Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

[center]Raj na Ziemi

Na Aitutaki dech w piersiach staje,
bielutkie plaże, woda jak kryształ
i naturalne palmowe gaje
- raju zakątek który się ostał.

Modre laguny, ryb roje lśniące,
powiewy bryzy pachnącej morzem,
łagodne fale o brzeg bijące,
szemrzące miłym dla ucha głosem.

[img]http://i.wp.pl/a/f/jpeg/32966/aitutaki_fotolia_57767006.jpeg[/img]

Koh Tao barwny skrawek planety
oazą ciszy na gwarnym globie
pozwala tworzyć nawet sonety
i wypoczywać nim spoczniesz w grobie

[img]http://i.wp.pl/a/f/jpeg/32966/koh_tao_island_fotolia_60500996.jpeg[/img]

Malutka wyspa Rengali wabi,
schronem pod wodą, w pięknym hotelu,
zamiast spać smacznie człowiek się gapi,
na pływające ryby bez celu.

A gdy zamieszka w chacie na palach,
miast po podłodze chodzi po wodzie
jacuzzi bierze w cieplutkich falach
zapominając o nędznym losie

[img]http://i.wp.pl/a/f/jpeg/32971/rangali_malediwy_fotolia_6551161.jpeg[/img]

Przepiękną perłą wśród pereł drogich
wyspa Lord Howe na Pacyfiku
choć niedostępna jest dla ubogich
to w turystycznym bywa traffic-u

Lazuryt wody podkreśla urok
skalnych pejzaży, jak u Tolkena,
wręcz fascynuje kamienny barok,
zmagań ze sobą istna arena.

[img]http://i.wp.pl/a/f/jpeg/32972/lord_howe_australia_fotolia_15019968.jpeg[/img]

Cousin Island tak jak Cerf Island
słusznie chronione przed dewastacją
bajecznie zdobi je cenny akant
dziewiczość chroniąc przed defloracją

[img]http://i.wp.pl/a/f/jpeg/32971/seszele_fotolia_61515092.jpeg[/img]

Raf koralowych jest rezerwatem
wokół Blue Hole, którą urzeka,
bezcennym bowiem jest numizmatem,
Ambergis Caye, wyspa daleka.

[img]http://i.wp.pl/a/f/jpeg/32335/b/5/b5d8f4af6f12b4f5ad4ad7add0fe51ec.jpeg[/img]

Na Bora Bora dość bara bara
mąż z żoną miewa, nawet w hamaku,
kokosowego ich mleka czara
poi upojnie kiedy o zmroku...

[img]http://i.wp.pl/a/f/jpeg/32972/bora_bora_fotolia_45435256.jpeg[/img]

Las tropikalny na stromych zboczach
hawajskiej Kauai wodospad zdobi,
odpływu fala na stromych zboczach
surferom frajdę ogromną robi.

Wabi bogactwo flory i fauny,
bacznych badaczy, żądnych odkrycia,
oczarowują zachodu łuny,
zachęca menu też do pobycia.

[img]http://i.wp.pl/a/f/jpeg/32972/kauai_fotolia_52487880.jpeg[/img]

Wnet całą Ziemię Królestwo zmieni...
w każdym zakątku Eden nastanie,
kto obietnice Jehowy ceni,
tego cechuje na Raj czekanie.

Opublikowano

Makariosie, powiem Ci co myślę, choć mniemam, że akurat do do Ciebie, to i tak nie trafi.
Otwieram lodówkę - makarios,
otwieram szufladę - makarios
niczego nie otwieram - też makarios :(

Dałbyś się może stęsknić za sobą, co?

