Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano


Dowiadując się o powinnościach diety wegetariańskiej,
chyba umarłabym bez potraw z mięsa, w mig ripostujesz,
jednako inteligencji pozbawiona, jakoś sobie egzystujesz,
ubolewasz na myśl o zabijaniu zwierząt przez myśliwych,

ich ofiarom współczucia pełna będąc, cierpienia nie czujesz,
i nie miarkujesz iż to ciało tej samej kategorii, jakie połykasz,
kotlet sobie brykał, a kiełbasy ówczesne wytrzeszczały gały,
może te zwierzęta nie żywiły do siebie szczególnej sympatii,

a rzeźnik bez ich wiedzy, jako strawę w jedną kichę wtłoczył,
w kiszkę która, jak i nam do kału wydalania kiedyś służyła,
sama sobie stworzenie zamorduj i poczuj przerażenie jego,
co tobie nie pozwala dla pokarmu pozbawiać innych życia?

czy to nie forma zabijania, gdy kupujesz bez uczuć i myślenia?
to takie jak ty myślące, cierpiące i cieszące się życiem istnienia,
które człowiek niczym esesman w obozach chlewń zgromadził,
nie pytaj, co będzie z ich przyrostem, gdy nie będziemy je zjadali,

wszak nie jesteś Bogiem, zatem Jemu pozostaw ten problem,
On ustalił piąte nie zabijaj i byśmy sobie je podporządkowali,
i zechciej po opuszczeniu ciała do Jego domostwa powrócić,
wszak dom nasz, nie z tego świata, wszem Jezus ogłaszał,

dusza jest wieczna, siejąc chwasty, owoce ich także zbierzesz,
toteż kojarz, czemu cierpi dziecko małe, kiedy rodzic zdrowy,
może ono jest spadkobiercą zabitego psa, czy zjedzonej krowy,
jaki ma to sens zbierać przez egzystencję swych cierpień owoce,

skoro efektem końcowym jest śmierć w tym miasteczku wesołym,
zatem odnajdź ten sens egzystencji by życie sensownym się stało,
cierpisz udręki, opłakujesz bliskich, czy jeszcze tego ci mało?
kler nie pojmując wiedzy, w swych kazaniach prawi kocopoły,

żywa istota prócz karmy nie wynosi nic, a nie człek goły,
a więc powstań już teraz z martwego, za obecnej egzystencji,
dowiadując się, co martwym jest i co kiedy z czego powstaje,
wtedy to pojmiesz, kto i za co w dupę od losu cięgi dostaje.
14 stycznia 2011

Wygodnictwo.

Wiedzę staram się przekazać, bez zbędnej poetyckiej oprawy,
czytasz i mówisz, nie rozumiem, ale z pewnością rozumiesz,
jak ważna dla ciebie ona jest, nie pragniesz zdać sobie sprawy,
powiadasz, nie potrafiłbym tak żyć, ale grzesznie żyć umiesz,

albowiem nie jest ci wygodnie z duchowymi instrukcjami żyć,
i myślisz, iż ciebie nie dotknie to, gdy ją odsuniesz od siebie,
to o twej rzekomej inteligencji jedynie świadczy, co tu kryć,
do nieba chciałbyś pójść, a wciąż myślisz o ziemskim chlebie,

i do tego smalcem z tłuszczowej tkanki zwierza smarowanym,
ewentualnie obłożonym mięsiwem z mięśniowej tkanki jego,
w sekcji zwłok z trupa wieprza jesteś patologiem obeznanym,
na głucho zamkniętyś w ciało, a szukasz zacisza domowego,

zapytujesz infantylnie, czy na pewno w taki sposób żyć da się,
widząc, iż beztrosko w instrukcjach duchowych mija mi życie,
na swej egzystencji, a nie twej, opisuję życie duchowe głuptasie,
wy widząc i słuchając, nie widzicie, nie słuchacie i nie wierzycie.
23 luty 2002

Ostatnia posługa.

Kiedy już skomponowałeś wędliny z wieprzowego trupa,
jego jądra głowizną i uszami upchałeś tworząc salcesony,
zaś krwią i kaszą wypełniłeś kiszki, w których była kupa,
gdy mówię żresz nieboszczyka, ty jesteś na mnie urażony,

mówiąc, iż nie powinienem twego pokarmu tobie brzydzić,
cóż – taki pogrzeb też może być, przy kupsku zapal świeczki,
że dziewczę w rumiane pupsko całuję, nie muszę się wstydzić,
skoro ty nie brzydzisz się zżerać truposza z Bożej owieczki,

tępawy żeś, skoro ktoś tobie amciu obrzydliwe uzmysławia,
a co sobie myślisz, że z twych schabów nie zrobi też steków?
tylko dureń je wszystko i nad cierpieniem się nie zastanawia,
raz ty zjadasz, razem innym ciebie zjedzą, tak jest od wieków,

ale gdy toniesz, ktoś może podać tobie pomocną dłoń,
zagrożenie nad każdym wisi, jak przysłowiowa kosa,
w takim razie swe ucho i umysł by chronić się skłoń,
wtedy z pewnością zaczniesz pilnować swojego nosa.
7marca 2002

Intelektualna sekcja zwłok.

