literatura – jak i literatura, to i poezja. Peel wyraźnie się śmieje ze swoich prób. Skazuje je z góry na niepowodzenie. Więc próbuje się od nich odizolować. Jednak to nie skutkuje, nie potrafi z tym walczyć, bo nie ma na to leku. W końcu dochodzi do wniosku, że nie można mieć leku na siebie. To coś, co nie istnieje, ale jednak wpływa na nas. Coś nieprawdopodobnego, a jednak powszechnego.

Można potraktować utwór jako przykład bezsilności człowieka nad sobą i własnymi emocjami - zachowaniami.

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Pani - dawno przy czytaniu tak się nie ubawiłem ;)
(Choć to tylko po części Pani zasługa)
Jak widać na załączonym obrazku, każdy czyta - jak chce.

W wierszu znalazłem to, co lubię. Konsekwentnie przeprowadzony dowód nie wprost na istnienie innych światów - tak sobie skracam. Zachwyca ironia. Może nawet autoironia - najcenniejsza z przywar? I styl - czytam jakbym oglądał współczesne "Monidło" lub inne filmowe miniatury z opisem obyczajów późnego Gomułki - wczesnego Gierka.
Wiersz mądry. To dziś cenniejsze niż wszystkie wodotryski formy. Choć konsekwencja w budowaniu na opozycjach czy przenośniach otwierających się na dwa znaczenia - również godne podziwu. Nb. gdyby pointy zapisać po naszemu (puenty) ich bliskość (fizyczna) z pończoszkami nie straciłaby na ekspresji.
pzdr. b

Psss.: Skoro mamy portal edukacyjny, warto się zastanowić co jest błędem stylistycznym - co świadomym zamysłem? I nie chodzi mi tu o "Ciągnienie tego samego tematu" (ciągnięcie!) - ani o "tą zarazę" (tę! - na litość boską).
Jak napisała Pani Sendor:Starajmy się zrozumieć istotę języka danego tekstu - dopiero potem krytykujmy, albo w ogóle dajmy sobie spokój i nie wygłupiajmy się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bzdura. To co, peel buntuje się sam przeciw sobie, a banalne słowa odzwierciedlają banalność środowiska, który stanowi peel ? Błąd stylistyczny jest raczej efektem braku pomysłu na wiersz, na rozwinięcie wątku, na niezgłębienie rzeczywistej sytuacji i sylwetki psychologicznej podmioltu lirycznego.

Sam zapędziłeś się w kozi róg:

peel=środowisko
słowa=środowisko

Trochę namieszałeś, aż za bardzo. Jak peel SAM może stanowić środowisko? Środowisko to pojęcie bardziej uogólnione. Peel jest jednostką! Peel tworzy zdania, które mogą opisywać jego środowisko, do którego sam należy. Odnosząc się z dystansem do środowiska może odnosić się tak samo do siebie - bo jakby nie było jest jego częścią. To by nawet zgadzało się z zakończeniem utworu.




Lub dowodem na to, że zaciera się granica między peelem a doświadczeniami samej autorki. Jeżeli peelowi źle i jest rozleniwiony, to być może i autorka jest tak leniwa, że nie chciała nacisnąć klawisza shift podczas wpisywania utworu w edytorze tekstu.

Niekoniecznie. To raczej nie z lenistwa, lecz przewaga charakterystycznego stylu autorki. Wszystkie jest wcześniejsze utwory były pozbawione dużych liter.



A jakież to pan ma tam kolory ? Czarna pończocha i to wszystko. Jest czerń, jest ciemność, jest nicość, marność nad marnościami. Koheletowa teoria. W marniejącym świecie, gdzie einstein jest nikim, nie ma miejsca na emocje. Dziwne, że nie widzi tego pan.

Jakie kolory? A jakie kolory widzisz czytając wiersz z kartki? Biały i czarny. Chodzi o kolorystykę - jako wartość artystyczną. Barwne metafory i dobrze dobrane ciekawe epitety tworzą świat peela dzięki któremu możesz poczuć atmosferę. To jest właśnie ta cecha literatury, która pobudza wyobraźnię odbiorcy. Tzn. skojarzenia mogą temu znacznie pomóc.



Peel wpadł we własną pułapkę. Ma gdzieś einsteina, niby wie wszystko najlepiej, i takie są efektny. Istna lepperyzacja poezji.

Bardzo często spotykana w twórczości innych znanych i mniej znanych poetów. Może taka epoka?


Jest ciemno przecież i nic nie widać , więc skąd wiadomo co się w co zamienia ?

