Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zamykam się na obrazy malowane przez palce
niezdrowe wypieki i zapas trunku
z wierzbowych gruszek mieszczą się
bez trudu w tej samej walizce komiwojażera

w odciętym skrzydle domu echo odbija czkawkę
po spisie martwych kawałków z natury
jestem spokojna

Opublikowano

Nie wiem, czy wklejenie "domu" rzuca więcej światła.
Tak to już jest - wycina się te oczywiste (zdaniem piszącego), dopowiedzenia, ryzykując wrażenie niespójności, a nawet bełkotu, u odbiorcy. Pewnie tak stało się i w tym przypadku...

Opublikowano

Szkoda, że przerwałaś................... zbyt szybko się uspokoiłaś ( jak for me). Może dlatego, że jestem gadułą:), a mówiąc poważnie, wygląda tak, jakby zabrakło cierpliwości. "przebudowa" - proces........... dopiero co "echo odbija czkawkę" i ............niech ten peel, podlir, autor, ktoś......... no musi się pomęczyć.
pozdr

Opublikowano

@Mariusz_Sukmanowski

Jeśli sam przycinasz, to znasz doskonale ten ból wiszenia nad każdym słowem.

Co do tekściku, peelkę przeprowadziłam już przez najgorsze emocje - fazę szarpania "domokrążcy" ma już za sobą: posprzątała, zamknęła skrzydło muzeum, pyka fajkę i kreśli plany. Może i bym mogła coś jeszcze dorzucić, ale "nadgadania" nie lubię. W wierszach ;)

Pozdrawiam.

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • jestem tylko łzą w oku świata spadam w jednym mrugnięciu tnę poplątane nici uczuć przychodzę jak płacz odchodzę uśmiechem zarażony czasem chwytam bezpańskie chwile jak psy szczekające o zmierzchu czuję oddechy tych co byli dla nich świeże kwiaty ode mnie znicz zegar wariat do grobu złoży poetę który nie czuł że żyje
    • Od urodzenia, aż do ostatniej godziny Dana odgórnie lub przez dziedzictwo rodziny, Jednemu sprzyja, drugi trochę mniej dostaje, Czy zawzięcie pracuje, czy w pracy ustaje.   Od wieków już wiadomo, że przez życie całe Towarzyszką wierną, zaś zasługi niemałe, Bez których tak trudno, a nawet niemożliwe Życie wieść dobre bez udręk i trosk, Choćby dobrobyt był i układy szczęśliwe Bez jej pomocy stopią się jak wosk.   Na całe życie przypisana do osoby, Więc powinna pomagać stale, każdej doby – Nie zawsze, są przypadki znane I w księgach przodków zapisane: Gdy staramy się za mało Życie będzie nam kulało.   Więc zmienna i kapryśna: raz jest, raz jej nie ma, Rozgniewana, bez żalu człowieka porzuci, Na lodzie zostawi, dobra do śmieci rzuci. Zawieszony człek między stronami obiema Jak w wahadle w stronę to w jedną, to znów w drugą Bez ustanku się buja i do końca nie wie Czy on Doli służy, czy Dola jego sługą.   Egzemplarz się trafi co pomaga leniwie. Niezdarne też zdarzyć się mogą – przyznać trzeba – Nie pomogą, gdy zajdzie pomocy potrzeba. Jak nie w parze nazywamy niedobranymi: Rolnika przypada kupcowi i odwrotnie, Rolnik nie zbierze choćby wysiłki stokrotnie Przewyższały starania sąsiada. Z innymi Dolami już bywa, że wysiłek największy Dóbr zainteresowanego nie powiększy: Kartofle zamiast do ziemi urosną w bok, A on nie zbierze nic, choć czekał cały rok.
    • Z rondelka z wodą dla ptaków — moment — połknęła wiewiórka. Tak wolno szybują ptaki, tylko by wyschły im piórka. Wilka, co nosił — ponieśli, ostrząc swe zęby powietrzem. Dzikom zbyt ciasno już w lesie, w łunie latarni: chrum — weź się. Śmieje się ten, kto ostatni rozgrywa przy wielkim stole, nam los zaś zesłał podatki, fundusze dał narodowe.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...