"Znalazłeś miód - tyle zjedz, ile trzeba,
byś się objadłszy nie zwrócił"

(z Przypowieści Salomona 25:16)

Opublikowano

@Alicja_Wysocka
Ostatnia wizyta: 2014-03-24 15:15:13
Utworów: 246 | Mieszka w: Gdynia
O mnie: "Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy." Haruki Murakami

Trafnie zacytowałaś biblijną przypowieść.
Najlepiej ją odnosić - każdy z nas - do siebie.
Nie zerkając w zestroje wszak miodu nie łykasz.
Przecież nie zatęskniłaś gdym długom nie pisał...
http://www.poezja.org/wiersz,71,141792.html

Opublikowano

Wiesz, jak byłam dzieckiem, znalazłam schowaną przez mamę torbę rodzynek.
Dorwałam się do nich jak głupi do szarego mydła - jadłam tyle, że się rozchorowałam.
Od tego czasu minęło sporo lat, a ja nadal nie cierpię rodzynek i chyba mi to już nie przejdzie.
Wspomniałam o tęsknocie, bo może nie jest jeszcze za późno, może niektórzy zatęsknią do Twoich wierszy.
Tymczasem póki co, póki jeden przy drugim, po kilkanaście jest na jednej stronie,
wprost trudno zmusić się do trawienia.

Przemyśl to chociaż, proszę :)


Opublikowano

@Alicja_Wysocka

Przemyślałem - dobra rada,
odpowiedzieć więc wypada.
Gdybym nie miał racji owej
(chyba dla ciebie nie nowej)
co ją wiersz niejeden mieści,
częściej byłby wiersz niewieści.
Niczym w cieście rodzyn słodki,
wtedy były by stokrotki
(po stokroć czytane wiersze
- oto me spojrzenie szersze).
Piszże proszę wierszy wiele,
niechaj umysł słowa miele,
serdecznie przyprawi serce..
Dajmy pokój tej aferce.

(:)

Zarejestrowanych poetów: 96712. Wierszy: 107000. 107000:96712=1,106377699 wierszy na jednego (napiszę) poetę. Poobserwuj też, proszę, przez dłuższy czas jak wygląda aktywność w tym serwisie. cbdu

A co do moich zestrojów i częstotliwości publikowania ich w nim, to... mógłbym częściej je publikować, lecz.. to moja rzecz. Nie mam żadnych układów z adminem i/lub moderatorami, by ze względu na mnie ustalali takie a nie inne limity, które technicznie nie łatwo jest usunąć. A zatem z poszanowaniem obowiązujących w serwisie limitów, publikuję w nim utwory rzadziej niż pozwalają na to limity.

Nie radzę ci nic i nie pouczam, bo sama wiesz co, ile i dlaczego, a mnie nic do tego :) Będę wdzięczny za to samo..