To kwestia wyobraźni i własnej interpretacji.



Dorabia pan ideologię, niemal prowadzi politykę faktów dokonanych. Nie ma piękna i radości, w utworze jest upadek świata i mcdonaldyzowanie życia - to nie jest piękno. Owa mcdonaldyzacja polega jedynie na fundamentach pustki i odrzuceniu autorytetów w postaci np. einsteina.

"zawsze wylezę na wierzch. promienny uśmiech
obnaża krzywy zgryz, potykam się na pointach," - czy zrozumiałem na opak?
Możliwe jest, że owe "promienienie" jest oparte na smutku. Ale bardziej oczywiste i możliwe(!) byłoby to, gdyby ów epitet "promienny uśmiech", był zawarty w środku strofy. Jako pierwszy wers traktuję to intuicyjnie jako drogowskaz nie posiadający za sobą innych kierunków. Peel wyraźnie wskazuje prawdziwy kontrast "promiennego uśmiechu" i "krzywego zgryzu" - jako dwóch różnych stron medalu. "Radość" - tym pojęciem się posłużyłem - to moja osobista interpretacja tego fragmentu. Posłużyło raczej jako "ułatwienie" poprzez posłużenie się bardziej powszechnym zagadnieniem ludzkich emocji.



NIe ma emocji. Człowiek bezsilny nie ma emocji, nie umie ich z siebie wydobyć, a jeśli są - nie potrafi ich zidentyfikować. A tak być nie może w przypadku tego utworu, bo jak już zostało wykazane - granica między autorką a peelem uległa zamazaniu. Autorka wie co pisze i manipuluje. I pan tej manipulacji niestety uległ.

To jest właśnie cel tego wiersza. Cel milionów wierszy. Granica między autorem utworu, a peelem jest niekiedy bardzo wąska. Jeżeli utwór mnie się spodobał, to znaczy, że mną manipuluje - czemu posługuje się Pan faktami oczywistymi? Rola czytelnika przecież właśnie na tym polega, aby dać się ponieść treści utworu. Ten utwór uważam bardzo ciekawy, bo ironizuje na koniec swoją walkę i upadek. Różni się od innych tym, że nie popada od razu w nirwanę, tylko stara się coś z tym zrobić. Manipulacja w tym przypadku może mieć bardzo pozytywne oddziaływanie.

Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej! Tego się nie spodziewałam...
No dobra: kilka wyjaśnień.
Pierwszy wers - powtórzenie celowe. Przedawkowanie siebie zazwyczaj dotyczy siebie w stosunku do otoczenia. Tu chodzi o przedawkowanie ze sobą w sobie. Tu musiała być jasność, żeby nie wyszła bzdura w dalszej części. Poza tym: stwierdzenie "przedawkowałam ze sobą" może wzbudzić zdziwienie rozmówcy, co automatycznie ciągnie za sobą wyjaśnienie o co chodzi. Proszę potraktować ten tekst jak monolog kogoś, kto jest zmęczony samym sobą. Zmęczony i zirytowany. Przy przeczytaniu na głos, z modulacją, jakby to było wyjaśnienie, brzmi zupełnie inaczej.
Jeżeli chodzi o osoby przywołane w pierwszej strofie: płeć jest tutaj akurat mało ważna. Miały to być osoby identyfikowane z pewnymi pożądanymi przez peela cechami czy umiejętnościami.
Końcówka - sie pieniąc - celowe przestawienie - taka maniera mówienia niepoprawnie. Dlaczego "sie pieni i bąbelkuje"? Pieni się - czyli złości; bąbelkuje - a wiec namnaża się jak piana - dużo jej a pusto w środku. I znów wyjęcie cząstki "się" przed nawias powoduje, że można odebrać słowo "bąbelkuje" jako "bąbelkuje się" - podkreślając namnażanie cech własnych peela.
Uffff....
Pozdrawiam i wielkie dzięki, zwłaszcza Wielkiemu, bo to o nim było ;)
j.
PS Drogi Panie Bezet: nigdzie nie napisałam "tą zarazę". "tę" zresztą też nie :) Pozdrawiam, j.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

opisywanie swoich "cech" w postaci znanych osobistości nie trafia do mnie... jest też płytkie - i zdziwiło mnie to w wierszu tegoż autora :)