To co teraz napiszę, niezadowolenie odgadłbym po minie,
ponieważ aprobujecie wszystko co miłe i mało obrzydliwe,
a ja sprawiłem ludzkie zwłoki, tak jak sprawia się świnie,
one radowały i smuciły się, a teraz pozostawały nieżywe,

gdy je rozebrałem, by były gotowe do kulinarnego przerobu,
to było w nich pełno smalcu, polędwiczek i mięska na zrazy,
i wielką rozrzutnością byłoby to dobro zakopywać do grobu,
po rozćwiartowaniu, mięso jak inne mięso, proszę bez urazy,

móżdżek niby cielęcy, nic ująć, jedynie na nim żółtko położyć,
płucka jak świńskie, lecz trochę czarne, bo świnia nie paląca,
złą dietą wątróbka rozdęta, ale i ją można by cebulką obłożyć,
tylko skóra opalona, za życia świnkę chlew chronił od słońca,

lecz ja szukałem w tym mięsie zarządzającego owym ciałem,
i nie potrafiłem uznać, czy to bogacz był, czy kloszard ubogi,
wszystko w należytym stanie, tylko żywej istoty nie zastałem,
to opuszczone mięso leżąc nie okazywało jak za życia trwogi,

żyjący nie mieli okazji zawrzeć z lokatorem ciała przymierza,
i nie jego, lecz pozostawione przez niego opłakiwano zwłoki,
on za egzystencji w nim rozwinął niższą mentalność zwierza,
do piekielnego domu, a nie do Boga kierowane jego są kroki.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kwiatuszek Bardzo dziękuję :)
    • @Kwiatuszek Ojej, pięknie dziękuję. Takie krótkie bajeczki dopiero zaczynam pisać, pracuję nad dokończneiem dłuższych bajek.  Na razie wydałam tylko tomik wierszy, dam Ci znać jeśli wydam bajki :)
    • Tak się ma czerwień do zieleni ;) Może to głupi żart, choć może niekoniecznie biorąc pod uwagę wzrastanie kolorów    Świetny wiersz
    • Choć wszystkie zmysły zostały wzbudzone, Choć obraz w pamięci wyryty jak żywy, Widok ten sny nakreśliły strwożone, Od snu jest on jednak bardziej prawdziwy.   Prawda oraz fikcja, sen oraz jawa Wyszły naprzeciw sobie na spotkanie. Z natury przeciwna jest ich postawa, Umysł mój wzięły razem we władanie.   Odłamek z przeszłości zaklęty we mnie, Ciężarem swej wagi działa na kroki. Wypalić, zastąpić - wszystko daremnie. Dół go jedynie ugasi głęboki.   Kwiat miałem przepiękny, niespotykany. Pierwszy raz ma ziemia czuła korzenie. Kwiat był przeze mnie czule podlewany I sam wewnętrzne czułem rozkwitnienie.   Na mocy wyroku, obrotu koła, Kary za każdy płatek opadnięty, Susza zapadła wszędzie dookoła I kwiat mój jedyny został mi wzięty.   Jakiś ogrodnik bez twarzy, imienia, Nazbyt prostacki i nazbyt zuchwały Wpadł i kwiat wyrwał bez zastanowienia, Gdy suche korzenie luźniej trzymały.   Wstyd mnie ogarnia, na łzy mi się zbiera. Jak raz jeden w życiu kwiat posiadałem! Widząc, że susza się do gleby wdziera, Ja, o zły losie, ja wtedy stałem.   Krwi mojej nie szczędzi ogrodnik młody, Nożem te same powtarzając ruchy. Kwiatu mojemu swojej dolał wody, A mi raczył dodać trochę otuchy.   Przyjaciel serdeczny, ojciec rodzony, Za bark mnie tak hardo nie podpierali, Jak ten tu ogrodnik, gdy z drugiej strony Ziemię mą depcze, pustoszy i pali.   Niemądry człowiek, nieświadom swych ciosów. Mym będąc oprawcą, podszedł znów blisko. Rozbieżności nie czując naszych losów Chciał mnie pocieszyć, choć zabrał mi wszystko.   I stoi z mym kwiatem ogrodniczyna, Niczym data na pomniku wyryta. Coraz to więcej brać susza zaczyna, A on, jak ja niegdyś, pięknie rozkwita.   Już milszym by były dla mnie wyrokiem Czy krzesło, czy lina, czy nawet kula Niźli tortura okrutnym widokiem, Jak kwiat mój kogoś liśćmi otula.   Cała radość i sens, i zrozumienie, I życie, które tak przecież kochałem Uskrzydlały właśnie inne stworzenie, A ja nic nie mogłem, więc tylko stałem.   Los mi oszczędził kolejnej już kary. Trzyma ogrodnika w zasięgu wzroku. Spotkałem go tylko za sprawą mary, Która wszak prawdzie dotrzymuje kroku.   Susza, która to się we mnie zrodziła, Bezczynność, będąca dzieckiem słabości Ogród mój doszczętnie ogołociła I leżą tam teraz tylko moje kości.   I leżeć będą, wiecznie usychając, Chłostane żałości i smutku żarem Dotyk korzeni w pamięci chowając. Targane takim lub innym koszmarem. 04.04.2023
    • @A.Between... o looosie... i po co ja to napisałam... :( Masz rację, pisze się to, co się czuje, a że komuś coś się zakręci e Epetynie, bo chwilkę przed czytał też o tęsknocie i spontanicznie napisałam, jw.    O nic Cię nie posądzam, to tylko myślowy impuls, naprawdę..... A wiersz naprawdę podoba mi się, nawet bardzo. My się tu wszyscy.. wierszami..  jakoś poznajemy. Sorry.. jeśli uraziłam.   ps. czy bardzo rozgniewałam.?    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...