Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Raz w Egipcie, wujo Jurek
w wielkiej fali zrobił dziurę.
Przez tę dziurę schodził na dno,
tam ukwiały dwa zagadnął.

Rozmawiali o pogodzie
i o soli w morskiej wodzie,
o potworach z morskich głębin,
których boją się błazenki,

o tym, czemu słońce świeci
i w co bawią się dziś dzieci.
Rozmawiali o kosmosie
i swędzeniu wuja w nosie.

Wszystko trwało pół godziny
i pożegnał się wuj z nimi,
potem zaraz na ląd wrócił,
czym ukwiały dwa zasmucił.

Jeśli myślisz, że kłamałem,
albo bajkę napisałem,
porozmawiaj z wujem Jurkiem,
zapalonym płetwonurkiem.


* Blue Hole - http://pl.wikipedia.org/wiki/Blue_Hole

Opublikowano

No widzisz. I wiesz o co mi chodziło. Można z klasą i kulturą. Aż przyjemnie czytać. Do Twoich wierszy nie da się nie uśmiechnąć.
Ale i tak spróbuję zepsuć powietrze dodając alternetywne zakończenie:

Z głębin Jurek wracał chybko
chciał zagadać jeszcze z rybką
a ta stała się rekinem
myślał Jurek - nie wypłynę

lecz wrażenia z dna morskiego
z pewną "klątwą" też do tego
takiej mu nadały mocy
że wystrzelił wzwyż jak z procy

Pamiątka z Egiptu nowa
to choroba kesonowa

Pozdrawiam ))))))))))MM

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to ci jeszcze coś opowie
myśli łażą mu po głowie
zwłaszcza kiedy tkwi w głębinach
wie o skututkach i przyczynach

wie o smaku coca coli
oraz morze kto nam soli
o głębokiej czerni sadzy
i kto stale zileska sadzi

czemu ryby wciąż pływają
a na polu czmycha zając
czemu kury znoszą jajka
ale to już inna bajka

pozdrawiam Jacek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to ci jeszcze coś opowie
myśli łażą mu po głowie
zwłaszcza kiedy tkwi w głębinach
wie o skututkach i przyczynach

wie o smaku coca coli
oraz morze kto nam soli
o głębokiej czerni sadzy
i kto stale zileska sadzi

czemu ryby wciąż pływają
a na polu czmycha zając
czemu kury znoszą jajka
ale to już inna bajka

pozdrawiam Jacek


morze soli sampo-młynek
z Kalewali co godzinę
górkę soli biorą fale
i przenoszą coraz dalej :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



kryzys dopadł wujka Jurka,
portfel znacznie mu odchudził.
jednak zawsze gdy go spotkam,
to marudzi, że się nudzi.

że mu tęskno do ogrodów
kolorowych raf pod wodą
i do tego mi się żali,
że nie zamknął w morskiej fali

tej zrobionej kiedyś dziury,
jednak teraz jeździ w góry.

dzięki za wierszyk :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a w tej bajce różne dziwy
bo ten wujek jest prawdziwy
i gdy czasem nie nurkuje
to czymś innym się zajmuje

jeździ czarnym motocyklem
i ma łyżwy bardzo szybkie
lata także samolotem
i ogródek czasem skopie

sam naprawdę bez pomocy
remontował swój motocykl
biega, skacze, podróżuje,
nigdy chyba nie próżnuje

i wesoły jest nasz wujek
nawet jeśli nie nurkuje

dziękuję, Jacku, za sympatyczną kontynuacje bajki.
pozdrawiam serdecznie i do poczytania :)



Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
    • Alicjo. Tylko nie gniewaj się na mnie. Proszę.
    • @Waldemar_Talar_Talar to tylko cieszy moją skołataną duszę. Dziękuję.
    • I.  Dobrze, że mogę kochać  bez rekomendacji –  jak się kocha  rysę na szkle,  bo przypomina twarz.  Ty możesz  nie wiedzieć.  Możesz spać spokojnie  w świetle,  którego się nie domagam.  Nie pytam.  Nie proszę o   wyjaśnień –  wiem, że tłumaczą się  z miłości  ci, którzy przestali kochać.  Czasem piszę  do ciebie  wiersze, których nie kończę,  bo koniec  to już nie o tobie. II.  A potem wracasz –  nie słowem, nie gestem –  ale oddechem,  który zostaje  na szklance po herbacie.  Nie wiem,  czy to znów miłość,  czy tylko echo  w miejscu,  gdzie milczenie  nauczyło się twojego głosu.  Znów czytam  to, co nie zostało zapisane.  Znów jestem  tym, który nie potrafi  zrezygnować,  choć już dawno  zrezygnowano z niego.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...