"zawsze wylezę na wierzch. promienny uśmiech
obnaża krzywy zgryz, potykam się na pointach,
których nie rozumiem, a w czarnych pończochach
oczko się puszcza jak ostatnia dziwka

to zadziwiające: pod pustym spojrzeniem
pustota myśli, pusty śmiech i słowa
a jednak pełno aż się przelewa"

świetne... druga strofka pędzi przed siebie (cos mi zgrzyta miedzy przejściem z drugiego do trzeciego wersu), ale to tak przy głębszym wczytaniu :)

zacytowany fragment świetny

tera

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie swoich cech, Tero, tylko pożądanych przez siebie. Każdy by chciał być "jak ktoś inny". Oglądałeś "Być jak John Malkovich"? To raczej normalne. Te nazwiska to synonimy pewnych cech. A peel nie jest zbyt skomplikowaną istotą.
Aha, przejście pomiędzy 2 i 3 wersem: pointy są tu użyte w dwóch znaczeniach. Przejście ma akcentować tą dwoistość.
Pozdrawiam, j.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie łap mnie za słówka :) bo to raczej logiczne że skoro zegoś nei ma to nie jest to czyjać cecha :))) domyśliłem sie przekazu... tak tylko nieprecyzyjnie to ująłem

ależ jasne ze każdy ma takie "zapędy", i nawet nie chodzi mi o ilość wypisanych tych "idoli" a same personifikowanie cech - wydaje mi sie to jakos bardzo banalne, mało twórcze, mało pomysłowe

tera

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to juz chyba kwestia wrażliwości....

po cóż proponować skoro widać iż autorka przekonana jest do tego co napisała :)

to tylko moje zdanie, nie oceniam tego względem czegoś, nie porównuje, stwierdzam jedynie że nie jest to nowatorskie (choc nie zmienia to faktu iż mogło byc tak z załozenia autora). nie pasuje mi to jak oddzielne porównania i jako fragment powyższego wiersza...

wiem ze kaprysze, wybacz :D

tera

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, muszę powiedzieć, że zaimponowały mi zdolności prozatorskie obu Panów. Jeżeli chodzi o omawiany błąd stylistyczny na początku, to jakoś nikt go nie wyłuszczył. Przedawkowuje się coś. Narkotyki, lekarstwa, a nie z czymś. Więc razi mnie sformuowanie przedawkowałam ze sobą. Moim zdaniem mogło by być przedawkowałam siebie. Powtórzenie za dużo mnie we mnie w moim odczuciu rozwija, podkreśla to przedawkowanie i jest dobrze rozegrane, nie jest to żaden błąd. Wymienianie potencjalnych idoli z małej ltery ma sens. Zmienia nazwy własne na pojęcia ogólne. W dalszych zwrotkach jest wiele zgrabnie ujętej peelowej autoironii. Kapitalne stwierdzenie:
to zadziwiające: pod pustym spojrzeniem
pustota myśli, pusty śmiech i słowa
a jednak pełno aż się przelewa

Puenta z bąbelkowaniem mniej porażająca, ale zaraza trafiona. Co do tej puenty mam delikatne ale. To się pieniąc brzmi mi zbyt slangowo, co razi, jako że w całym wierszu slangowych sformułowań nie ma. W moim odczuciu w ostatnim wersie dobrze by brzmiało: pleni się pieniąc, bąbelkuje

W sumie wiersz jest komunikatywny, z jasnym przesłaniem auto-peelowo-ironicznym.
Uważam, że wiele osób mogłoby się identyfikować z peelem, tylko że przeważnie nie zdają sobie z tego sprawy.
Pozdrawiam z uznaniem
Ja.

PS Joaxii, Bezetowe stwierdzenie co do "tę zarazę" nie odnosiło się do Twojego wiersza, tylko do jednego z komentarzy. :)
J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim odczuciu ten wiersz ma cel. Celem jest pokazanie pustoty umysłów pewnych ludzi, dla których "einsteiny", "marylin monroe-y", "szekspiry" czy "matki teresy" to puste słowa, odbarwione z szacunku, dlatego z małej litery pisane. Ludzie ci przedawkowują się swoim egocentryzmem, wyłażą zawsze na wierzch, pod uśmiechem kryją fałsz (krzywy zgryz). Nie szanują nawet siebie (czarne pończochy), nie rozumieją wielu spraw (potykanie się na puentach). I rzeczywiście zaraza ta pleni się, pieni i wszędzie jej pełno (pełno pustoty). Pieni się i bąbelkuje stwarzając iluzję szampańskości, która odporna jest na wiedzę i swoimi prawami bezprawia się rządzi, pychą musując.
Tak ja ten wiersz rozumiem.
Bolesne to, ale niestety prawdziwe.
Ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