http://www.poezja.org/wiersz,1,147366.html

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - miło że rekompensuje - cieszy mnie to - dziękuje -                                                                                                        Pzdr. Witam - cieszy mnie że bardzo dobra - dzięki -                                                                                     Pzdr.serdecznie. @Lidia Maria Concertina - dziękuje - 
    • Oni. Nie było nikogo więcej. Tylko oni — jakby wszechświat skurczył się do ich ciał, do języków rozpalonych do białości, na których topi się stal. On — eksplozja w kościach, żyły jak lonty dynamitu, śmiech, co kruszy skały, rozsypując wieczność w pył rozkoszy. Melodia starej kołysanki zdycha w nim w ułamku sekundy. Ona — pożoga bez kresu, ziemia spopielona tak głęboko, że każdy krok to rana w skorupie świata, pamięć piekieł wyryta w skórze. I na ułamek sekundy, między jednym oddechem a drugim, przemknął cień dawnego uśmiechu, zapomnianego dotyku, kruchej obietnicy z przeszłości. Zgasł, zanim zdążył zaboleć, rozsypany w żarze. Oni — bestie w przeżywaniu siebie, studenci chaosu, co w jednym spojrzeniu rozpalają gwiazdozbiory. Usta — napalm, gotowy spalić niebo. Języki — iskry w kuźni bogów, wykuwające pieśń końca i początku. W żyłach pulsuje sól pradawnych mórz, czarna i lepka, pamiętająca krzyk stworzenia. A nad nimi, gdzieś wysoko, gwiazdy migotały spokojnie, obojętne na szept letniej nocy. Powietrze niosło zapach skoszonej trawy i odległej burzy. Świerszcze grały swoją dawną melodię, jakby świat miał trwać wiecznie w tym milczącym rytuale. Głód miłości? Tak, to głód pierwotny. Stare auto ryczy jak wilk, który pożera własne serce. Ośmiocylindrowy silnik — hymn porzuconych marzeń, pędzi na oślep, bez świateł, z hamulcami stopionymi w żarze. Litość? Wyrzucona w otchłań. Paznokcie ryją skórę jak sztylety, krew splata się z potem — rytuał bez świętości, bez przebaczenia. Każda rana tka gobelin zapomnianego piękna. Ciała wbijają się w siebie, jak ostrza w miękką glinę bytu. Każdy dotyk — trzęsienie ziemi w czasie. Na ustach smak krwi, słony, metaliczny — pieczęć paktu z wiecznym ogniem. Tu nie ma wakacyjnych uśmiechów. Są bestie, zerwane z łańcuchów genesis. Nikt nie czeka na odkupienie. Biorą wszystko — sami. Ogień nie grzeje — rozdziera, topi rozum, wstyd, imiona, godność, istnienie. Muzyka oddechów, ślina, zęby — taniec bez melodii, ciała splecione w spiralę chaosu. Język zapomina słów, dłoń znajduje krawędź ciała i przekracza ją w uniesieniu. Paznokcie na karku — inskrypcja życia na granicy jawy. Nie kochali się zwyczajnie. Szarpali się jak rekiny w gorączce krwi, jakby wszechświat miał się rozpaść w ich biodrach, teraz, już,. natychmiast. Noc ich pożerała. Oni — dawali się pożreć. Serce wali jak młot w kuźni chaosu, ciało zna jedno prawo: więcej. Więcej tarcia, więcej krwi, jęków, westchnień, szeptów bez imienia. Asfalt drży jak skóra, jęczy pod nagimi ciałami, lepki od potu, pachnący benzyną i grzechem. Gwiazdy? Spłonęły w ich spojrzeniach. Niebo — zasłona dymna nad rzezią namiętności, gdzie miłość rodzi miłość, a ból kwitnie w ekstazie. Miłość? Tak i nie. Ślad, co nie krwawi, lecz pali. Ciało pamięta ciało w dreszczu oczu i mięśni. Chcieli wszystkiego: przyjemności, bólu, wieczności. Ognia, co nie zostawia popiołu, tylko blizny. Kochali się jak złodzieje nieba — gwałtownie, bez obietnic. Na końcu — tylko oni, rozpaleni, rozdarci, pachnący grzechem i świętością. Źrenice — czarne dziury, pożerające światło. Serca — bębny w dżungli chaosu. Tlen — narkotyk, dotyk — błyskawica pod skórą, usta — ślina zmieszana z popiołem gwiazd, i ich własnym ciałem. W zimnym świetle usłyszeli krzyk — gwiazdy spadały w otchłań. Cisza. Brutalna, bezlitosna, jak ostrze gilotyny. Ciała stęknęły pod ciężarem pustki. Czas rozdarł się na strzępy. To lato nie znało przebaczenia. Zostawiło żar, popiół, co nie gaśnie, wolność dusz w płomieniach nocy. Wspomnienie — nóż w serce, gorzkie jak krew wilka, który biegł przez ogień, nie oglądając się wstecz. Świat przestał istnieć. Został puls płomienia, trawiący wszystko, bez powrotu. Nie mieli nic. Ale nawet nic nie pozwoliło im odejść. Więźniowie namiętności — płomienia bez końca, który pochłonął ich ciała i dusze w jeden, bezlitosny żar. Żar serc.      
    • @Waldemar_Talar_Talar anafora bardzo bardzo dobra
    • @Naram-sin  zmieniłam. Po powtórnym czytaniu- druga strofa coś mi nie tak, czasem nie widzi się po sobie. Dziękuję
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...