Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Śmieją się ze mnie autobusy
Śmieją się ze mnie ludzie z gazet
Odbicie w lustrze
I wszyscy bliscy, karmiący mnie iluzjami

W kinie o nazwie "Głowa"
Ja, jak ratuję komuś życie
Ja, jak trzymam w ręku nagodę
I my, jak ratujemy siebie samych
Trzymając się nawzajem
Jak najcenniejsze trofea
Jak myśliwy rogi jelenia
Jak granat gorzką skórkę

W tym filmie nic nie ma swojej nazwy
Konkret zgubił się między klatkami
Wszystko jest iks, wszystko jest igrek
Nie można wołać
Nie znając imienia
Nie można kochać
Nie znając uczucia
Tylko tęsknić
Można nie znając

Opublikowano

Zamysł jest interesujący, ja bym bardziej skupił się na bardziej otwartym polu domysłów, byłby ciekawszy efekt, np:

"bliscy karmiący mnie iluzjami" - to jest truizm, zresztą nie lubię słowa "wszyscy"

"I my, jak ratujemy siebie samych
Trzymając się nawzajem" - takie masłowate...

"Jak granat gorzką skórkę" - e, granat jako owoc niecelny, nie trzyma się kupy

"W tym filmie nic nie ma swojej nazwy
Konkret zgubił się między klatkami" - ja bym wybrał jedno z dwóch

Ale i tak jest w porządku.

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        To miłej zabawy i wspaniałego czasu ze słodkim bączkiem życzę.
    • @Rafael Marius tak, jest, jutro wyjeżdża do domu:) jest żywa bardzo:) 
    • Interpretacja   na zajęciach przerabialiśmy Słowackiego później był Beckett   profesor wspominał konteksty kto z kim zazdrość kochanka niechciany syn   profesor miał okulary i uważał że dobrze widzi a my na widowni siedzieliśmy  mało widzieliśmy mniej zrozumieliśmy   to była uczta  mieliśmy czasem doktoraty ale ucztę znaliśmy głównie  z kuchni   jedno zostało  ludzie umierają   słowa żyją dopóki w pamięci  
    • bywa słodki   i ten jest wówczas gorszy niż gorzki    
    • Lata mijają czemu niby mam to tlić  Choć smutek dopada mnie, to chyba tak musi być Mija kolejny rok, ja dalej nie mam nic Jestem coraz bardziej pusty, jestem coraz bardziej zły   Nasze sprawy? Chyba co najwyżej wasze Telefonu nie odbieram, kłamię, że tracę zasięg Na starcie dławię się, łzy są moją metą Miałem głębię oceanu dzisiaj jestem płytką rzeką   W oczach moich obojętność, życie ma cel jaki? Aż się dziwię, że ten smutek nie dał mnie rady już zabić Ambrozja za pięć patoli, serio bliski paranoi jestem To, co wdycham w płuca, to już nie powietrze   Jakbym iskrę w sobie miał, to nie wchodziłbym na dach Patrzę w górę, co na dole jest to już dobrze znam Życie z dnia na dzień ucieka, niczego nie jestem pewien Czeka na mnie ogień piekła, a może czeka już Eden?   Tego nic już nie zasłoni, mam w sobie tylko gorycz Miałem w sobie kiedyś iskrę, teraz o niej nie ma mowy Nie mam głowy, żałosny jak wydmuszka jestem To, co wdycham w płuca, to już nie powietrze   Schylasz wolno głowę, to chyba się skończy źle Dwie świeczki w salonie w końcu dogaszają się Łzy po twym policzku schludnie poruszają się, już wiem Myślałaś, że ukryjesz to w swoich okularach Chanel.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...