może dlatego:
"Lecz czy należy zgadzać się na taką bierność autorki ? Dlaczego ona nie pójdzie krok dalej, nie stworzy podwalin pod nową epokę, nową jakość poezji w historii literatury."
?? ;))

tak sobie czytam coraz to nowe interpretacje i tylko się zastanawiam jakie nowe wątki w nim zaraz odkryjecie - może patriotyczne (einstein był przecież żydem - napisanie go z małej to jawny antysemityzm, a to bardzo niepolskie - wniosek - peel jest zdrajcą, może nawet ma coś wspólnego z ałganowem...)

(a to przecież taki zwykły wierszyk był :)) )
pozdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



1) Czy pan przechodził ze mną na ty ?
2) Pan manipuluje, ja nie napisałem, że peel stanowi środowisko. Z drugiej strony można głębiej zastanowić się nad tą koncepcją. Peel, który wyklucza ze swojej egzystencji nawet einsteina, wyklucza tym samym wszystko co się rusza, wszystko co istnieje. Peel jest tak zagłębiony w sobie, że nie widzi niczego i w rzeczywistości sam dla siebie jest tym środowiskiem. Z punkty widzenia peela i całego utworu jedynie peel jest środowiskiem, w którym żyje peel.

1) To błąd nieświadomy. Jeżeli uraziłem - przepraszam.
2) Tak, ma pan rację. To mój pomyłka. Z pana koncepcją mogę się zgodzić. Chociaż nie wydaje mi się, żeby Einstein był "wszystkim". Teraz doszlo do mnie, że te znane osobistości są(mogą być) podane dla przykładu dla ludzi przyziemnych. Dla tych, którzy kierują się regułami, chcą opisać świat, zrozumieć go. Szekspir byłby tytaj świetnym zaprzeczeniem tej regularnosci. Podanie ich z małej litery może być manifestem peel-a, że te zasady trzeba odrzucić. Tworzy własny świat: "i w rzeczywistości sam dla siebie jest tym środowiskiem".




Ale szacunek dla dorobków literackich, intelektualnych czy humanitarnych wymienionych osób wymaga od autorki / peela rezygnacji z tego stylu na dwa nieszczęsne wersy. W końcu to byłby wyjątek, a wyjątek potwierdza regułę! A peel być może nawet gardzi tymi dorobkami, do czego wyrażam głębokie zaniepokojenie.

Wtedy możliwe, ze zmieniłby się sens większości wiersza.



Które metafory niby są barwne ? Może pan poda jakieś przykłady ??? Bo puste stwierdzenia to czysta demagogia.

"zawsze wylezę na wierzch. promienny uśmiech
obnaża krzywy zgryz, potykam się na pointach, - epitety i metafory.
oczko się puszcza jak ostatnia dziwka" - onomatopeja



Lecz czy należy zgadzać się na taką bierność autorki ? Dlaczego ona nie pójdzie krok dalej, nie stworzy podwalin pod nową epokę, nową jakość poezji w historii literatury.

A dlaczego autorka nie ma 2 m wzrostu? A dlaczego... itd. Poprostu takie jest podejście autorki w tym konkretnym utworze.



Jaka interpretacja może wynikać z ciemności ? Wyobraźnia w ciemności też jest ślepa. Noktowizory są poza literaturą.

A kto wie? Może w jakiejś tam przyszłości napiszą jakąś odę do noktowizora. Ciemność może znaczyć np. noc - sen, czas letargu, ciszy, bezruchu. To cechy, które w tym utworze mają znaczący wpływ na zrozumienie.



Emocje są w utworze jednostronne. Promienny uśmiech niewiadomo skąd ma wynikać? Z samozadowolenia peela, że mu einstein do pięt nie dorasta?

Może może dlatego, że żyje we własnym świecie?



Nie wydaje mi się. W czasie przyszłym - a może coś ma się zmienić? Na miejsce Einsteina może znalazł się nastepca(-czyni)?



Każda manipulacja ma swój cel. Jeżeli celem utworu jest manipulacja, to jaki jest cel manipulacji ? Manipulacja nie ma celu (jest nieczytelny obraz), więc i wiersz nie ma celu. Skoro miliony wierszy mają swój cel, a ten utwór nie ma celu, to ten utwór nie jest wierszem, nie stanowi poezji! Czemu moderator nie reaguje.

Wiersz---> Cel---> Manipulacja. Tak to się odbywa.

Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...