Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

24 lipca, godzina 11:28
Samochód rusza.

24 lipca, godzina 11:33
Do stojącej w umówionym miejscu niebieskiej furgonetki z białym dachem wsiada łysy facet. Uruchamia silnik i czeka na możliwość włączenia się do ruchu. Obok furgonetki właśnie przejeżdża kierowany przez Rika samochód. Nico wrzuca torbę na skrzynię ładunkową. Zaraz potem skręca w przecznicę i dostrzega czekających w identycznej, niebieskiej furgonetce. Przez szybę dostrzegają siedzących wewnątrz Łysego z Giovanim. Nico natychmiast pojął swoją pomyłkę. Kiedy pomyślał o jej konsekwencjach zjeżyły mu się włosy na głowie.
-Zatrzymaj się natychmiast!
Pechowcy wyskakują z kabiny i biegną, by odebrać towar, ale nim dobiegli do skrzyżowania zobaczyli oddalającą się furgonetkę. Przebiegają zatem na drugą stronę ulicy, wypychają z szoferki zaskoczonych Łysego i Giovaniego i rzucają się w pościg.


24 lipca, godzina 11:36
Ruch pojazdów zostaje wstrzymany, bowiem z przecznicy wypada jadących z włączonymi sygnałami samochodów policyjnych. Rico i Nico dostrzegają w odległości kilkudziesięciu metrów furgonetkę z łupem. Wyskakują z samochodu i biegną w jej kierunku. Brakuje zaledwie kilku metrów, gdy cała kolumna rusza. Muszą, tracąc cenne sekundy, powrócić do swego pojazdu. Natychmiast ruszają w pościg, jednak duże natężenie ruchu niesłychanie utrudnia Rikowi wszelki manewry i ani o metr nie mogą zbliżyć się do ściganej furgonetki.

24 lipca, godzina 12:37
Przed gmach portu lotniczego podjeżdża niebieska furgonetka z białym dachem i zatrzymuje się na parkingu. Kabinę opuszcza dwóch mężczyzn. Zdejmują ze skrzyni ładunkowej dwie torby i biegną do terminalu.

24 lipca, godzina 12:38
Na ten sam parking wjeżdża samochód z Rikiem i Nikiem w kabinie. Rico parkuje za ściganym przez nich samochodem, obok stojącego na chodniku kontenera na śmieci., tuż za znakiem zakazu postoju. Obaj wyskakują z auta i biegną w kierunku budynku dworca. Biegają po rozlicznych holach, barach, poczekalniach i ruchomych schodach. Nagle Nico dostrzega człowieka niosącego torbę z „ich” towarem. Niestety jest on już po odprawie paszportowej, a więc dla nich nieosiągalny. Na ich szczęście widzą stojącego przed barierą drugiego mężczyznę, wołającego do odlatującego: -Trzymaj się Robert! Do zobaczenia w Warszawie! Nazwany Robertem człowiek odwraca się i mach ręką na pożegnanie. Cześć, wujku! Do zobaczenia!

24 lipca, godzina 12:41
Na parking podjeżdża ciężarówka z kontenerem na odpadki. Kontener powoli zsuwa się na chodnik obok samochodu, który przywiózł na lotnisko Roberta, a następnie wciąga kontener, obok którego stoi furgonetka ścigających i odjeżdża.

24 lipca, godzina 12:45
Rico wychodzi z terminalu i podchodzi do furgonetki stojącej obok kontenera, otwiera drzwi i widząc tkwiące w stacyjce kluczyki wyjmuje je i wrzuca do studzienki ściekowej, po czym wraca do gmachu. Tymczasem Nico rozmawia z automatu telefonicznego:
-Szefie, wpadka. Towar zabrał jakiś facet, który właśnie odlatuje do Warszawy. Nie wiem gdzie to jest, ale chyba w Rosji...
-Cretini!... Natychmiast lećcie za nim. A jeśli w ciągu tygodnia nie wrócicie z towarem, to...
-W porządku, szefie. Lecimy.

24 lipca, godzina 12:46
Krewny Roberta wychodzi przed gmach portu lotniczego, wsiada doi samochodu i odjeżdza. W kilka sekund po nim z gmachu wybiegają Nico i Rico. Dostrzegają opuszczającą parking furgonetkę.
-O, mamma mia! Cretino! You bastard! Miałeś go unieruchomić.
-Widocznie miał zapasowe kluczyki...
Zajmują miejsce w kabinie swojego samochodu. W stacyjce oczywiście ni ma kluczyków.
-O, Santa Madonna! Uruchomisz tego gruchota?
-Zrobi się.
Rico otwiera zrywa osłonę kierownicy, grzebie przez chwilę i silnik zaskakuje. Samochód rusza, gdy nagle rozlega się syk uchodzącego powietrza. Nico sprawdza co się stało. Okazuje się, ze na przednim kole założona jest blokada, która w przypadku próby odjazdu z miejsca w którym nie wolno parkować, prowadzi do przebicia opony.

