Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kilka wypocin...


Rekomendowane odpowiedzi

W ciągu paru miesięcy uroiło mi się kilka zbiorowisk słów... Krytyka mile widziana !

Szaleństwo

Dwie puste gały
Co się w duszę mi spojrzały
Czemu takie smutne ?
Czemu takie okrutne ?

Kiedy nie ma już słabości
Kiedy szczęście wiecznie w głowie gości
Kiedy czasu jest bez mała
Kiedy dusza już jest biała
Kiedy wiara załamana
Kiedy litość nie jest dana

Tedy się przekonasz druhu
Że szaleństwo już masz w duchu

Czarna Czerń

Czarna Czerń nad dniem wezbrała
Czarna Czerń ludzi pochowała
Czarna Czerń znów tryumfuje
Czarna Czerń nad człekiem panuje

Czego Czarna Czerń się brzydzi
Z tego znów więc Potwór szydzi
Ach Potworze ty szyderczy
Niech twa skóra w słońcu skwierczy
Boś pod Czerni panowaniem
Wnet zapomniał o swym stanie

Lecz tu nagle Czerń się trwoży
Bo to światło rannej zorzy
Zaraz paszczę jej przypali
Tej co się jej wszyscy bali

Smuci się też Potwór szczerze
Bo go płomień stąd zabierze
Idź człowiecze spójrz do dołu
Będzie może coś z popiołów

Wiedz w już więc że Biel nastała
Sprytnie Czerni tron zabrała
I nie martwi się nikt w wcale
Bo to Czerń ucieka z żalem

Ferma Bydła

W małej mieścinie
O wczesnej godzinie
Na dźwięk wychodzą postacie
Ruchliwe stwory
Jak krowy z obory
Wylewają się pod koryto

I żrą żrą
Ci z tyłu krzyczą
Dajcie nam trochę swej paszy
Dzielcie się z braćmi
Bądźcie tak zacni
Bo was diabeł postraszy

Wychodzą farmerzy
Pod koniec wieczerzy
I wybierają okazy
Ten mało waży
Ta ładna z twarzy
Idealnie wpasują się nam do pieca

Się co jeden podnieca
Czy go wybiorą
I się pożegna ze śmierdzącą oborą
Idą farmerzy
Każdy się szczerzy
Palec sądu wskazuje ofiarę
Podchodzi pastuch
Ryj do kagańca
Już się grzeje piec dla wybrańca

Siekiery cios
Odbiera głos
Leży wybraniec w szkarłatnej tafli
Pastuch patroszy
Żona odziera
Drzwi od pieca z gracją otwiera
I już się piecze wybrany zwierz
Mięsko bydlęce ze smakiem zjesz

Reszta już wraca do swej obory
Będą na potem
Czas na Nieszpory
Pastuch przed wyjściem
Zakopie trupa
Tam gdzie już leży wybrańców kupa

Gwiazda

Samotna gwiazda wędruje po niebie
Żaden poeta nie uwierzy dziś w siebie

Bo cóż mu da ten jeden diament z firmamentu
Wszak nie położy mu na kartce atramentu

I sensu nie ułoży ani rymów nie skleci
Tylko po cichu nad horyzontem leci

Wiec usiądź poeto wlej trunku do szklanki
Może ci sen podsunie wenę
Po cichu szeptem jak z ust kochanki


Przy okazji jestem tu nowy i witam !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...