Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Uciekam
Udając, że TO nie wlecze się za mną
Nie oglądam się
Tam nic nie ma - mówię
Te kilkanaście lat to przecież mniej niż ułamek sekundy
TEGO nie było

Ale czasem dogania mnie, dopada
Chwyta za głowę, siłą odwraca twarz
i każe patrzeć sobie prosto w oczy

Chcę zobaczyć puste oczodoły, czaszkę, z której dawno zlazła już skóra
Bezzębne usta
Tak, jakby TO umarło już dawno
Jeśli twierdzi, że było, niech spoczywa przysypane grubą warstwą piachu
Przywalone głazem, niech nie wyłazi jak robactwo na wierzch

Tylko czasami widzę żywe spojrzenie przewiercające mnie na wylot
I wtedy wiem, że To zżerało mnie jak nowotwór, skrycie, po cichu, bezboleśnie
Otwarto narząd i oto ukazało się w pełnej krasie
rosło
namnażało się jak robactwo
lęgło się i osaczało
w końcu wylało się jak ropa z przeciętego wrzodu

i gdyby nie ON
zżarłoby mnie, wchłonęło w siebie
JEGO obecność sprawiła, że zaledwie zamoczyłam się, zanurzyłam stopę,
Prześlizgnęłam się po tym łajnie

Które czasem chwyta mnie
Odwraca mackami moją głowę i każe patrzeć sobie prosto w ohydną twarz
Z której spadły już wszystkie maski

Odór zgnilizny
To jedyne, co czuję

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pod murami szpitali cisza jest gęstsza niż krzyk. Powietrze pachnie kroplówką i strachem, a ludzie czekają na cud, którego nie ma w kasie, nie ma w kolejce, nie ma w oczach lekarzy, którzy już przestali marzyć o ratunku. Wiatr przewraca kartki skierowań, jakby czytał nekrologi przyszłości. Dzieci gasną na białych oczach nowotworów, a śmierć ma twarz anioła w masce chirurga. Brak pieniędzy waży więcej niż życie. Ich śmiech kona w korytarzach, jak płomień świecy w przeciągu - i nikt nie zdąży przyłożyć dłoni, bo dłoń kosztuje. Serca biją w rytm numerków, ekrany liczą tętno zamiast nadziei, a człowiek rozpływa się w systemie jak sól w formalinie. Kto policzy łzy, których nie ma komu wycierać ? Kto opłacze ludzi, co umierają, zanim zdążą wejść ? Pod drzwiami szpitali zostaje tylko cisza - zimna jak stal szpitalnych łóżek, martwa jak modlitwa, która nie znalazła adresata.      
    • Siedziałem na progu, czytałem książkę, ciekawy nawet, był jej początek. Lecz później przyszedł czas na treść, różnie to było, wrednie też.   Szczęśliwe chwile, to tu, to tam, przechodzeń powiedział, że taki świat.   Dodał coś jeszcze o jakimś piwie, że wypić muszę, co nawarzyłem. A kiedy przyszło do zakończenia, to już nie mogłem nic pozmieniać.   *** Siedzę na progu i czytam książkę, za moment wstanę, zupełnie zwątpię, wtem ktoś podchodzi, o coś mnie pyta, chyba czy tytuł, wreszcie przeczytam?    
    • Wielką rolą i często bywa, że pamiętną i zawsze przerysowaną i zawsze ponad każde siły i zawsze duszy i sercu i głowie za głęboką jest unaocznić jest udowodnić jest przekonująco nakreślić coś w rodzaju czegoś kresu...   Jeśli chcesz spokoju oddechu i myśli weź się raczej za środek lub początek koniec bowiem nie jest na ogół najmilej widziany i zawsze miewa aż za dużo wrogów...   To coś na miarę stania się Marią Antoniną Austryjaczką wśród Królestw...   Warszawa – Stegny, 09.11.2025r.
    • @Migrena nie znam tych ciasteczek, jesteś światowy:) taka muzyczka z gramofonu by się przydała:) i obejrzenie czarno-białego filmu w objęciach:) czytasz z moich myśli:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...