24 lipca, godzina 12:49
Przed podmiejski domek podjeżdża niebieska furgonetka z białym dachem i zatrzymuje się obok, stojącego na podjeździe samochodu osobowego. Z szoferki wysiada łysy facet niosący w ręku wielką papierową torbę z zakupami. Nogą otwiera drzwi domu.
-Już jestem! Możesz mi otworzyć puszkę piwa?
W tej samej chwili rozlega się dzwonek telefonu. Facet podnosi słuchawkę.
-Słucham...Tak, to ja... Co napad na jubilera? Przecież szef obiecywał mi spokojny weekend. No tak, jak zwykle brakuje ludzi... No dobrze, jadę.
Wsiada do samochodu, zakłada na dach migające światło i ostro rusza sprzed domu.

24 lipca, godzina 19:41
Przed domek na przedmieściu powraca samochód z łysym jegomościem za kierownicą.

25 lipca, godzina 10:12
Łysy wychodzi przed dom, rozciąga gumowego węża i przystępuje do mycia furgonetki. Dostrzega leżącą na skrzyni torbę. Otwiera ją, przez chwilę spogląda zaskoczony, a następnie wsakuje do auta i na sygnale pędzi do miasta. Po chwili wyciąga z kieszeni lizaka i pakuje go do ust.

27 lipca
Poranne wydania wszystkich gazet tłustą czcionką donoszą na swych pierwszych stronach:
KOLEJNY SUKCES PORUCZNIKA KOJAKA
KOSZTOWNOŚCI ODZYSKANE!
PRZESTĘPCY LADA CHWILA TRAFIĄ ZA KRATKI!

Opublikowano

Uparty jak wołek w pewnej kwestii, przerabiam na powieść :)

"Do stojącej w umówionym miejscu niebieskiej furgonetki z białym dachem wsiadł łysy facet. Uruchomił silnik, czekając na możliwość włączenia się do ruchu. Kiedy obok przejeżdżał kierowany przez Rika samochód, Nico wrzucił torbę na skrzynię ładunkową. Zaraz potem skręcił w przecznicę i dostrzegł czekających w identycznej, niebieskiej furgonetce właściwych odbiorców przesyłki. Krew uderzyła mu do głowy, kiedy pojął swoją pomyłkę. Pomyślał o jej konsekwencjach i włos zjeżył mu się na głowie.
- Zatrzymaj się natychmiast! - krzyknął do kierowcy
Pechowcy wyskoczyli z kabiny i pobiegli odebrać towar, ale zanim dotarli do skrzyżowania, ścigana furgonetka była już daleko."


Nie patrzę na sens, ino na składnię. I co? Nie lepiej się pobawić w ten deseń??? Trzeba trochę konsekwencji i czasu. Zrób, jak uważasz :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreas   I ze wzajemnością, a poza tym: jest pan uodporniony na jakąkolwiek merytoryczną krytykę ze strony wykształconych fachowców z różnymi tytułami naukowymi - oni ze swojej natury nie mają możliwości dawać obiektywnej oceny danego tekstu ze względu na to, iż są utrzymywani przez podatników, natomiast: ja - jestem niezależnym poetą artystycznym ze średnim zawodowym wykształceniem - posiadam świadectwo dojrzałości - maturę, otóż to: jestem jak Mikołaj Rej - samoukiem, więc: mam możliwość komentować w sposób całkowicie obiektywny - nie łamiąc tutejszego regulaminu, Konstytucji Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej, Kodeksu Cywilnego i Kodeksu Karnego, poza tym: merytoryczna polemika polega na wymianie logicznych argumentów opartych na faktach naukowych, jeśli ktoś nie potrafi obalić moich argumentów - nie powinien wobec mnie być agresywny, tylko: pokorny, jeśli dana osoba nadal jest agresywna w sposób werbalny - wtedy zaczynam stosować samoobronę - w szermierce słownej jestem piekielnie dobry, kończąc: moja obiektywna ocena - tekst jest białym wierszem - estetycznym.   Z poważaniem  Łukasz Jasiński    @Jacek_Suchowicz   Tu nie ma żadnych rymów    Łukasz Jasiński 
    • ach  jaka miła niespodzianka dziś mi kupiłeś sztuczne kwiaty, to ja ci kupię sztuczną lalę będziemy kwita, jesteś za tym?  
    • Smaki drzew - Sztaudynger   Jedno z drzew więcej ma do powiedzenia smakiem owoców, drugie smakiem cienia.   Pozdrawiam.
    • z dala od gorących dłoni w miejscu gdzie zalega zima w płucach zawodzi wiatr - lodowymi igłami przebija oczy od wewnątrz   tam zbierają zamrożone łzy i chowają po kieszeniach   stawiają sople w miejscu gdzie nienazwane ciała otwierają się jak kwiaty mięty wśród śnieżnych wydm   liczą kości odnalezione po blasku wyrwane białości wykrojone ostrzem księżyca   nauczyli się chodzić tak cicho    ciemność myśli że nie ma komu słuchać   płaczu
    • @Jacek_Suchowicz Wystrzegam się, bo chcę dociągnąć do setki...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...